Oczekiwane od blisko miesiąca starcie z międzynarodowym terroryzmem rozpoczęło się w niedzielę 7 października. Amerykanie i Brytyjczycy uderzyli z powietrza na szkoleniowe obozy terrorystów, bazy i instalacje wojskowe armii talibów. Papieża o atakach poinformował Nuncjusz Apostolski w Stanach Zjednoczonych.
Wyglądanie na pokój
Jak zauważyli dziennikarze, w niedzielny wieczór światło w oknie gabinetu Jana Pawła II świeciło się do późna w nocy. To znak, że Papież śledził na bieżąco rozwój sytuacji w Afaganistanie. Reakcja Ojca Świętego, który do końca wierzył, że mimo najtrudniejszej w ostatnim dziesięcioleciu sytuacji uda się zachować pokój, przyszła w poniedziałek. Była krótka, dwuzdaniowa i pełna bólu. Jan Paweł II spotkał się na audiencji z uczestnikami niedzielnej beatyfikacji i powiedział: "Przede wszystkim pragnę podzielić się z Wami i zawierzyć Panu troskę i zaniepokojenie, jakie budzi w nas ten trudny moment życia międzynarodowego". Następnie wezwał do modlitwy o pokój: "Dziękując Panu za świetlany przykład świętości, jaki dają nam nowi błogosławieni, prosimy Go raz jeszcze o pokój: Da pacem Domine in diebus nostris! - Obdarz nas, Panie, pokojem za dni naszych!". Wezwanie do modlitwy powtórzył Jan Paweł II na audiencji generalnej w środę 10 października. Symbolem bólu Papieża była nieoświetlona kopuła Bazyliki św. Piotra, którą zwykle - po beatyfikacjach albo kanonizacjach - rozświetla się na znak świętowania. Tej nocy pobeatyfikacyjnej, a jednocześnie nocy, która rozpoczęła atak, kopuła pozostała zaciemniona.
Nie zrobiono wszystkiego
Reklama
Nieoficjalny organ prasowy Watykanu L´Osservatore Romano wyjawił, że Watykan do końca liczył, że kryzys uda się rozwiązać metodami pokojowymi. "Mieliśmy nadzieję, że kryzys uda się rozwiązać w sposób pokojowy, przekazując w ręce międzynarodowego wymiaru sprawiedliwości odpowiedzialnych za zamachy terrorystyczne 11 września" - napisał dziennik. Działania na rzecz zachowania pokoju prowadziła dyplomacja watykańska i sam Ojciec Święty, który jeszcze na kilka dni przed atakiem rozmawiał telefonicznie z prezydentem Iranu Mohammedem Khatamim. Mimo tego zawodu, L´Osservatore Romano wyraziło umiarkowane zadowolenie z deklaracji, że nie chodzi o wojnę, lecz operację o ograniczonym zasięgu, ale ostrzegło przed możliwym scenariuszem, w którym operacja przerodzi się w wojnę, co stanowić będzie zagrożenie dla ludności cywilnej. Dziennik wyraził przekonanie, że nie uczyniono wszystkiego, aby uniknąć rozwiązania siłowego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zaniepokojeni biskupi
Wcześniej, przed dopołudniowym wystąpieniem papieskim, w modlitwie
o pokój i za Afganistan zjednoczyli się biskupi obradujący na Synodzie.
W ich imieniu wypowiedział się kard. Giovanni Battista Re: "Wczoraj
wieczorem zapoznaliśmy się z pierwszymi wydarzeniami w Afganistanie,
które nas bardzo poruszyły. Prosimy Pana, niech oświeci przywódców
narodów, aby znaleźli drogę pokoju".
Na wieść o rozpoczęciu działań zbrojnych Synod opuścił
abp Theodore Lobo - metropolita Islamabadu, stolicy Pakistanu, który
uznał, że powinien być w trudnej chwili wśród pakistańskich katolików,
którzy jako pierwsi mogą być celem zemsty fundamentalistów. Według
bp. Everesta Pinto z Karachi, w mieście pojawiły się plakaty z groźbami: "
Za jednego zabitego Afgańczyka zabijemy dwóch chrześcijan". Hierarchowie
pakistańscy prosili policję o ochronę chrześcijańskiej mniejszości.
Może ona jednak dotyczyć tylko miast. Na wsiach chrześcijanie są
praktycznie bezbronni.
Wyciąć korzenie
Reakcje na atak były różne. Patriarcha maronicki Nasrallah
Boutros Sfeir powątpiewa w skuteczność ataków militarnych w walce
z terroryzmem. Stwierdził, że decyzja o ataku była natury politycznej,
ponieważ domagała się go światowa opinia publiczna, którą należało
uspokoić. Zdaniem Patriarchy, nie będzie pokoju dopóty, dopóki nie
rozwiąże się problemu niesprawiedliwości, która każdego dnia zbiera
swoje żniwo w konflikcie palestyńsko-izraelskim. "Terroryści nie
mają nic do stracenia, ponieważ nie mają nic" - powiedział dziennikarzom
Nasrallah Boutros Sfeir.
W reakcjach liderów religijnych na wydarzenie dostrzec
można zaniepokojenie sytuacją, ale i zrozumienie dla motywów decyzji
o ataku. Większość mówi o wojnie sprawiedliwej. "Nasz kraj rozpoczął
oczekiwane i nieodzowne działania w odpowiedzi na okrutny atak 11
września na niewinnych ludzi w Nowym Jorku i Waszyngtonie" - napisał
w krótkim oświadczeniu kard. Theodore McCarrick. Decyzję usprawiedliwiał
także inny amerykański hierarcha - metropolita Chicago kard. Francis
Eugene George w wywiadzie dla francuskiego dziennika La Croix. W
podobnym tonie wypowiadali się i polscy biskupi.
Wszyscy zwracali jednak uwagę na to, aby nie ucierpiała
niewinna ludność Afganistanu oraz wyrażali obawy, aby sytuacja nie
wymknęła się spod kontroli, w konsekwencji czego konflikt mógłby
się rozszerzyć.