WACŁAW GRZYBOWSKI: - Jak już Pan wspominał, w lipcu 1948 r. z okazji 10-lecia matury w wadowickim gimnazjum zjechaliście z całej Polski do Wadowic na koleżeńskie spotkanie. Czy potem spotykaliście się również?
EUGENIUSZ MRÓZ: - Oczywiście. Z inicjatywy Zbyszka Siłkowskiego i Lolka w ostatnią niedzielę grudnia gościliśmy, początkowo co 4 lata, później częściej, w arcybiskupim pałacu w Krakowie przy ul. Franciszkańskiej, w rezydencji Lolka. Były to przeurocze, niezapomniane spotkania, nacechowane wielką wzajemną przyjaźnią, solidarnością, krzepiące wśród szalejącego wokół reżimu komunistycznego, który i nam, kombatantom II wojny, walczącym na różnych frontach za granicą, w krajowym ruchu oporu, również dawał się dotkliwie we znaki.
- Jak przebiegały te koleżeńskie spotkania?
- Lolek, jak zawsze, bezpośredni, serdeczny, od pierwszej
chwili stwarzał bardzo miły, koleżeński nastrój. Interesował się
naszymi losami, naszymi rodzinami, wspominaliśmy naszych wspaniałych
profesorów - wychowawców. Dopiero teraz, z perspektywy minionych
dziesiątków lat, doceniliśmy ich trud zarówno w nauce, jak i w prawidłowym
kształtowaniu naszych charakterów.
Spotkania rozpoczynały się Mszą św., potem obiad, no
i oczywiście śpiewaliśmy, aż mury się trzęsły, piosenki naszej młodości
- harcerskie, góralskie. Kończyliśmy spotkania kolędami, a zwłaszcza
naszą ulubioną pastorałką góralską Oj maluśki, malusieńki, maluśki,
kiejby rękawicka, alboli tez jakoby kawołecek smycka. Ja przygrywałem
na harmonijce.
- W 1966 r. wadowickie gimnazjum imienia Marcina Wadowity obchodziło stulecie swego istnienia. Jak przeżyliście ten dzień?
- Chociaż gimnazjum w Wadowicach zostało założone
stosunkowo późno, należy jednak do najstarszych szkół średnich Polski
południowej.
W czerwcu 1966 r. miał odbyć się zjazd absolwentów wszystkich
roczników, z okazji 100-lecia gimnazjum. Zjechało wielu, niemal ze
wszystkich stron świata. Wśród nich arcybiskup metropolita krakowski
Karol Wojtyła. Z tego też powodu władze reżimu komunistycznego wydały
brutalny zakaz odbycia zjazdu. Mimo to poszliśmy do kościoła parafialnego,
do tego samego, do którego chodziliśmy przez wiele lat. Lolek odprawił
Mszę św., po czym grupkami odwiedziliśmy naszą kochaną starą "budę",
gdzie złożyliśmy zapis, że - jak dawniej - kochamy ją, jesteśmy jej
wierni i zawsze o niej pamiętamy.
- Czy w 40-lecie matury również spotkaliście się w Krakowie?
- Mijały lata. Jak zwykle w grudniu, mieliśmy się spotkać w pałacu arcybiskupim w Krakowie. Lolek zapowiedział nam: " Przyjeżdżajcie z żonami, dotychczas mieliśmy kawalerskie spotkania". W październiku Lolek wyjechał do Rzymu na konklawe - i już nie wrócił. Nie sposób opisać naszej radości. Pontifex Maximus, Lux ex Oriente, to Polak, wadowiczanin, to jeden z nas, nasz kolega z wadowickiego gimnazjum.
- Kiedy i w jakich okolicznościach spotkaliście się z Karolem Wojtyłą jako Papieżem?
- Nadszedł czerwiec 1979 r., a z nim pierwsza pielgrzymka Ojca Świętego Jana Pawła II do ojczystego kraju. Odwiedził również swe rodzinne miasto Wadowice i mimo napiętego programu wymknął się strażom, znalazł chwilę, by spotkać się z nami w zakątku balkonu na wadowickiej parafii. Wręczyliśmy mu bukiet biało-czerwonych róż. Płakał on i myśmy płakali. Zaprosił nas do siebie, na swe nowe probostwo, do Watykanu, aby odbyć zaległe koleżeńskie spotkanie.
CDN.
Pomóż w rozwoju naszego portalu