Nasza obecna wizja pontyfikatu Papieża Jana Pawła II, jego osoby, myśli, działalności i osiągnięć, a także wpływów na dalsze losy Kościoła w świecie, siłą rzeczy jest tylko aspektowa i niepełna, bowiem perspektywa jest jeszcze bardzo krótka. Ale i taka wizja jest nieodzowna dla dalszej drogi Kościoła katolickiego, który powinien być napełniony naszą wspólną z Papieżem myślą, miłością i wszelkim dobrym czynem. Zresztą, już od pewnego czasu rozpoczyna się walka między różnymi interpretacjami tego pontyfikatu, niekiedy dopełniającymi, a niekiedy tendencyjnymi. Wizja historyczna musi chyba nawiązać gdzieś aż do perspektywy św. Grzegorza VII (1073-85), który kierował Kościołem walczącym z uzależnieniem od władzy świeckiej oraz z głębokim upadkiem duchowym i moralnym, zwłaszcza w dziedzinie seksualnej, albo też do św. Leona I Wielkiego (440-461), który sterował nawą kościelną w ostatniej fazie upadku zachodniego Imperium Rzymskiego, wielkiej wędrówki ludów i przygotowywania Kościoła Zachodniego do narodzin Europy we właściwym znaczeniu. Ufamy, że kiedyś, w Nowej Europie, i Jan Paweł II będzie nazywany Wielkim.
Walka o realność chrześcijaństwa
Reklama
Wydaje się, że podstawową cechą pontyfikatu Jana Pawła II jest
ukazywanie pełnej realności treści wiary chrześcijańskiej. Świat
dzisiejszy - po idealizmie i różnych utopiach - jakby odchodzi od
rzeczywistości ku światu wymyślonemu. A za nim ten sam los zaczynają
podzielać także pewne nurty chrześcijańskie:
- chrześcijaństwo odchodzi jakby od świata rzeczywistego,
głębinowego, substancjalnego ku zjawiskowemu, zewnętrznemu, wymyślanemu
przez różne orientacje umysłowe;
- przesuwa się wyraźnie od strony obiektywnej ku subiektywnej,
czyli to, co chrześcijańskie, wielu lokuje jedynie w sferze przeżyciowej,
psychologicznej, socjologicznej, komunikacyjnej;
- niekiedy na obszarach cywilizacji euroatlantyckiej przechodzi
od prawdy "mocnej" ku alegorii, metaforze, fantazji; w ogóle uprawia
się filozofię i teologię nie o rzeczywistości, zwłaszcza Boskiej,
lecz o samym języku, o wytworach ludzkich, o literaturze religijnej,
nie o Bogu, lecz o ikonie czy idei Boga;
- paralelnie do świeckiego życia socjokulturowego i w chrześcijaństwie
zaznaczają się tendencje odchodzenia od życia, dziejów, tradycji
ku jakiejś postaci "wirtualnej" nowego rodzaju idealizmu, ale tym
razem związanego z techniką, jakby "idealizmu technicznego"; ma miejsce
przesuwanie się ku "światu znaków", ku życiu sztucznemu, komputerowemu,
co pociąga za sobą, zresztą - na całym świecie, pokusę tworzenia
sobie przez różne odłamy i ośrodki swojego "własnego" chrześcijaństwa
i "osobnego Kościoła", według własnych koncepcji, gustów, na własny
użytek, często przy nieświadomym uzależnieniu od przejściowych, modnych,
czysto światowych kierunków , jak np. liberalizm, postmodernizm,
globalizm;
- zaznacza się jakieś przechodzenie od chrześcijaństwa wewnętrznego,
duchowego, do chrześcijaństwa zewnętrznego, tylko międzyosobowego,
ekranowego, a przede wszystkim "medialnego": człowieka ma realizować
i zbawiać, czyli spełniać na zawsze, przede wszystkim informacja
i komunikacja, "newsy" o nim na ekranie świadomości zbiorowej; tutaj
staje się ważna formuła: "poza mediami nie ma zbawienia, nie ma życia" (
extra media nulla salus, nulla vita), choć te wielkie media są przeważnie
w rękach wrogów wszelkiej religii;
- i wreszcie, coraz wyraźniej widać wypieranie się dawnego
świata klasycznego, gdzie był zdecydowany prymat Boga, ducha, prawdy,
dobra, piękna, wolności, sprawiedliwości, szlachetności, honoru,
chwały, a na to miejsce nasuwa się świat odwrócony, jakby antyświat
- zakłamanie, fałsz, satanizm, ateizm, kult ciała i pieniądza, terror,
brzydota, zniewolenie, niesprawiedliwość, zbrodnia, "skuteczność"
zamiast honoru, smakowanie w chaosie i hańbie.
Oczywiście, te nowe nurty i tendencje nie obejmują całej
substancji doczesnej Kościoła, raczej tylko "sferę inteligencką",
i to jedynie w mniejszej części, poza tym mają niekiedy coś pozytywnego,
np. w podkreślaniu wolności w Kościele, ale w całości trzeba się
im przeciwstawiać jako pewnym wypaczeniom. I oto Jan Paweł II jako
sternik Nawy Piotrowej musi - wespół z duchowieństwem - szukać sposobów
utrzymania i rozwoju twórczych powiązań świata zjawiskowego, subiektywistycznego,
znakowego i wirtualnego ze światem pełnego bytu, życia, realności
i wartości (por. Veritatis splendor, Watykan 1993; Fides et ratio,
Watykan 1998).
Dopełnienie Soboru
Ponieważ szeroki chrześcijański program na czasy obecne zakreślił Sobór Watykański II, dając zarówno samorefleksję nad Kościołem, jak i wizję współczesnego świata, dlatego papieżom posoborowym, w tym szczególnie Janowi Pawłowi II, przypadło zadanie realizowania, interpretowania i dopełniania Soboru. Niekiedy trzeba było Sobór wyraźnie uzupełnić, ponieważ o mało nie zgniótł on prezbiteratu między episkopatem a laikatem, nie zreformował wystarczająco życia duchowego i zakonnego i sam ustrój Kościoła naraził po części na oligarchizm. Ponadto jego program szybko się starzeje. Zresztą, niektórych problemów, jak np. etyki życia, w ogóle nie podjął, choć one się już wówczas rysowały. Jan Paweł II musiał to wszystko szybko wziąć na siebie, stając się concilium continuum: ratować status prezbiteratu, inspirować nową duchowość mistyczną i moralistyczną, niwelować zagrożenie oligarchiczne przez niezliczone pielgrzymki i budować wielką i wszechstronną etykę życia, cywilizację życia, choć wielu, nawet katolików, uznało, niesłusznie, że pozostał on w tej dziedzinie "osamotniony". Kiedy w przyszłości będzie beatyfikowany - a bez wątpienia będzie - to właśnie za ewangeliczną obronę życia (por. Evangelium vitae, Watykan 1995).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Obrona Chalcedonu
Reklama
Chrześcijaństwo znajduje się na przecięciu dwu osi: Boskiej i
ludzkiej. Lecz w tych czasach przesuwa się ono zbyt redukcyjnie ku
osi czysto ludzkiej, aż do zagrożenia prawdy o Bóstwie Chrystusa,
co przypomina słynne larum św. Hieronima (+ 419): "świat cały wydał
jęk zgrozy, stwierdzając, że jest ariański". Wydaje się, że oto i
dzisiaj pewien neoarianizm - ukrywany zazwyczaj pod hasłami humanizmu
chrześcijańskiego - rozwija się również dosyć szeroko pod powierzchnią
całego chrześcijaństwa euroatlantyckiego, zwłaszcza w sferach inteligencji
chrześcijańskiej. Toteż duży ciężar walki z tym słabnięciem wiary
w Bóstwo Chrystusa spada w terenie na prezbiterów i zakony, a w skali
ogólnej na barki Sternika Nawy Piotrowej. Stąd w nauczaniu Jana Pawła
II - zgodnie z istotą Urzędu Piotrowego - jest kładziony stale nacisk
na pełną świadomość chrystologiczną w duchu Soboru Chalcedońskiego (
451) z czasów Leona Wielkiego: Jezus Chrystus to prawdziwy Bóg i
prawdziwy, pełny człowiek w jednej Osobie. Na tej wierze jest zbudowana
cała religia chrześcijańska, cały Kościół i cała teologia (por. Redemptor
hominis, Watykan 1979; Dominum et vivificantem, Watykan 1986; Przekroczyć
próg nadziei, Watykan - Lublin 1994; Fides et ratio, Watykan 1998).
Jednak i w chrystologii nie wolno tracić perspektywy trynitarnej
i dać się wciągnąć w pewien partykularyzm, zagrażający po części
szczególnie chrześcijaństwu łacińskiemu, które wielu ludzi chce sprowadzić
do samego Chrystusa, odsuwając na plan dalszy całą Trójcę Świętą,
w tym Boga Ojca. Jan Paweł II rozwija szczególnie kult Boga Ojca,
widząc w tym wielki punkt styczny ze wszystkimi innymi religiami,
także z tymi, które nie uznają Bóstwa Jezusa Chrystusa (por. Dives
in misericordia, Watykan 1980; Spotkanie Międzyreligijne w Asyżu
i inne).
Słowo i czyn
Reklama
Odwieczny problem każdej religii, zwłaszcza w dziedzinie zachowań,
to brak równowagi między słowem a czynem, między prawdą a jej realizacją.
W rezultacie zbyt często pojawia się ogromny rozziew między ideami
religijnymi a faktyczną moralnością wyznawców. Ten sam problem jawi
się i w chrześcijaństwie. Toteż pontyfikat Jana Pawła II to jedno
wielkie pasmo nauk i działań w kierunku odrodzenia wymiaru etyczno-moralnego
w Kościele, choć bardziej przez kształtowanie świadomości etycznej
niż przez stanowienie odpowiednich praw i podnoszenie dyscypliny
moralnej.
Pochodnym zadaniem jest szukanie równowagi między teorią
a praktyką, między wiarą a życiem. W przeszłości przważały tu tendencje
traktowania religii i Kościoła przede wszystkim jako doktryny, czyli
systemu prawd. Dziś zaczynają przeważać tendencje praktyczne, traktujące
chrześcijaństwo tylko jako praktykę, życie, liturgię, obrzęd, folklor.
Dążeniem Jana Pawła II jest stworzenie integralnej całości, dla której
idealne chrześcijaństwo jest religią prawdy i czynu (por. Veritatis
splendor, Watykan 1993).
Stosunek do judaizmu
Niemal po dwóch tysiącach lat powrócił na nowo - chyba po
Holokauście - problem przyjaznych relacji chrześcijaństwa do judaizmu,
bez oglądania się na wzajemność ze strony Żydów. Tym razem chodzi
o nawiązanie żywych więzi: dialog, wzajemne poznanie, wybaczenie,
wymianę idei religijnych, współpracę i miłość wzajemną. I oto po
stronie chrześcijańskiej zaowocowało to po Soborze Watykańskim II
jakimś, nieokreślonym jeszcze do końca, neojudeochrześcijaństwem,
rozwijanym przeważnie przez chrześcijan pochodzenia żydowskiego.
Na samym początku Kościół był w ogóle judaistyczny. Był to Kościół
Jerozolimski, uniwersalny i partykularny zarazem, nazywany nieraz
Matką Kościołów (św. Ireneusz z Lyonu, Tertulian, św. Augustyn; por.
Jan Paweł II, Orientale lumen, Watykan 1995, nr 2). Jednakże pierwotny
Kościół judaistyczny, choć dosyć szeroko rozpowszechniony w ówczesnym
świecie, upadł w II wieku i nie kontynuowali go nawet sami Żydzi,
nastał chrześcijański Kościół, zwany hellenistycznym lub rzymskim.
Dziś powraca on jakby nurtem rewindykacyjnym. Ale sprawa jest subtelna:
z jednej strony wyznawcy religii żydowskiej w większości odrzucają
zarówno dialog z Kościołem katolickim, uważając go za antysemicki,
jak i z nowymi judeochrześcijanami, wykorzystując ich co najwyżej
politycznie, a z drugiej strony - powstawanie silniejszych, autonomizujących
nurtów judaizujących grozi podziałem Kościoła i przy wielkim znaczeniu
Żydów w świecie - pewną walką o dominację, np. nurty neojudaistyczne
chcą na ogół zrywać z tradycją klasyczną i obejmować władzę nad całym
Kościołem, niekiedy dążąc do tego, by na Stolicy Piotrowej osadzić
człowieka związanego z tymi nurtami.
Jan Paweł II rozwija całą długofalową akcję klimatu dialogu
i przyjaźni między Kościołem a Kahałem oraz między wszystkimi chrześcijanami
a Narodem wybranym, a w nurtach neojudeochrześcijańskich widzi coś
w rodzaju Kościoła partykularnego i spodziewa się jakiegoś zaczynu
dla odrodzenia Kościoła powszechnego.
Pokój Boży
Reklama
W okresie budzenia się dążeń globalistycznych, choć jeszcze niejasnych i niejednolitych (faszyzm, komunizm, socjaldemokracja, masoneria międzynarodowa, ateizm ekonomiczny, liberalizm oligarchiczny), narasta coraz trudniejsza sytuacja wielkich religii świata. Wprawdzie wielkie religie mają, chyba każda, trend ekskluzywny i zarazem uniwersalistyczny, a więc niejako globalistyczny, czyli obejmujący cały glob ziemski, ale to właśnie w świecie globalizującym się dziś i kurczącym zarazem jest źródłem zagrożenia potężną kolizją między islamem, judaizmem, buddyzmem, hinduizmem, chrześcijaństwem, no i wreszcie totalitarnym ateizmem ekonomicznym. W XXI wieku zagraża nam wielki wybuch. Do tego dołączają nadal ogromne zmagania między imperiami światowymi. Imperia są zawsze groźne, choćby nawet były słabnące lub ciężko zranione. Obserwujemy te dziwne zmagania: Rosja, Chiny, Indie, Iran, Azja Południowa, Ameryka, a wreszcie kształtujące się Imperium Europejskie o typie masońskim. Między tymi imperiami nie ma dziś wprawdzie - jeszcze - wojen na skalę światową, ale są większe czy mniejsze wojny polityczne, ekonomiczne, kulturowe, no i terrorystyczne. Toteż Jan Paweł II stara się przez cały swój pontyfikat tchnąć w świat pokój Boży głównie przez głoszenie po świecie wzniosłej antropologii, indywidualnej ( personalizm) i społecznej (etyka społeczna), oraz przez dyplomację światową (por. pielgrzymki do większości krajów). Papież wnosi tu ogromne zasługi, a że dotychczas nie otrzymał Nobla, to tylko dlatego, że Komitet Nagrody Nobla parlamentu norweskiego jest tradycyjnie antypapieski. Tymczasem sytuacja na świecie staje się coraz trudniejsza, gdyż od pewnego czasu część Żydów ateistów próbuje na różne sposoby wzniecić krwawą wojnę między chrześcijaństwem a islamem.
Między sakramentem a grzechem w Kościele
Reklama
Kościół jest Bożym sakramentem świata, ale ma też wymiar czysto ludzki, podległy grzechowi. Dziś, w okresie dążeń globalistycznych i rozwoju inżynierii społecznych, ludzka strona Kościoła jest wzięta pod szczególną obserwację, przez swoich i wrogów, i rzucona na ekrany medialne. Jan Paweł II uczynił coś niezwykłego w dwutysiącletniej historii ziemskiej Kościoła, a mianowicie ową ludzką warstwę Kościoła poddał - wbrew opinii wielu wyznawców chrześcijaństwa - ewangelicznej krytyce, co oznacza przyznanie się Kościoła katolickiego do wielu różnych błędów i grzechów w przeszłości, wyznanie tych win ludzi Kościoła i jakąś formę pokuty za zło w przeszłości. Lista błędów i przewinień ludzi wewnątrz Kościoła, jak i na zewnątrz, wobec niekatolików, jest niemała. Przede wszystkim słabnie wewnętrzna miłość ewangeliczna w Kościele i zaciera się świadomość odpowiedzialności za chrześcijaństwo, przez co też spada wiarygodność religii w świecie. Czasami niektóre społeczności kościelne nie stoją wyżej od ateistycznych... I trzeba było czekać aż na Polaka na Urzędzie św. Piotra, żeby natchniony Duchem Świętym i ukształtowany przez kulturę polską, szlachetną, dokonał tak odważnego aktu pokuty i oczyszczenia się Kościoła, choć czyni to rozważnie krok po kroku. Idea przeproszenia i pokuty za zło popełnione w historii zaczyna przechodzić powoli także na niektóre środowiska państwowe, np. w sprawie niewolnictwa (por. Konferencja w Durbanie).
Nowa forma prymatu?
Jan Paweł II pozbywa się cech cesarskich prymatu i proponuje Braciom Rozłączonym dyskusję na temat zmiany metod sprawowania prymatu rzymskiego. Jest to coś również niezwykłego. Znaczny krok teologiczny w tym kierunku został już uczyniony w rozwinięciu i pogłębieniu idei Kościoła powszechnego. Kościół powszechny już nie jest zacieśniany do samego Kościoła zachodniego lub łacińskiego, lecz obejmuje wszystkie Kościoły, o ile tylko łączą się one z Biskupem Rzymu jako Głową całości. Inaczej mówiąc, Kościół zachodni jest również lokalny w stosunku do Kościoła powszechnego, Chrystusowego. I część Braci Rozłączonych byłaby gotowa podjąć taką dyskusję, przyjmując za punkt wyjścia obecny prymat rzymski. Jednak większość dotychczas albo nie chce żadnego prymatu chrześcijańskiego, albo wysuwa propozycję wyłonienia nowego prymatu z zespolonych wszystkich wyznań chrześcijańskich. Katolicy nie mogą przyjąć takiej koncepcji, bo taki prymat zerwałby ciągłość z prymatem św. Piotra i byłby nie Boski, lecz ludzki, z ustanowienia ludzkiego (iure humano). Ale problem nowych form sprawowania prymatu rzymskiego jest ciągle otwarty.
Pontyfikat "Piotrowo-Pawłowy"
W pontyfikacie Jana Pawła II ma miejsce niejako związanie w jedno dwu postaci, a mianowicie nie tylko św. Piotra Apostoła, Głowy Grona Apostolskiego, reprezentującego naród wybrany, ale i św. Pawła, Apostoła Narodów. Piotr realizował Kościół przede wszystkim na bazie Narodu wybranego, Paweł niejako przewodził wszystkim innym narodom, nazywanym " pogańskimi" (horetoi, pagani). Obaj Święci Apostołowie ponieśli śmierć w Rzymie, stąd Biskup Rzymu może łączyć obie postacie w swej pracy. I tak Jan Paweł II ożywił ideę św. Pawła: jest na urzędzie św. Piotra i zarazem kontynuuje tradycje Apostoła Narodów, misjonarzując po całym świecie na wzór św. Pawła i wprowadzając Kościół katolicki na scenę uniwersalną.
Styl mądrościowo-etyczny
W historii Kościoła mówi się o pewnych stylach pontyfikatów. Urząd
Piotra pozostaje ten sam, lecz może być trochę modelowany ze względu
na znaki czasu i w stosunku do osobowości danego papieża. W ostatnich
czasach był "styl Piusowy": hieratyczny, urzędowy, doktrynalny; "
styl Janowy": pastoralny, osobisty, bezdoktrynalny, a wreszcie "styl
Pawłowy": inteligencki, reformatorski, zatroskany. "Styl Janowo-Pawłowy"
jest już z samego założenia pewną syntezą: pastoralny i intelektualny,
doktrynalny i "humanistyczny", apelujący do sumień i ogromnie podnoszący
na duchu, zatroskany o człowieka i świat, a zarazem pełen żywej nadziei
i wiary w człowieka, jakby tworzenia bardziej żywej nauki o człowieku
w świecie współczesnym w ścisłej więzi z Chrystusem, Pełnym Prawzorem
ludzkim.
Posługa papieska na bazie biskupstwa rzymskiego jest reżyserowana
przez Ducha Świętego i okazuje się dziełem Bosko-ludzkim. W tym sensie
jest dziełem Sztuki Ducha Świętego, chociaż pełny blask postaci odsłania
dopiero dalsza historia. Mówi się o przełomowym charakterze czasów
dzisiejszych, ale tak mówili często ludzie żyjący w każdym okresie.
Prawdziwy przełom może być zauważony dopiero z wielkiej perspektywy
późniejszej, choć pewne wielkości mogą być dostrzeżone już współcześnie.