Największy głupiec - człowiek,
któremu się wydaje, że wszystko zrozumiał.
Czuje się on Panem Bogiem,
a jest błaznem.
(Wojciech Bąk)
Żył w latach 1907-61. Poetyckie laury zdobył przed wojną.
Nagradzały go renomowane Wiadomości Literackie, Akademia Niezależnych
i Polska Akademia Literatury. Piewca życia i piękna tego świata,
a przy tym surowy krytyk współczesnych ideologii, kulturalnych mód
i przelotnych prądów. Głosił, że są kulturą bez Boga i bez etyki.
Zagorzały wróg materializmu. Już przed wojną dowodził, że narodziła
się epoka moralnego relatywizmu i że ludzkość wkracza w intelektualny
chaos. Swoje poglądy przedstawiał tonem nie znoszącym sprzeciwu,
nic więc dziwnego, że był skłócony z salonami i środowiskiem. Przyznawane
mu laury odrzucał, gdyż nie chciał być od kogokolwiek zależny.
W eseistyce zajmował się największymi: Sofoklesem, Horacym,
Tacytem, Dantem, Szekspirem, Rilkem; z Polaków - Koźmianem, Żeromskim,
Leśmianem, Reymontem, Irzykowskim. Żarliwie bronił chrześcijaństwa.
Napisał dramaty o św. Franciszku, Piłacie, świętych: Pawle i Augustynie,
Grzegorzu VII i Templariuszach. Interesowały go prawdy odwieczne
i miejsce człowieka w kosmosie sterowanym przez Boga. W poezji, która
była dla niego ponad wszystkim, odniósł największe sukcesy. Daleko
stojący od niego w estetyce i poglądach Jarosław Iwaszkiewicz napisał
o poezji Wojciecha Bąka: "Gdy moda minie na sztuczną abnegację, kiedy
słowa znowu będą oznaczały to, co oznaczają - ta poezja o tak precyzyjnych
konturach i tak natężonym wyrazie zostanie postawiona na należytym
miejscu".
Czy rzeczywiście została przez współczesnych postawiona
na należytym miejscu? Aby odpowiedzieć na to pytanie - ważny fakt.
Otóż po wojnie w 1948 r. Wojciech Bąk, posiadający w dorobku kilka
tomów poezji, dramatów i esejów, został laureatem nagrody poetyckiej
Episkopatu Polski. Tak jednoznacznie uznany za poetę katolickiego,
został tym samym skazany na banicję. Już zaczynał się stalinizm.
Poetę Bąka należało wyeliminować.
Właśnie przyznane zostały po raz piąty z rzędu nagrody
literackie Nike. Krytyk Krzysztof Masłoń w artykule Rzeczpospolitej (
z 20/21 października br.) opisuje salonowe zabawy podczas rozdania
nagród. A to w wykonaniu urzędującego prezydenta, a to w wykonaniu
głównego laureata - pisarza, który kpił z "jakiegoś Bąka". Krytyk
K. Masłoń: "... warto może pamiętać i o tym, że Wojciech Bąk po wojnie
był przez dłuższy czas objęty zakazem publikacji, że usunięto go
z funkcji prezesa Oddziału Poznańskiego ZPP, że popadł w chorobę
psychiczną. Dlatego wstrętnie zabrzmiał mi w Teatrze Stanisławowskim
śmiech eleganckich pań i panów, dworujących sobie w ślad za Pilchem
- z poety Bąka".
Akurat mija 40 lat od śmierci Poety.
Pomóż w rozwoju naszego portalu