Danuta Dmowska-Andrzejuk: Zostałam poproszona przez wicepremiera Jacka Sasina, aby zająć się obszarem sponsoringu sportu przez spółki Skarbu Państwa. Było to dla mnie nobilitacją. Jako fachowiec od sportu, jako osoba wywodząca się ze środowiska sportowego i znająca jego problemy podjęłam wyzwanie, żeby sport wzmacniać systemowo. Zależy nam aby pieniądze, które trafiają od mecenasów, konkretnie spółek Skarbu Państwa były dobrze wydatkowane i sport mógł się rozwijać. Ważne, by wspierać zawodników, związki czy kluby sportowe, gdzie jest duże pole do działania. Utworzono specjalny zespół, którego jestem przewodniczącą, aby wypracować dobre praktyki w zakresie sponsoringu. Chcę jak najpełniej wykorzystać wiedzę, którą wyniosłam ze sportu. Zależało mi, aby była to funkcja społeczna. Objęcie zarówno tej funkcji, jak i wcześniejszej Ministra Sportu, wynika po prostu z miłości do sportu.
PG: Czy sponsoring sportu ma być działalnością misyjną, publiczną, czy są oczekiwane jakieś wyniki?Reklama
D D-A: Oczywiście oba cele sponsoringu są brane pod uwagę. Jest to działalność misyjna, szczególnie w odniesieniu do mniej popularnych dyscyplin sportu ale ważne są także wyniki. Mamy w Polsce talenty i nawet jeśli dana dyscyplina nie ma aż tak dużego odbioru marketingowego, to warto ją wspierać. Z drugiej strony mamy ogromny sukces marketingowy chociażby piłki nożnej – najbardziej popularnej dyscypliny w Polsce czy chociażby potęgę polskiej siatkówki i jak ostatnie sukces Grupa Azoty ZAKSy Kędzierzyn-Koźle. Sponsoring jest szerokim tematem i nie na wszystkie pytania mamy już dziś odpowiedź ale pomysłów mi nie brakuje. Celem jest stworzenie skutecznych narzędzi i wypracowanie zbioru dobrych praktyk. Jesteśmy na początku drogi i dopiero zbliżające się Igrzyska Olimpijskie w Tokio dadzą nam pewien obraz polskiego sportu w sportach letnich. Chciałabym to wykorzystać, przeanalizować i finalnie przedstawić konkretne założenia . Nie chciałabym, żeby praca zespołu polegała na wróżeniu z fusów, ale żeby bazowała na liczbach, statystykach oraz analizach które możemy wykorzystać. Będziemy dbali o popularne dyscypliny, ale również o takie, które być może nie cieszą się aż taką popularnością, ale możemy je nazwać narodowymi. Tak jak na przykład wioślarstwo - może mniej popularna dyscyplina, ale od lat osiągająca ogromne sukcesy na igrzyskach olimpijskich.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
D D-A: Chyba dość typowa... Byłam bardzo aktywnym dzieckiem i cały czas szukałam swojego miejsca. Trochę przypadek sprawił, że do mojej szkoły przyszedł mistrz olimpijski, pan Leszek Koziejowski i zrobił pokaz szermierczy. Tak bardzo mi się to spodobało, że chciałam od razu zawalczyć, już na tym pokazie. Oczywiście nie pozwolono mi i powiedziano że muszę przyjść na trening. Więc ja natychmiast na ten trening poszłam. I tak zaczęła się moja przygoda z szermierką, która trwała w sumie 27 lat. Zaczynałam w barwach Legii Warszawa. Wówczas na sali, gdzie trenowałam spotykałam mistrzów olimpijskich czy mistrzów świata, więc w takim towarzystwie się wychowałam. Rok musiałam poczekać, żeby zawalczyć na planszy szermierczej. Musiałam się nauczyć pracy nóg czy trafiania. Obecnie chyba jest to nie do pomyślenia, aby zmobilizować dziecko, żeby rok chodziło na treningi i nie mogło zawalczyć, zwłaszcza w dyscyplinie, która składa się z walki. A ja miałam wewnętrzną chęć samej walki i tę walkę od samego początku po prostu bardzo pokochałam. To była miłość od pierwszego wejrzenia, która została choć nie ukrywam, że inne dyscypliny próbowałam równolegle z szermierką.
PG: Na ile sport pomógł Pani w życiu?Reklama
D D-A: Sport to było i jest całe moje życie. To sport mnie ukształtował i spowodował, że się nie poddaje, że mam ambitne cele. Chociażby ta propozycja (objęcia funkcji ministra sportu – przyp. redakcji) którą dostałam i się zdecydowałam, a potem zaczęłam się zastanawiać… Myślę, że ważna jest też odwaga, którą daje sport. I to, że nie zawsze w sporcie wszystko wychodzi, że trzeba umieć się podnieść po porażce i jeszcze więcej pracować. Z powodzeniem łączyłam sport i naukę. Trenując podejmowałam także inne aktywności – stąd dobra organizacja czasu i doświadczenie, że jak coś jest nieosiągalne to trudno. Dwa kroki do przodu, jeden krok do tyłu – taką zasadę stosuje większość sportowców, których znam radząc sobie w życiu. Przekładają pracowitość, organizację pracy na funkcjonowanie, czasami w zupełnie innym świecie. Dla mnie takim wyzwaniem był świat polityki, zupełna nowość i można powiedzieć, że na głęboką wodę skoczyłam.
PG: Kluczowe wyzwania dla polskiego sportu, tego powszechnego?D D-A: Chciałabym, żeby faktycznie było już po pandemii i żebyśmy mogli wrócić chociaż w połowie do tego, co było wcześniej. Trzeba położyć nacisk na walory sportu, takiego stricte powszechnego, czyli na aktywne spędzanie czasu. Ponadto dużą rolę odgrywają rodzicew przekazywaniu pasji do sportu, niekoniecznie tego zawodowego. Cieszę się, że znani i lubiani sportowcy angażują się w szereg różnego rodzaju akcji promujących aktywność fizyczną , szczególnie wśród dzieci i młodzieży. Bardzo ważna jest także aktywizacja kobiet. W sporcie zawodowym - zbliżające się igrzyska które pewnie dużo nam powiedzą.
PG: Od lat włącza się Pani w promocję sportu osób z niepełnosprawnościami. Zapytam wprost, czego udało się dokonać?DDA: W tym zakresie znowu szermierka jest świetnym przykładem bardzo dobrej integracji, jeśli chodzi o szermierzy pełnosprawnych i z niepełnosprawnościami. Odkąd pamiętam, zawsze żyliśmy bardzo blisko z szermierzami – paraolimpijczykami i olimpijczykami. Miałam okazję brać udział w turnieju „Szabla Kilińskiego”, podczas którego usiadłam na wózku i walczyłam wtedy z najlepszą zawodniczką z Hong Kongu. Takie przeżycia powodują, że człowiek trochę zmienia perspektywę. Do tej pory siadam na wózku i też trenuję, bo dla zawodników z niepełnosprawnościami jest to też ogromne wydarzenie, że mogą z nami zawalczyć. Często my z nimi przegrywamy, bo to jest zupełnie inna walka, kiedy jednak trzeba się przestawić, że człowiek nie porusza się na nogach. Jako minister angażowałam się i brałam też udział na przykład w zajęciach z osobami z niepełnosprawnością intelektualną. To są ogromne przeżycia, bo można się troszeczkę zatrzymać i zobaczyć, co jest w życiu najważniejsze. Sport łączy i nie zawsze wynik sportowy jest najważniejszy. Zawsze wspieram i jak tylko mogę angażuję się jako uczestnik integracji. Staram się zawsze własną postawą pokazywać, że sportowcy – bez względu na to czy pełno- czy z niepełnosprawnością - są takimi samymi sportowcami.