Koniec czerwca i początek lipca to tradycyjnie czas udawania
się na doroczny wypoczynek, zwłaszcza dzieci i młodzieży. Wyjeżdżających
jest, niestety, coraz mniej ze względu na trudności finansowe - ale
ciągle jeszcze wypełniają się dziećmi i młodzieżą pociągi udające
się nad morze lub w góry.
Niejeden rodzic, żegnając swoje pociechy, bywa zatroskany
nie tylko o to, czy dzieci znajdą na koloniach letnich minimum wygód
niezbędnych do godziwego wypoczywania, ale także i o to, czy ktoś
pomyśli o zaspokajaniu religijnych potrzeb dziecka, takich jak codzienny
pacierz i uczestniczenie we Mszy św. w niedzielę czy święto. Mamy
już wprawdzie za sobą czasy, kiedy to kierownicy letnich kolonii
otrzymywali specjalne instrukcje, żeby sprawę praktyk religijnych
na obozach wakacyjnych umiejętnie przemilczać, ale dziś też opiekun
dzieci odpoczywających nie może i nawet nie ma obowiązku zastępować
rodziców w ich trosce o własne dzieci.
Żyjemy w dobie wielkich ułatwień komunikacyjnych. Młodzież
i dzieci wyjeżdżające na wakacje zabierają ze sobą telefony komórkowe.
Pewnie co dzień rozmawiają z rodzicami. Niechże ci ostatni, wypytując
swe pociechy o zdrowie i warunki bytowe, zechcą zainteresować się
także tym, czy pamiętają one o codziennej modlitwie i o Mszy św.
w niedzielę i święto.
Ksiądz na koloniach
Coraz więcej dzieci korzysta z kolonii parafialno-caritasowych,
głównie z dwóch powodów: są tańsze, a wychowawcy będą pamiętać także
o zaspokajaniu potrzeb religijnych dzieci. Bardzo to racjonalne motywy,
zwłaszcza ten drugi. Wiąże się z tym sprawa zabezpieczenia przed
złym towarzystwem, zbyt dużą swobodą obyczajową, grozą narkotyków
itp.
Warto jednak w tym miejscu uświadomić sobie wagę odpowiedzialności
spadającej na prowadzących kolonie i na wielkość zaufania, jakim
się ich obdarza. Na szczęście są to najczęściej zawodowi nauczyciele
albo ludzie legitymujący się świadectwem ukończenia specjalnego kursu
dla wychowawców kolonijnych. Co więcej, swoją odpowiedzialną pracę
na koloniach najczęściej wykonują bezpłatnie. Chwała im i prawdziwa
wdzięczność za to.
Czas wakacji i nieobecność dzieci w parafii to wcale
nie są tygodnie całkowitej beztroski i błogiego odpoczynku dla duszpasterzy.
Powinni oni znaleźć koniecznie czas na osobiste, choć jednorazowe
odwiedzenie dzieci i młodzieży na kolonii, a ideałem byłoby udanie
się jakiegoś kapłana z parafii - a przynajmniej kleryka - na wspólne
wakacje. Jest to bardzo ważne, a w kategoriach nadprzyrodzonych wysoce
opłacalne działanie duszpasterskie. Po powrocie z wakacji ksiądz
proboszcz niech nie omieszka się spotkać - najlepiej przy wspólnej
kawie - z personelem kolonijnym, by w imieniu całej wspólnoty parafialnej
wyrazić swoją wdzięczność za opiekę nad dziećmi w czasie ich letniego
wypoczynku.
Wójt z plebanem
Organizowanie odpoczynku letniego dla dzieci i młodzieży to
okazja do nawiązania bliższej współpracy parafii z samorządami lokalnymi;
co więcej: od jakości tej współpracy zależy w znacznym stopniu powodzenie
całej akcji lokalnej. Chodzi w pierwszym rzędzie, nie ma co ukrywać,
o wspólne znalezienie środków koniecznych do przeprowadzenia tego
rodzaju akcji - ale nie tylko. Jest to również okazja do integrowania
mieszkańców danego regionu, niezależnie od ich opcji politycznych,
a niekiedy przekonań religijnych.
Trzeba stwierdzić z zadowoleniem, że ta wakacyjna współpraca
parafii z gminą czy powiatem układa się nie najgorzej. Na odwiedziny
kolonii letnich często wybierają się razem, jednym pojazdem, ksiądz
proboszcz z panem wójtem czy sołtysem. Oby tak dalej!
Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.
Pomóż w rozwoju naszego portalu