Dzień Zaduszny. Co takiego odróżnia ten dzień od innych świąt
chrześcijańskich? Martyrologium Rzymskie, które tłumaczy znaczenie
różnych świąt chrześcijańskich, tak wyjaśnia sens Dnia Zadusznego:
jest on ściśle połączony z uroczystością Wszystkich Świętych. 1 listopada
mówimy o wspólnocie świętych w niebie, do której jesteśmy zaproszeni,
zaś 2 listopada myślimy szczególnie o tych, których już nie ma pośród
nas, a którzy przez oczyszczenie pragną dołączyć do społeczności
świętych. A my chcemy im w tym pomóc. Taki sens mają nasze modlitwy
i ofiary za drogich zmarłych.
W tradycji polskiej "Zaduszki" trwają kilkanaście dni,
a nawet dłużej. W tym czasie wspomina się tych, którzy odeszli. Okrutna
śmierć wyrwała ich spośród żyjących, a przecież - mówimy sobie -
mogliby jeszcze żyć i uczynić wiele pożytecznych rzeczy. Owszem,
przyjmujemy do wiadomości, że śmierć dotyka wszystkich, ale nie możemy
zaakceptować jej tragizmu. Współczesny poeta, Jan Leończuk, w wierszu
pt. Epilog tak wyraża ludzki ból wywołany śmiercią bliskich osób:
Ciemność zdławiła wiersze nagłe
strzępami gazet śniła ziemia
ulicą przeszedł Ciemny Brat
jak cień odarty ze wspomnienia
liszajem osiadł dźwięk srebrnika
na obcych twarzach w bruzdach lęk
przeżarte dziąsła w misce strawy
narcyza pomieszany sen
już nie ta ręka wargi spuchły
oko zabliźnił bielmem czas
krojone czerstwe kromki chleba
błądził w nich jeszcze stary walc
na ścianie pająk w krwawym śmiechu
usnęły wiersze jak bandaże
i krzyk się stoczył z tylu lat
rechotem pobielałej twarzy
rodzice zeszli bez pożegnań
nie wyprostował nikt tych dat
ciemność zdławiła wiersz ostatni
gdy znów zapukał Ciemny Brat
Ból i tragizm rozstania, spowodowany śmiercią, nie powinny
jednak przesłonić wiary w ponowne spotkanie ze zmarłymi, ale w innym
już świecie. Księga Mądrości uczy: "Dusze sprawiedliwych są w ręku
Boga i nie dosięgnie ich męka. Zdało się oczom głupich, że pomarli,
zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie,
a oni trwają w pokoju" (Mdr 3, 1-3). Może wydawać się, że odeszli
na zawsze. Tymczasem oni żyją, tyle że w innym świecie, gdzie nie
ma już udręk ciała, które znosi człowiek na ziemi: chorób, cierpień,
niepewności o życie. W wieczności zmarli doświadczają bliskości Boga,
który człowieka powołuje do istnienia, stwarza i woła go do Siebie
tylko w Sobie znanej chwili. Śmierć jest rzeczywistością bolesną
i tragiczną - i Kościół tego nie banalizuje - ale jest to rzeczywistość
nieunikniona, bo każdy człowiek, prędzej czy później, musi odejść
z tego świata.
Odwiedzając groby krewnych, przyjaciół, znajomych, mamy
poczucie nieodwracalności. Wyrzucamy sobie, że nie zawsze mieliśmy
czas, by ich odwiedzić, wysłuchać, wesprzeć dobrym słowem. To przypomina
nam o ważnym obowiązku, który trafnie wyraził w jednym ze swoich
wierszy ks. Jan Twardowski: Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko
odchodzą.
Dla chrześcijan wierzących w Chrystusa śmierć rozpoczyna
nowy etap życia, drogę wiodącą ku życiu wiecznemu, do stanu "wiecznego
odpoczynku" w obecności Boga, którego nazywamy "wiekuistą światłością"
. Stąd w listopadowych zamyśleniach nad śmiercią i przemijaniem -
pomimo smutku - wypowiadamy słowa modlitwy za tych, którzy "stoją
już na drugim brzegu": Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie, a światłość
wiekuista niechaj im świeci.
"Bolesna Inwokacja"
Bolesna Inwokacja to tytuł najnowszego dzieła Witolda Bulika
- katowickiego artysty. Obraz o wymiarach 4,80 x 2,42 m przedstawia
konanie Chrystusa na krzyżu - dopełnieniem kompozycji są osoby stojące
obok: Matka Boża i św. Jan Ewangelista. Obraz powstał na przełomie
2000/01 r. Bogate w nieprzeciętne walory formalne malarstwo artysty
Witolda Bulika jest odpowiednim nośnikiem idei ewangelicznej. W dziele
artysta przedstawił, że cud najwyższego Miłosierdzia dokonuje się,
a ofiara za grzechy świata zostanie spełniona. Postacie są realistyczne
w rysunku, obdarzone dużą siłą wyrazu, jakby zastygłe w dramatycznym,
zindywidualizowanym geście.
Koloryt sceny jest intensywny i wyszukany - oranże, czerwienie,
błękity, zielenie. Nieliczne podkreślenia umbrami i czerniami stanowią
w tym koncercie kolorów dramatyczne akcenty. Nasycone barwy pokrywające
obraz zanurzają go w roziskrzonym świetle złota, nawiązującego do
sztuki gotyckiej. Lapidarność i wręcz abstrakcyjność tła znakomicie
podkreślają
realizm bolesnego dramatu. Szczególnie pasmo czerwonego
oranżu pod krzyżem potęguje i uwypukla atmosferę dokonywania się
Męki Pańskiej.
Głowa Chrystusa o twarzy silnie wykontrastowanej, posiniałych
ustach, zbroczona krwią w chwili konania -
zastyga w momencie bólu i cierpienia. Także młodzieńcze
oblicze św. Jana Ewangelisty to wyraz zatroskania i rozpaczy. Płacząca
twarz Matki wyraża bezgraniczną żałość i miłość. Dramatycznie rozwiana
przepaska Chrystusa integruje postacie w jedną całość. Cała kompozycja
tchnie treścią "SACRA CONVERSATIONE".
Ks. Zdzisław Hatlapa
Pomóż w rozwoju naszego portalu