Godzinę po zachodzie Słońca pojawia się Mars, którego szukamy
nisko nad południowo-wschodnim horyzontem. Szybko zachodzą gwiazdozbiory
Bliźniąt i Raka, zaś ogromna konstelacja Lwa pięknie "nurkuje" pod
horyzont. Godzinę przed północą możemy więc obserwować zachodzącego
Regulusa (serce Lwa), a dwie godziny później znikający też ogon Lwa,
czyli Denebolę. Wysoko świeci Wielki Wóz, którego dyszel wskazuje
na gwiazdozbiór Wolarza. Pomiędzy Denebolą i Arkturem znaleźliśmy
tydzień temu niepozorny gwiazdozbiór o intrygującej nazwie Warkocz
Bereniki. Mimo że nie zawiera zbyt wielu gwiazd, to znajduje się
w nim bardzo dużo galaktyk. Na południowo-wschodnim niebie coraz
wyżej świeci Trójkąt Letni, widomy znak nadchodzącego lata. Oto zbliża
się 21 czerwca, który to dzień zwiastuje odwrócenie tendencji wydłużającego
się dnia. Ten dzień jest najdłuższy w roku, podczas gdy następne
będą już coraz krótsze. W tym roku astronomiczne lato rozpocznie
się u nas o godzinie 9.38.
Jednak pierwszy dzień lata w nowym tysiącleciu będzie
wyjątkowo tajemniczy, zwłaszcza dla niektórych mieszkańców Afryki.
Przeżyją oni bowiem całkowite zaćmienie Słońca, które w danym miejscu
Ziemi zdarza się średnio raz na 360 lat! Ludzie, którzy choć raz
przeżyli całkowite zaćmienie Słońca, z przejęciem opowiadają o swoich
wrażeniach. 11 sierpnia 1999 r. również my podziwialiśmy te cuda
na południu Europy, lecz niestety była to ostatnia taka okazja w
pobliżu naszych granic. W Polsce ostatnie całkowite zaćmienie Słońca
wystąpiło w czerwcu 1954 r., a następne zobaczą dopiero nasze prawnuki
7 października 2135 r. Teraz musimy jechać aż do Afryki, chyba że
poczekamy do 4 grudnia 2002, kiedy całkowite zaćmienie Słońca zdarzy
się w dalekiej Australii. Ale czy warto jechać taki kawał drogi?
Wyobraźmy sobie słoneczny dzień 21 czerwca w północno-zachodniej
Zambii. Nagle, ku zdumieniu wszystkich, bardzo szybko zaczyna zapadać
zmrok i widać wyraźnie zbliżający się cień. Niebo jest ciemnogranatowe,
a nad horyzontem pojawia się zorza. Wszystko odbywa się w szalonym
tempie, jest coraz ciemniej i chłodniej. Zapada cisza i nawet ptaki
przestają śpiewać, zaś zwierzęta gromadnie układają się do snu. Kwiaty
zamykają kielichy i cała przyroda wydaje się zdezorientowana! Ludzie
też są niespokojni. Znajomy profesor opowiadał mi, że pomimo swojej
wiedzy i pewności, że przecież za parę minut wszystko wróci do normy,
gdzieś w sercu tkwił jednak jakiś niepokój, czy aby na pewno Słońce
znów zaświeci... Na niebie nagle zapalają się gwiazdy! To wielka
frajda w dzień zobaczyć wspaniale rozgwieżdżone niebo. W pobliżu
Słońca ujrzymy też Jowisza i Merkurego, a przecież obserwacja Merkurego
jest nie lada sztuką, ponieważ zawsze znajduje się blisko Słońca
i tylko przez parę dni w roku można go obserwować - tuż po zmierzchu
lub przed samym świtem. A teraz widzimy go po prostu wysoko na niebie!
W północno-zachodniej Zambii zjawisko potrwa aż 4 minuty. Pamiętajmy
o ciekawostce, że na półkuli południowej Słońce świeci w południe
nad północnym horyzontem, dokładnie odwrotnie niż u nas!
Jak dochodzi do zaćmienia Słońca? Słońce, Ziemia i Księżyc
wykonują w przestrzeni zawiły taniec: Ziemia krąży wokół Słońca,
Księżyc zaś wokół Ziemi. Zdarza się czasami, że te trzy ciała znajdą
się na jednej prostej. Właśnie wtedy, gdy Księżyc przesłania jasny
dysk słoneczny, oglądamy jedno z najwspanialszych widowisk astronomicznych.
Gdyby Ziemia nie miała Księżyca, w ogóle nie oglądalibyśmy zaćmień.
Całe widowisko jest możliwe tylko dzięki wyjątkowemu zbiegowi okoliczności:
tarcze Księżyca i Słońca mają na naszym niebie prawie identyczne
rozmiary, mimo że Słońce jest aż 400 razy większe od Księżyca. Jednak
znajduje się około 400 razy dalej - oto wyjaśnienie tej zagadki.
Jesteśmy szczęściarzami, gdyż w całym Układzie Słonecznym nie obserwuje
się porównywalnych zaćmień. Marsjanie musieliby przylecieć aż na
Ziemię, ażeby zobaczyć takie zaćmienie. Opiszmy więc dokładniej te
fascynujące minuty.
Gdy Księżyc coraz bardziej przesłania Słońce, wąski sierp
tarczy słonecznej zaczyna przypominać wspaniały sznur pereł (tzw.
perły Baily´a). Są to ostatnie skrawki rozgrzanej powierzchni Słońca,
prześwitujące pomiędzy kraterami i górami Księżyca. Na krawędzi przesłoniętej
tarczy słonecznej widać też różowe języki ognia. To tzw. protuberancje,
czyli strzelające z powierzchni naszej gwiazdy na wysokość 100 tys.
kilometrów chmury gazu i materii. Widzimy też koronę słoneczną, która
normalnie ginie w żółtym intensywnym blasku. Jest to jedyny moment,
kiedy możemy bezpiecznie spoglądać na Słońce bez żadnych filtrów
czy okularów.
Mija kilka minut i znów powraca dzień, a przyroda budzi
się do życia. Wszystko odbyło się bardzo szybko. Jakże miło powitać
na nowo dokuczliwe afrykańskie Słońce. W ciągu tych paru chwil wyraźnie
odczuliśmy silny związek pomiędzy nami i naszą Gwiazdą. Bez Słońca
nie byłoby nas, to właśnie Słońce dostarcza naszej planecie światła,
ciepła i energii do życia. Całkowita energia produkowana przez Słońce
jest ogromna. Do Ziemi w ciągu tygodnia dociera tyle energii, ile
można by uzyskać ze wszystkich znanych nam zapasów ropy, węgla i
gazu! To prawdziwa życiodajna siła, ale żeby się o tym przekonać,
trzeba, aby na chwilę Słońce "zgasło". Trzeba przeżyć całkowite zaćmienie
Słońca. Całkowite zaćmienie widoczne jest zaledwie przez kilka minut
i tylko w wąskim pasie na powierzchni Ziemi, a szerokość tego pasa
nie przekroczy 200 kilometrów. Poza terenem objętym całkowitym zaćmieniem,
na znacznie większym obszarze obserwujemy zaćmienie częściowe. Pierwsze
w III tysiącleciu całkowite zaćmienie Słońca rozpocznie się na Atlantyku,
potem cień Księżyca z olbrzymią prędkością 1 km na sekundę powędruje
przez Angolę, Zambię, Zimbabwe, Mozambik na Madagaskar.
Zaćmienia potrafili już przewidywać starożytni. Zjawiska
takie opisuje Stary Testament w Księdze Amosa i Księdze Jeremiasza.
Obserwowali je Hebrajczycy w Palestynie w IX w. przed Chrystusem,
a hinduski astronom Ariabhatta (V w. przed Chrystusem) wyjaśnił nawet
istotę tego zjawiska. Słynny grecki filozof Tales z Miletu zapowiedział
zaćmienie Słońca w maju 585 r. przed Chrystusem. Do obserwacji Słońca
służyła też 3,5 tys. lat temu najsłynniejsza budowla megalityczna
Stonehenge w pobliżu Salisbury w Anglii.
Pięknie i tajemniczo rozpocznie się pierwsze lato nowego
tysiąclecia. Wspomnijmy więc w ten dzień mieszkańców Czarnego Lądu,
którym rozgwieżdżone niebo na chwilę "ochłodzi" upalny dzień.
Pomóż w rozwoju naszego portalu