Jeden z najdłuższych szlaków pielgrzymkowych, wiodący do grobów apostolskich w Rzymie to słynna Droga Franków, tzn. mieszkańców spoza Alp – via Francigena – przecinająca całą Europę od Canterbury w Anglii do Rzymu. Jej długość to ponad 1600 km. W 990 r. drogą tą podróżował Sigeric, arcybiskup Canterbury, który miał odebrać z rąk papieża Jana XV paliusz, symbol władzy arcybiskupiej.
Dzięki jego notatkom znamy dzisiaj dokładny przebieg drogi z jej 79 etapami. W XIX w. pątnicy zniknęli z tego historycznego szlaku, gdy w Europie wybudowano nową sieć drogową i kolej – wtedy zaczęto podróżować pociągami i samochodami. W latach 70. XX wieku na nowo odkryto słynny szlak prowadzący do grobu św. Jakuba – Camino de Santiago, a następnie Drogę Franków, chociaż trudno było odtworzyć jej dokładny przebieg, bo na miejscu dróg z czasów rzymskich i średniowiecznych powstały nowe szlaki komunikacyjne. Na początku tym historycznym szlakiem zainteresowani byli głównie naukowcy, ale z czasem zrodził się ruch miłośników via Francigena, którzy zaczęli wytyczać nowy szlak dla pieszych i zadbali o jego oznakowanie. W miarę możliwości starano się odzyskać pierwotną trasę. Szczególnie dobrze zorganizowany i pod każdym względem interesujący jest odcinek via Francigena biegnący przez Toskanię i Lacjum. Ostatni etap szlaku liczy ponad 17 km, a zaczyna się na peryferiach Rzymu, w miejscowości La Storta, biegnie przez rzymskie wzgórze Monte Mario, z którego pielgrzymi po raz pierwszy mogą zobaczyć Bazylikę św. Piotra.
Po via Francigena pielgrzymują z reguły małe grupy lub pojedyńcze osoby. Dziś na placu św. Piotra spotkałem szczególnego pątnika – Francuzkę, która przybyła do Rzymu z okolic Paryża. Przebyła ponad 1200 km w towarzystwie osiołka i małego pieska. I takich pielgrzymów można spotkać przy grobie św. Piotra.
Pomóż w rozwoju naszego portalu