Powinno się być jak chleb, który dla wszystkich leży
na stole, z którego każdy może kęs sobie ukroić, nakarmić się, jeżeli
jest się głodnym.
(Św. Brat Albert Chmielowski)
17 czerwca Kościół katolicki w Polsce obchodzi wspomnienie
św. Brata Alberta Chmielowskiego - zakonnika. Św. Albert jest założycielem
Zgromadzenia Braci Albertynów i Sióstr Albertynek i z naszą diecezją
drohiczyńską związany jest poprzez to, że istnieje i prężnie działa
na jej terenie w Jabłonnie Lackiej Zgromadzenie Sióstr Albertynek
Posługujących Ubogim. Przełożoną tego Domu Zakonnego jest s. Edyta
Bancarzewska.
Św. Albert przyszedł na świat jako pierwszy z czworga
dzieci Wojciecha i Józefy Chmielowskich 20 sierpnia 1845 r. w Igołomii
koło Krakowa w zubożałej rodzinie chłopskiej. Na chrzcie, który odbył
się 26 sierpnia dano mu imiona Adam i Bernard. W czasie uroczystego
chrztu, 17 czerwca 1847 r. w kościele Matki Bożej na Nowym Mieście
w Warszawie dodano mu jeszcze imię Hilary. Gdy Adam miał 6 lat, jego
matka w czasie pielgrzymki do Mogiły, poświęciła go Bogu. W 1853
r. zmarł ojciec Adama, a matka zmarła 6 lat później. Na początku
Adam kształcił się w szkole kadetów w Petersburgu, następnie w gimnazjum
w Warszawie, a w latach 1861-1863 studiował w Instytucie Rolniczo-Leśnym
w Puławach. Brał udział w powstaniu styczniowym razem z młodzieżą
tej szkoły. 30 września został ciężko ranny w bitwie pod Mełchowem
i dostał się do rosyjskiej niewoli. W ekstremalnych i prymitywnych
warunkach polowych, bez środków znieczulających amputowano mu nogę,
co zniósł niezwykle mężnie. Przez jakiś czas przebywał w więzieniu
w Ołomuńcu, skąd zwolniono go dzięki interwencji rodziny. W Paryżu
podjął studia malarskie, potem przeniósł się do Belgii i studiował
inżynierię. Wkrótce powrócił do malarstwa i ukończył Akademię Sztuk
Pięknych w Monachium. Tam gdzie przebywał odznaczał się postawą i
pobożnością chrześcijańską, a jego osobowość wywierała duży wpływ
na otoczenie. Jako dojrzały, utalentowany i uznawany artysta powrócił
do Polski w 1874 r. i zaczął poszukiwać nowego ideału życia, wyrazem
czego stało się jego malarstwo. Zaczął czerpać natchnienie z tematów
religijnych, do tego czasu opierał się zaś na motywach świeckich.
Jeden z jego najlepszych obrazów - Ecce Homo jest owocem głębokiego
przeżycia tajemnicy bezgranicznej miłości Pana Boga do człowieka.
Bardzo duże znaczenie w duchowym życiu Adama Bernarda
Chmielowskiego miały rekolekcje, które odbył u ojców jezuitów w Tarnopolu.
W 1880 r. porzucił malarstwo i bardzo liczne kontakty towarzyskie
i wstąpił do nowicjatu jezuitów w Starej Wsi mając 35 lat z zamiarem
pozostania bratem zakonnym. Po pół roku opuścił nowicjat. Przez ponad
rok leczył się w zakładzie dla nerwowo chorych, potem przebywał u
swojego brata na Podolu, gdzie w atmosferze miłości i spokoju powrócił
całkowicie do równowagi psychicznej. W tym czasie zafascynowała go
bardzo duchowość św. Franciszka z Asyżu. Zapoznał się z regułą III
Zakonu i rozpoczął działalność tercjarską. Wkrótce był zmuszony opuścić
Podole. W 1884 r. osiadł przy klasztorze Ojców Kapucynów w Krakowie.
Sprzedawał swoje obrazy, a pieniędzmi ze sprzedaży dzielił się z
najbiedniejszymi i najbardziej potrzebującymi pomocy.
Bóg tak pokierował jego losem, że dane mu było poznać
marną egzystencję biedoty w miejskich ogrzewalniach Krakowa. Z miłości
do Boga i ludzi Adam po raz drugi rezygnuje z kariery i obejmuje
zarząd ogrzewalni dla bezdomnych. Mieszka razem z nimi i pomaga im
w dźwiganiu się z nędzy, nie tylko tej materialnej, ale także i moralnej.
25 sierpnia 1887 r. przywdział szary habit tercjarski i przyjął imię
Albert. Rok później złożył śluby tercjarza na ręce kard. Albina Dunajewskiego.
Dzień 25 sierpnia 1888 r. jest jednocześnie początkiem działalności
Zgromadzenia Braci III Zakonu św. Franciszka Posługujących Ubogim
zwanego popularnie "albertynami".
W niecały rok później Brat Albert wziął pod swoją opiekę
również ogrzewalnię dla kobiet, a grupa jego pomocnic, którymi kierowała
s. Bernardyna Jabłońska, stała się zalążkiem "albertynek". S. Bernardyna
jest współzałożycielką wspomnianych na początku obydwu zgromadzeń.
Odznaczała się ona szczególnym nabożeństwem do Eucharystii oraz niezwykłą
dobrocią serca. Nadała "albertynkom" stabilizację prawną. Zmarła
23 września 1940 r. w Krakowie. "Czyńcie dobrze wszystkim" - te słowa
skierowała jako ostatnie do sióstr, które przy niej były. Dnia 6
czerwca 1997 r. Ojciec Święty Jan Paweł II dokonał jej beatyfikacji
w Zakopanem, podczas swojej V Pielgrzymki do Ojczyzny.
Pomimo swego kalectwa Brat Albert wiele podróżował, zakładał
nowe przytuliska, sierocińce dla dzieci i młodzieży, domy dla starców
i nieuleczalnie chorych, oraz tak zwane "kuchnie ludowe". Za jego
życia powstało 21 takich domów, gdzie niosło swoją pomoc 40 braci
i 120 sióstr. Przykładem swego życia Brat Albert uczył, że trzeba
być "dobrym jak chleb". Zmarł w opinii świętości, wycieńczony chorobą
i trudami swego życia, w Święta Bożego Narodzenia 25 grudnia 1916
r. w krakowskim przytulisku dla ubogich. Zapisał się w historii Kościoła
jako człowiek, który nie tylko odczytywał i przyjął Ewangelię Chrystusowego
miłosierdzia, ale ją realizował. 22 czerwca 1983 r., podczas II Pielgrzymki
do Ojczyzny, Jan Paweł II dokonał na Krakowskich Błoniach beatyfikacji
Brata Alberta, a 12 listopada 1989 r. w Bazylice Watykańskiej miała
miejsce jego kanonizacja.
Ojciec Święty Jan Paweł II w homilii wygłoszonej na Krakowskich
Błoniach podczas beatyfikacji Brata Alberta Chmielowskiego i o. Rafała
Kalinowskiego, 22 czerwca 1983 r. powiedział: "Byli mocni wiarą,
nadzieją i miłością. Świętość bowiem polega na miłości. Mówi Chrystus:
To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak
Ja was umiłowałem (J 15, 12). I mówi jeszcze: Jeśli będziecie zachowywać
Moje przykazania, będziecie trwać w miłości Mojej, tak jak Ja zachowałem
przykazania Ojca Mego i trwam w Jego miłości (J 15, 10). Świętość
jest więc szczególnym podobieństwem do Chrystusa. Jest podobieństwem
przez miłość. Poprzez miłość trwamy w Chrystusie, tak jak On sam
poprzez miłość trwa w Ojcu (...) Musicie być mocni, drodzy bracia
i siostry! Musicie być mocni tą mocą, którą daje wiara! Musicie być
mocni mocą wiary! Musicie być wierni! Dziś tej mocy bardziej wam
potrzeba niż w jakiejkolwiek epoce dziejów. Musicie być mocni mocą
nadziei, która przynosi pełną radość życia i nie pozwala zasmucać
Ducha Świętego! Musicie być mocni mocą miłości, która jest potężniejsza
niż śmierć, która wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim
pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma - tej miłości, która nigdy
nie ustaje (1 Kor 13, 7-8)".
Św. Brat Albert Chmielowski jest wciąż aktualnym wzorem
miłości do Boga przejawiającej się w służbie bliźnim.
Królu niebios, Królu cierniem ukoro nowany,
ubiczowany, w purpurę odziany.
Królu niebios znieważony i oplwany,
bądź Królem i Panem naszym tu i na
wieki. Amen.
(Modlitwa św. Brata Alberta)
Pomóż w rozwoju naszego portalu