Jan Paweł II w ciągu 23 lat swego pontyfikatu przewodniczył ponad 150 ceremoniom beatyfikacji i kanonizacji. Jest to rekord w historii Kościoła. Żaden z poprzednich papieży nie wyniósł do chwały ołtarzy tylu córek i synów Kościoła. Złośliwi twierdzą, że za Jana Pawła II Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych stała się prawdziwą "fabryką świętych i błogosławionych". Dlaczego Papież kładzie tak duży nacisk na ukazywanie świętości? Kim są nowi święci i jakie mają znaczenie w dzisiejszym Kościele i świecie? Co było przyczyną, że XX wiek stał się wiekiem męczenników chrześcijańskich? Z tymi i z wieloma innymi pytaniami zwróciłem się do abp. Edwarda Nowaka, sekretarza Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych.
WŁODZIMIERZ RĘDZIOCH: - Jaką funkcję pełni Kongregacja, której Ksiądz Arcybiskup jest sekretarzem?
ABP EDWARD NOWAK: - Nasza Kongregacja, tzn. Kongregacja
Spraw Kanonizacyjnych, w swojej obecnej formie jest jednym z najstarszych
organów Stolicy Apostolskiej. W 1588 r. papież Sykstus V
powołał wiele centralnych instytucji kościelnych. Wśród
nich Kongregację Świętych Obrzędów. To właśnie z niej wywodzi się
obecna Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych. Podobnie jak każde inne
dykasterium Stolicy Apostolskiej - nasza Kongregacja służy pomocą
Ojcu Świętemu w wykonywaniu jego funkcji Najwyższego Pasterza Kościoła
Katolickiego. Naszym zasadniczym zadaniem jest postępowanie kanoniczne,
które ma za zadanie wykazać i udowodnić świętość niektórych członków
Kościoła. Dokładniej mówiąc, zajmujemy się tzw. świętością kanonizowaną,
czyli świętością uznaną oficjalnie przez Kościół. Chodzi o tzw. heroiczność
cnót chrześcijańskich, autorytatywnie przedstawioną i ukazaną wiernym
jako wzorzec do naśladowania. Obok tego głównego zadania, do kompetencji
Kongregacji należy również studiowanie zagadnień związanych z nadaniem
świętym tytułu Doktora Kościoła oraz podejmowanie decyzji w sprawach
autentyczności i przechowywania relikwii.
Chciałbym także podkreślić, że sformułowanie "fabryka
świętych", używane przez niektórych dziennikarzy w stosunku do Kongregacji,
jest bardzo niezręczne. W powszechnym rozumieniu wyrażenie "fabryka"
wskazuje na automatyzm, na seryjną produkcję, w przypadku świętego
mamy do czynienia z osobą wyjątkową, z wybitną indywidualnością.
Każdy święty to arcydzieło łaski Bożej i współpracy człowieka z łaską,
współpracy bardzo osobistej i jedynej.
- Za pontyfikatu Jana Pawła II Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych ma szczególnie dużo pracy...
- To prawda. Od początku pontyfikatu przygotowaliśmy
ponad 1700 beatyfikacji i kanonizacji (dokładnie 1718). Papież, który
osobiście promulguje dekrety naszej Kongregacji, przewodniczył 42
uroczystościom kanonizacyjnym, podczas których kanonizował 451 osób,
i 128 ceremoniom beatyfikacyjnym, ogłaszając błogosławionymi 1267
wiernych. Chociaż trzeba dodać, że w wielu przypadkach były to kanonizacje
i beatyfikacje zbiorowe, głównie męczenników: 120 męczenników chińskich,
116 męczenników wietnamskich, 25 męczenników meksykańskich, 64 męczenników
rewolucji francuskiej, 233 męczenników hiszpańskich,
13 męczenników z Podlasia, 25 męczenników z Ukrainy.
- Dlaczego właśnie w tym momencie historii w Kościele dokonuje się tak wiele beatyfikacji i kanonizacji?
- Beatyfikacje i kanonizacje wpisują się w wielkie dzieło nowej ewangelizacji. Papież ewangelizuje współczesny świat, ukazując wiernym wielkie postacie chrześcijan, którzy żyli wiarą w sposób radykalny i heroiczny. Błogosławieni i święci to "postacie ewangeliczne", "prawdziwi chrześcijanie", którzy są świadkami Ewangelii w naszych czasach. Dlatego są wzorem do naśladowania dla współczesnych chrześcijan i ukazują konkretne drogi do świętości. Stanowią dziedzictwo świętości Kościoła, które przekazujemy następnym pokoleniom. Chrystus jest obecny w świecie za pośrednictwem świętych, którzy wcielają w życie Jego Ewangelię w dzisiejszych czasach.
- Dlaczego Kościół kładzie tak wielki nacisk na świętość?
- Misja Kościoła naprawdę nie miałaby sensu, jeżeli
nie prowadziłaby do świętości, tzn. do życia w jedności z Chrystusem.
Dlatego Papież wskazuje na świętość jako na cel misji Kościoła, któremu
musi być podporządkowana cała praca w Kościele. W liście apostolskim,
opublikowanym na zakończenie Wielkiego Jubileuszu Roku 2000, Novo
millennio ineunte Jan Paweł II pisze, że "perspektywą, w którą winna
być wpisana cała działalność duszpasterska, jest perspektywa świętości".
Kto żyje zgodnie z przykazaniami Bożymi i wskazaniami
Ewangelii, jest dobrym chrześcijaninem; kto osiągnął całkowitą jedność
z Chrystusem i żyje nią w sposób "heroiczny", jest święty. Oczywiście,
świętość jest darem Boga. To Pan Bóg udziela ludziom świętości, a
zadaniem Kościoła jest odkrywać te dary świętości i ukazywać je wiernym.
- Przez wiele wieków wynoszono do chwały ołtarzy prawie wyłącznie biskupów, księży, siostry zakonne. Dziś odnosi się wrażenie, że Kościół "odkrył" świętość ludzi świeckich...
- To prawda, że przez wieki identyfikowano świętość z życiem kapłańskim lub zakonnym, lecz w długiej historii Kościoła było bardzo wielu świętych świeckich. Wystarczy wspomnieć męczenników pierwszych wieków, którzy świadczyli o swojej wierze aż do przelania krwi. Dziś wszyscy zdają sobie sprawę ze znaczenia laikatu w życiu Kościoła; Kościół w zdecydowanej mierze składa się z ludzi świeckich. Ludziom tym trzeba pokazać konkretne przykłady chrześcijańskiego życia we współczesnym świecie.
- Wśród nowych błogosławionych i świętych znaczną grupę stanowią męczennicy XX wieku. Kościół znowu stał się Kościołem męczenników, tak jak to było w pierwszych wiekach?
- Kościół zawsze był Kościołem męczenników, a męczeństwo
przyczyniało się do jego rozwoju - jest to paradoks chrześcijaństwa.
Nie ma na to logicznego wytłumaczenia oprócz jednego: początek chrześcijaństwu
dał Chrystus i Jego męczeńska "klęska" na krzyżu. Dlatego Tertulian
twierdził: "krew męczenników jest zasiewem nowych chrześcijan" (sanguis
martyrum semen christanorum).
W dawnych wiekach wielu chrześcijan ginęło za wiarę,
lecz nie zawsze zachowały się świadectwa ich męczeństwa. Natomiast
zbrodnie dokonane na chrześcijanach w XX wieku w Meksyku, w Hiszpanii,
w hitlerowskich obozach koncentracyjnych, w sowieckich łagrach, w
krajach pod rządami komunistycznymi, w Ameryce Łacińskiej, na misjonarzach
katolickich są z reguły udokumentowane. Może dlatego niektórzy twierdzą,
że w XX wieku było więcej męczenników niż we wszystkich poprzednich
wiekach.
- Dlaczego procesy beatyfikacyjne toczą się w różnym tempie?
- To prawda, że niektóre procesy toczą się stosunkowo szybko w porównaniu z przeszłością, około 30 lat (dla przykładu proces Ojca Pio i Jana XXIII). Lecz chodzi głównie o osoby powszechnie znane, które są obiektem zainteresowania bardzo wielu ludzi. Gdy kandydaci na ołtarze są mniej znani, pochodzą z odległych krajów Afryki czy Azji, gdy mamy problemy ze świadectwami i dokumentacją, procesy są trudniejsze, a co za tym idzie, trwają o wiele dłużej.
- Niektóre procesy beatyfikacyjne budzą żywe dyskusje. Wspomnę choćby beatyfikację Piusa IX czy proces Piusa XII, któremu sprzeciwiają się środowiska żydowskie. Czy przekonania polityczne i społeczne kandydata na ołtarze wpływają na uznanie jego świętości?
- Gdy zajmujemy się oceną osób publicznych, osób biorących udział w życiu politycznym itp., przede wszystkim jest analizowane - tak jak w przypadku każdej innej osoby - ich życie duchowe. Jeżeli chodzi o działalność polityczną i społeczną, kryterium oceny jest ich postępowanie zgodne z własnym sumieniem. Uznanie świętości nie oznacza więc uznania dla podjętych decyzji, które miały wpływ na losy świata.
- Czy Papież w jakiś sposób wpływa na działalność Kongregacji?
- Często spotykamy się z Ojcem Świętym, który wskazuje
nam pierwszoplanowe zadania. Dla przykładu, gdy Papież planuje podróż
apostolską do jakiegoś kraju, wyraża życzenia, by jej program - jeśli
to możliwe - przewidywał także beatyfikację miejscowego sługi Bożego.
W ten sposób pragnie zostawić jakiś trwały znak swej obecności, gdyż
nowy błogosławiony będzie dla ludzi drogowskazem w ich życiu chrześcijańskim.
Tym bardziej, że wierni uważają takiego błogosławionego za kogoś
bliskiego.
Innym priorytetem Papieża, priorytetem duszpasterskim,
są świeccy i pary małżeńskie. 21 października br. odbędzie się pierwsza
beatyfikacja pary małżonków Luigiego Beltrame Quattrocchi i Marii
Corsini, pochodzących z diecezji rzymskiej.
- Pary małżeńskiej? Jak do tej pory prowadzono procesy beatyfikacyjne tylko pojedynczych osób, nawet gdy chodziło o zbiorowe procesy męczenników, przeprowadzano proces każdego z nich osobno...
- Również i w przypadku par małżeńskich ocena ich życia prowadzona jest oddzielnie. Należy wykazać, że każdy z małżonków wypełniał w sposób heroiczny cnoty chrześcijańskie, każdy zgodnie ze swoją pozycją, tzn. jako mąż i ojciec oraz jako żona i matka. Oczywiście, jest zrozumiałe, że wiele materiałów, wiele dokumentów jest wspólnych. Również duża część życia była wspólna. Ocena heroiczności cnót dotyczy jednak każdego z osobna. Specyficzną sprawą są ewentualne cuda zdziałane przez wstawiennictwo par małżeńskich. W przypadku małżonków, którzy będą wkrótce beatyfikowani, osoba uzdrowiona wzywała ich wstawiennictwa właśnie jako małżonków, czyli nie jako pojedyncze osoby. Zwracam uwagę, że jest to bardzo ważna i precedensowa beatyfikacja.
- Na zakończenie chciałbym zapytać, jakimi procesami beatyfikacyjnymi Polaków zajmuje się w tej chwili Kongregacja?
- W Kongregacji jest w tej chwili około 65 spraw polskich kandydatów na ołtarze i wciąż napływają nowe. Oczywiście, są one na różnych etapach postępowania kanonizacyjnego. Wspomnę tylko o niektórych. Przed wakacjami wpłynęły do Kongregacji akta procesowe kard. Stefana Wyszyńskiego - Prymasa Tysiąclecia, ks. Jerzego Popiełuszki oraz bp. Jana Pietraszko z archidiecezji krakowskiej. W zaawansowanej fazie studiowania jest sprawa cudu dokonanego za wstawiennictwem sługi Bożego Zygmunta Feliksa Felińskiego, arcybiskupa warszawskiego, założyciela Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi. Jest to sprawa dotycząca beatyfikacji. Natomiast w w fazie studium na drodze do kanonizacji jest cud za wstawiennictwem bł. Urszuli Ledóchowskiej, założycielki Zgromadzenia Sióstr Urszulanek Najświętszego Serca Jezusa Konającego.
- Dziękuję za rozmowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu