Godzinę po zachodzie Słońca na południowym niebie możemy obserwować
czerwoną planetę Mars. Szukamy go nisko nad horyzontem, więc w mieście
należy wybrać do jego wygodnej obserwacji odpowiednie miejsce. W
ciągu następnych paru godzin Mars zajdzie pod horyzont. Na wieczornym
niebie widać też wielki Trójkąt Letni. Najniżej rozpoznajemy gwiazdę
Altair w konstelacji Orła, wysoko w zenicie Deneb w Łabędziu oraz
Wegę w Lutni. Ustawiając się w stronę zachodu, rozpoznajemy gwiazdozbiór
Herkulesa, jasną Perłę w maleńkiej Koronie Północnej oraz olbrzymią
konstelację Wolarza z nisko świecącym na czerwono Arkturem. Na południowo-wschodnim
niebie Ryby oraz wielki gwiazdozbiór Pegaza. Obok gwiazdozbiory Andromedy,
Kasjopei (w kształcie literki W) oraz Perseusza. Nisko nad horyzontem
odznacza się jasna Capella w Woźnicy. Pod Herkulesem znajdziemy opisaną
tydzień temu dużą konstelację Wężownika. Od niego pochodzi znany
symbol medycyny kaduceusz, czyli znana powszechnie laska opleciona
dwoma wężami. Głowę w tej konstelacji oznacza biała gwiazda Ras Alhague,
zaś wyraźną żółtą barwą świeci Cebalrai, znajdująca się na prawym
ramieniu postaci. Ta wielka konstelacja jeszcze przed północą zniknie,
niestety, pod horyzontem. 40 lat temu odkryto prawie nieuchwytne
i bardzo tajemnicze cząstki elementarne, zwane neutrinami. Nie posiadają
ładunku elektrycznego, a materia jest dla nich prawie przezroczysta.
Gdybyśmy np. chcieli zatrzymać takie neutrino, musielibyśmy na jego
drodze ustawić ołowianą barierę grubości roku świetlnego! Nic dziwnego,
że wcześniej ludzie nie mieli o tych cząstkach najmniejszego pojęcia.
One po prostu w nieodczuwalny dla nas sposób przeszywały wszystko
na wskroś. Dlaczego jednak te nieszkodliwe cząstki są takie ważne
dla naukowców? Otóż przy ich pomocy można by zajrzeć w sam środek
rozgrzanych do milionów stopni gwiazd i przyjrzeć się dokładniej
największym kosmicznym fajerwerkom, czyli wybuchającym supernowym.
Można by też obejrzeć najbliższe otoczenie tajemniczych czarnych
dziur! Neutrina podróżują przez przestrzenie kosmosu z prędkością
bliską prędkości światła, niosąc cenne informacje o procesach, w
których brały udział. Jakże jednak schwytać tak bardzo nieuchwytne
cząstki, które jako sygnał SOS wysyłają np. przyszłe supernowe? Na
świecie działa wiele detektorów neutrin, ale dopiero teraz powstaje
pierwszy międzynarodowy neutrinowy teleskop, nazwany Amanda. Dziwny
to teleskop, bowiem zamiast w górę patrzy w dół. Składa się z kilkunastu
detektorów światła umieszczonych do dwóch kilometrów pod lodami Antarktydy.
Na tych wielkich głębokościach lód jest krystalicznie czysty, a więc
przezroczysty dla tzw. promieniowania Czerenkowa. Pojedynczego neutrina
nie można tak po prostu zatrzymać. Kiedy jednak ich gromada dociera
do Ziemi, to niektóre z nich zderzają się z jądrami ziemskich atomów.
Czasami wywołuje to reakcję, w której powstają inne cząstki, zwane
mionami. Rozpędzone miony emitują błysk błękitnego światła, czyli
właśnie promieniowanie Czerenkowa, a te potrafi zarejestrować nasza
Amanda. Wskazuje ona wówczas
precyzyjnie miejsce na niebie, gdzie
zaszło jakieś gwałtowne kosmiczne zdarzenie. Ten dziwny teleskop
patrzy w dół i rejestruje tylko te miony, które nadlatują od wnętrza
Ziemi, bowiem tylko one posiadają neutrinowy rodowód. Tylko neutrina
potrafią bowiem przelecieć przez wnętrze kuli ziemskiej, zderzyć
się od dołu z cząsteczkami lodu i wytworzyć lecące w górę miony.
Naukowcy mają różne sposoby na obserwacje kosmosu. Niektórzy
patrzą w niebo gołym okiem, inni przez lunetę lub teleskop. A jeszcze
inni patrzą w dół, co po przeczytaniu dzisiejszego odcinka nie powinno
nas już dziwić.
Pomóż w rozwoju naszego portalu