Demografia zmienia oblicze Europy. Demografowie polscy od kilku
lat alarmują, że procesy ludnościowe, które dotychczas zauważalne
były w rozwiniętych krajach Europy, dotykają również naszego kraju.
Obniżanie dzietności rodzin, brak zastępowalności pokoleń, pogłębiający
się regres demograficzny powodują, że za kilkadziesiąt lat na czworo
dziadków przypadnie jeden wnuczek. Będzie to miało konsekwencje we
wszystkich dziedzinach życia społecznego i ekonomicznego. Pewnych
zjawisk ludnościowych nie da się już odwrócić, możemy je tylko zatrzymać.
Tym problemom poświęcony był I Kongres Demograficzny,
który odbył się w Warszawie 15 września br. pod tytułem Polska a
Europa. Procesy demograficzne u progu XXI w.
Demografowie, ekonomiści, socjologowie, lekarze i etycy
przedstawiali skutki sytuacji ludnościowej w Polsce, które już odczuwalne
są w pewnych obszarach życia społecznego, a niebawem zmienią oblicze
naszego kraju. Obecny kryzys demograficzny to problem, przed którym
Polacy jeszcze nigdy nie stanęli. Już dziś winny być określone zagrożenia
i rozpoczęte badania, które pozwolą zdefiniować, jak radzić sobie
z widocznymi tendencjami i jak ten proces zatrzymać.
Polska jest krajem z 38,6 mln ludności i - jak stwierdzono
w czasie Kongresu - nie będzie nas więcej. Chociaż jesteśmy w Europie
państwem o dużym potencjale demograficznym, liczba ludności naszego
kraju będzie się zmniejszać, a różnice w strukturze wieku postawią
nas przed problemami, z którymi będą się borykać coraz mniej liczne
populacje Polaków w wieku produkcyjnym. Obniżająca się z jednej strony
liczba dzieci w rodzinach (1,3 dziecka na jedną kobietę - wskaźnik
ten obniżył się w okresie 20 lat aż o 80%), z jednoczesnym wydłużaniem
się przeciętnego trwania życia (obliczono, że chłopcy urodzeni w
2000 r. dożyją 69,7 lat, a dziewczynki - 78,0) spowodują, że w 2030
r. liczba osób w wieku emerytalnym wzrośnie do 9,1 mln (o 3,4 mln
więcej niż w 2000 r.), 80-latków będzie wówczas 1,8 mln (obecnie
0,8 mln). Wielkość populacji Polaków będzie w tym okresie mniejsza
o 30%. Postępujący proces starzenia się ludności to ogromne wyzwanie
dla państwa w zakresie zabezpieczenia społecznego oraz szeroko definiowanej
polityki społecznej.
Taki stan rzeczy to wynik głębokiej zapaści demograficznej
w ostatniej dekadzie XX wieku. Wpływ na nią miały zjawiska, o których
alarmowali demografowie, socjologowie i politycy: zmiany wzorca tworzenia
rodzin (coraz późniejszy wiek zawierania małżeństw), wzorów płodności (
wydłużenie się czasu urodzenia pierwszego dziecka - 25 lat), obniżenie
się wskaźników umieralności i związane z nimi wydłużenie się przeciętnego
trwania życia. Przyczyną tych zjawisk były i są zmiany w wielu sferach
życia społecznego, ekonomicznego i kulturowego tak w mieście, jak
i na wsi.
Coraz mniej jest dzieci w polskich rodzinach, a to właśnie
rodzina decyduje o potencjale demograficznym narodu. Uczestnicy Kongresu
podkreślali rolę rodziny w procesach ludnościowych. To właśnie stan
i potencjał rodziny decyduje o wypełnianiu przez nią funkcji prokreacyjnej,
socjalizacyjnej, wychowawczej, ekonomicznej i emocjonalnej. Jednak
rodzina, jako instytucja tak ważna dla państwa, może wypełniać swoje
funkcje w sprzyjających warunkach, które winno zabezpieczyć właśnie
państwo. I nie chodzi tu o tak często błędnie rozumianą pomoc dla
rodzin wielodzietnych w aspekcie opieki społecznej, lecz o tworzenie
warunków samodzielności ekonomicznej rodziny, poczucia bezpieczeństwa
rodziny wychowującej dzieci, o tworzenie klimatu poszanowania godności
rodziny, wspieranie jej w wypełnianiu jej funkcji opieki nad swoimi
członkami od poczęcia do naturalnej śmierci. W starzejącym się społeczeństwie
wzrośnie znaczenie instytucji utrzymywanych ze środków publicznych,
wzrośnie również rola rodziny, która jest najtańszą instytucją w
systemie opieki nad ludźmi starymi.
Państwo winno opracować taką politykę prorodzinną, by
ulgi i świadczenia dla rodzin wychowujących dzieci miały charakter
systemowy. Jest to zadanie strategiczne państwa.
Stan polskiej rodziny determinować będzie miejsce Polski
i Polaków w Europie. Można przewidzieć, że liczni młodzi Polacy staną
się atrakcyjną siłą roboczą w krajach naszych bogatych sąsiadów (
u których skutki zapaści demograficznej widoczne są już od wielu
lat) i to nie tylko do tzw. brudnych zawodów, ale także przez drenaż
mózgów do wysoko wyspecjalizowanego sektora technologicznego. Aby
młodzi Polacy nie byli zmuszani do emigrowania za chlebem i godnym
życiem, polska gospodarka musi się stać konkurencyjna. Polakom musi
się opłacać żyć w Polsce, pracować w Polsce i zakładać rodziny we
własnym kraju. Wyzwaniem dla Polski - gospodarczym i społecznym jest
inwestowanie w edukację, rozumianą jako dobro publiczne i prywatne
- ta refleksja często padała w poruszanych w czasie Kongresu zagadnieniach.
I Kongres Demograficzny ukazał, jak ważne jest w naszym
kraju tworzenie lobby wokół zagadnień ludnościowych. Organizatorzy:
Rządowa Rada Ludnościowa, Komitet Nauk
Demograficznych PAN, Polskie Towarzystwo Demograficzne,
Główny Urząd Statystyczny i United Nations Development Programme
przygotowują kolejne etapy Kongresu pod patronatem Prezydenta RP.
W komitecie honorowym znajdują się: Premier RP, marszałkowie Sejmu
i Senatu oraz Prymas Polski. Świadczy to o wadze problemu. W sytuacji
zmniejszającej się na kontynencie europejskim liczby ludności pochodzenia
europejskiego, która dopełniana jest emigrantami z krajów o innej
kulturze i religii, uzasadniony jest niepokój o los Polski i Polaków,
poddawanych podobnym procesom demograficznym. "Oby badania demograficzne
pomogły w trosce o dobro narodu i społeczeństwa" - mówił obecny na
obradach Prymas Polski - kard. Józef Glemp.
Pomóż w rozwoju naszego portalu