Pan Jezus mówi o królu, który ma stoczyć bitwę z drugim królem.
Pan Jezus zna doskonale mentalność i sposób myślenia każdego człowieka,
zarówno tego najzwyklejszego, jak każdy z nas, jak i możnych tego
świata, jakimi wówczas byli królowie. Człowiek, który pragnie postawić
dom, najpierw usiądzie i długo oblicza, czy mu starczy pieniędzy.
Czyni podobnie jak król przed bitwą, który rozważa, czy ma na tyle
wojska. Nas nie czeka wielka bitwa z drugim królem, ale owo "usiąść"
- pomyśleć, zastanowić się, zrobić sobie rachunek sumienia - jest
zawsze potrzebne. A tym słowem bardzo trudnym, które wymaga od nas
szczególnej uwagi, jest to ostatnie zdanie z Ewangelii: "Nikt z was,
kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem". Przecież nawet zakonnicy z klasztorów o bardzo surowej regule mają
swoje habity, swoją celkę, swoją bieliznę i tyle innych rzeczy, których
niejeden biedak nie posiada. Ale Pan Jezus oczekuje od nas tej wewnętrznej
gotowości, która dzięki łasce Bożej męczennikom dawała moc zwycięską,
a wielu młodym chłopcom, dziewczętom każe opuścić ojca, matkę, aby
oddać się na całkowitą służbę Bogu. To nie może być połowiczność:
pół serca oddanego gromadzeniu pieniędzy lub szukaniu rozkoszy, a
druga połowa Bogu...
Kiedy oddaję całe serce Bogu, wtedy wszystko inne, jak
mówi Pan Jezus, będzie nam przydane. Kiedy nade wszystko cenię sobie
Jezusową przyjaźń, wtedy i dla każdego człowieka także znajdzie się
miejsce w tym moim sercu, tak zwykle ciasnym. Wtedy będę jak św.
Paweł, który w więzieniu spotkał zbiegłego niewolnika Onezyma i widział
w nim przede wszystkim brata w Jezusie Chrystusie.
W Ewangelii słowa: "Wielkie tłumy szły z Jezusem". A
On jest w drodze do Jerozolimy. On wie, co Go tam czeka. Jest to
Jego wybór ostateczny. Za Nim jeszcze wielu idzie, niektórzy biegną.
Wiele o Nim słyszeli, szukali Go, doświadczyli Jego mocy i miłości
osobiście. Doświadczyli Jego mocy nad chlebem, On może go cudownie
rozmnożyć. Ma władzę nad złymi duchami - uwalnia spod ich przemocy;
nad chorobami - leczy jednym słowem; nawet nad śmiercią, kiedy zmarłym
mówi: Wstań! A jednak spotykają Go także złośliwe zarzuty, jakoby
mocą księcia złych duchów wyrzucał złe duchy. Stawiają Mu coraz większe
wymagania, żądają jeszcze mocniejszych "znaków", które by wszystkich
przekonały. A Jezus już nie dokonuje tak wielu cudów, jak na początku,
a najbardziej zdumiewa i niepokoi tym, że mówi o własnej bliskiej
śmierci. Coraz bardziej bezwzględnie walczą z Nim faryzeusze. A Jezus
niestrudzenie i niezmiennie mówi o swoim Ojcu, objawia wprost lub
w przypowieściach wolę Bożą, a dziś, jak to słyszeliśmy, żąda trudnej
decyzji - wyrzeczenia się wszystkiego, aby stać się prawdziwie Jego
uczniem. Podobnie jest i dziś. Wielu, nie tylko ochrzczonych, przyznaje
się do Niego, jakby z Nim i za Nim biegli. Niektórzy dyskutują z
Jego nauczaniem, jakby chcieli ulepszyć Ewangelię. Jest taka gra
o pieniądze pod tytułem "Wszystko albo nic!". Słuchając dziś Ewangelii,
przeżywamy takie niepokojące wrażenie, że i z nami Pan Jezus chce
grać podobnie: Wszystko albo nic! Bo mówi: "Kto nie nosi swego krzyża,
a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem". Można tworzyć cudowne
programy społeczne, polityczne, można nimi wielu olśnić, ale my tylko
wtedy wybieramy dobrą drogę, kiedy idziemy za Nim.
0
Pomóż w rozwoju naszego portalu