Zamach wywołał recesję
Reklama
Francuski dziennik liberalny Le Monde w artykule redakcyjnym
pt. Burza na rynkach finansowych, ogłoszonym 21 września na podstawie
materiałów Agence France Presse i Reuters, zarysowuje pesymistyczny
obraz gospodarki amerykańskiej i europejskiej po zamachu na Nowy
Jork i Waszyngton. Koniec drugiego tygodnia po zamachu był szczególnie
gorący na wielkich giełdach. Jak piszą autorzy, powiał po nich wicher
paniki, grożący widmem załamania. W ciągu dziesięciu dni większość
giełd zanotowała spadki kursów dochodzące w sumie do 15%. Zwłaszcza
duże spadki przyniósł czwartek i piątek 20 i 21 września. Jak twierdzi
Le Monde, zawsze nieco krytyczny wobec USA, są one teraz skutkiem
nie tylko samych zamachów, lecz także i obaw przed powikłaniami,
jakie mogą powstać w rezultacie amerykańskich kroków odwetowych.
Dziennik francuski cytuje kilku amerykańskich ekspertów obawiających
się, że już znaleźliśmy się w przededniu krachu gospodarczego. Przyznają
się oni otwarcie do tego, że nie wiedzą, co należy robić w tej sytuacji.
Jeden z ekspertów, Elie Cohen, stwierdził, że złe wiadomości coraz
bardziej się piętrzą i już teraz można powiedzieć, że gospodarka
amerykańska znalazła się w stanie recesji.
Le Monde zwraca też uwagę, że reperkusje tego, co dzieje
się na rynku amerykańskim, jeszcze ostrzej odbijają się w Europie.
Przytacza - jako jeden z przykładów - spadek wartości akcji znanych
francuskich firm samochodowych Renault i Peugeot o 9-10%. Wielkie
spadki wartości akcji notuje się także w sektorze ubezpieczeniowym.
Podobne oceny, aczkolwiek podane w mniej alarmistycznym
tonie, znaleźliśmy w dziale gospodarczym bawarskiego dziennika Suaddeutsche
Zeitung z 21 września. Jednak i tu nagłówek artykułu redakcyjnego
na ten temat: Strach przed wojną powoduje spadek kursów nie pozwala
mieć wątpliwości, jak jego autorzy oceniają całość sytuacji w związku
z zamachem na Amerykę.
Nieuchwytny przeciwnik
W rosyjskiej umiarkowanie opozycyjnej gazecie Izwiestia z 21 września ukazał się artykuł Siemiona Nowogrudskiego pt. Wróg, którego nie można pokonać. Autor zauważa, iż we wszystkich dotychczasowych wojnach istniały wyraźne cele ideologiczne lub polityczne, o które walczono. Jedne kraje dążyły do zrealizowania panowania nad światem, inne starały się do tego nie dopuścić. Jeśliby próbować sprowadzić międzynarodowy terroryzm do "zielonego ekstremizmu" islamskiego ( kolor zielony jest symbolicznym wyróżnikiem mahometanizmu - J.W.S.), to należy - zdaniem autora - pamiętać o tym, że pośród radykałów muzułmańskich nie ma jedności poglądów na to, co należy uznać za cel ostateczny ich dążeń. Różne odmiany ekstremizmu islamskiego zmierzają do urzeczywistnienia różniących się między sobą odmian przyszłego idealnego porządku światowego. W znanych wersjach z reguły brak mu konkretności, chociaż ogólnie wiadomo, że ma on polegać na przyjęciu wiary w Allaha i jego proroka Mahometa przez wszystkich bez wyjątku mieszkańców ziemi. Jakimi drogami cel ten ma zostać osiągnięty - tego nie wiadomo, a ideologowie poszczególnych ekstremalnych odłamów islamu nie zajmują się takimi konkretyzacjami.
Aberracje moralne w sztuce
W najnowszym - 38. numerze hamburskiego tygodnika społeczno-kulturalnego
Die Zeit można przeczytać polemikę w związku ze skandalicznym wybrykiem
znanego kompozytora niemieckiej awangardy Karlheinza Stockhausena (
urodzonego w 1928 r.). Na konferencji prasowej, zwołanej z okazji
II Hamburskiego Festiwalu Muzycznego, Stockhausen określił ostatni
zamach na nowojorskie wieżowce jako "największe dzieło sztuki wszech
czasów". Wyraził przy tym swoją fascynację faktem, że oto zrobiono
coś, do czego muzycy nie są zdolni: "Ludzie ćwiczyli jak opętani
i całkowicie sfanatyzowani po to, żeby odegrać jeden koncert i zaraz
umrzeć". Po tej wypowiedzi senat miasta Hamburga, sponsor festiwalu,
zabronił wykonania na nim dwóch zapowiedzianych koncertów Stockhausena.
Autor artykułu, w którym znaleźliśmy powyższą informację,
Jens Jessen, potępia wprawdzie w zdecydowanym tonie wypowiedź kompozytora,
ale zwraca jednocześnie uwagę na fakt, że we współczesnym świecie
przyzwyczailiśmy się do oddzielania treści od formy i uważamy za
wielkie również takie dzieła sztuki, które - odpowiadając obowiązującym
aktualnie kryteriom formalnym - zawierają równocześnie podejrzane
moralnie treści. Skłonni jesteśmy również do lekceważenia poglądów
twórców, jeśli tylko ich dzieła uznajemy za wybitne. Powszechnie
akceptowana jest np. sztuka surrealistyczna, której twórcy byli jawnymi
chwalcami terroru. AndreM Breton (1896-1966) (przez pewien czas członek
Komunistycznej Partii Francji - J.W.S.) napisał w Manifeście surrealizmu: "
Najprostsze działanie surrealistyczne polega na tym, że wychodzi
się z rewolwerami w garści na ulicę i na ślepo strzela się w tłum".
Pomóż w rozwoju naszego portalu