Obecnie, po zatonięciu 130 migrantów u wybrzeży Libii, ks. Nastasi podkreśla, że za każdym razem, gdy się taka tragedia wydarzy, potępiamy i osądzamy, ale nic się zmienia. – Łzy porywa wiatr obojętności – zaznacza włoski kapłan, dodając, że dziś „umiera się na morzu obojętności, na pustyni bólu”.
Według ks. Nastasiego, wszyscy znajdujemy się dziś na wywróconym przez fale pontonie z migrantami – symbolu kolejnych tragedii i „albo wszyscy utoniemy, albo wszyscy się uratujemy”. – Ale słabość naszych braci, czy są nimi migranci szukający nowego życia, czy samotny staruszek z sąsiedztwa, powinna być naszą, musimy zająć się jedną i drugą – uważa kapłan, który jest teraz proboszczem w Sciacca na Sycylii.
- W ciągu tych lat mojej posługi często myślałem o tych młodych, których życie skończyło się w Morzu Śródziemnym. Pewni myśleli o nim jako morzu nadziei albo porcie oceanicznym przyszłości, a na pewno nie jako grobie – zauważył były proboszcz z Lampedusy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu