- Był to człowiek o ogromnej życzliwości dla drugiego człowieka.
Nie patrzył na ludzi w sposób schematyczny, ale każdego traktował
indywidualnie. Sięgał głęboko w człowieka. Znał Polskę i Polaków
- mówił 7 czerwca o swoim poprzedniku Prymasie Stefanie Wyszyńskim
kard. Józef Glemp. Spotkanie, zorganizowane w ramach cyklu "Rozmowy
w KAI", było okazją do przypomnienia postaci zmarłego przed dwudziestu
laty hierarchy, widzianego od strony jednego z jego najbliższych
współpracowników.
Kard. Glemp kilkakrotnie podkreślał, że w podejmując
najtrudniejsze decyzje, starał się wczuwać w to, co zrobiłby Prymas
Wyszyński, gdyby stanął przed podobnymi problemami. Dotyczyło to
zwłaszcza postawy Kościoła w czasie stanu wojennego. - Przychodzili
do mnie ludzie i mówili, abym wziął krzyż i stanął na czele pochodu
idącego na barykady. Mogłem zostać bohaterem jednodniowym. Ale uważałem,
że najważniejsze jest przeprowadzenie narodu przez to ciężkie doświadczenie
- mówił Ksiądz Prymas. Dodał, że kard. Wyszyński łatwo mógł zostać
męczennikiem, ale postawił na systematyczną, organiczną pracę, a
powiedział władzy "nie", gdy okazało się, że porozumienie nie jest
możliwe. Tej postawy nie można oderwać od jego stosunku do Boga.
Był zawsze przekonany, że jego los jest w ręku Boga. Postawę Prymasa
Wyszyńskiego w relacjach z komunistami Prymas Glemp określił jako
optymalną.
Kard. Glemp zauważył, że Prymas Wyszyński miał wrodzony
talent i umiejętność odczytywania znaków czasu. Z pewnością dzisiaj,
gdy wolność jest tak często nadużywana, szukałby metod, aby temu
zaradzić. Śmiało i zdecydowanie występowałby przeciw bezrobociu,
broniąc wartości pracy ludzkiej. Za najważniejsze uważał kształtowanie
ludzkich sumień i cnót społecznych. O najtrudniejszych sprawach potrafił
mówić zrozumiale i głęboko. Miał doskonałą dykcję i sugestywność
przemawiania. Zawsze bronił Kościoła, ale szanował każdego człowieka,
nawet przeciwnika. O nikim nie mówił źle. Nawet w konfrontacji z
władzą komunistyczną, kiedy stawiał konkretne zarzuty, nigdy nie
atakował ludzi. - Z jego ust nie padło słowo przygany, potępienia,
lęku czy żalu - mówił kard. Glemp. - Miał zrozumienie dla ludzkich
słabości. Wykazywał dużo wielkoduszności.
Ksiądz Prymas nie zgodził się z cytowaną na spotkaniu
tezą prof. Stefana Swieżawskiego, jakoby rola interrexa narodu, którą
spełniał, była życiową tragedią dla człowieka, który był mistykiem.
- Opatrzność Boża przygotowała kard. Wyszyńskiego do zadań, które
wypełniał. Jego zamodlenie się i bardzo intymna łączność z Bogiem
nie pozbawiały go realizmu. To nie był kontemplatyk, ale człowiek
czynu, który potrafił łączyć modlitwę z bardzo aktywnym życiem -
stwierdził kard. Glemp.
Prymas Polski mówił wiele o swoim Poprzedniku jako człowieku
bardzo ojcowskim, dostojnym i poważnym, ale zarazem pogodnym i uśmiechniętym.
Podkreślał, że dużo czytał, interesował się filozofią i historią.
Jedno z pytań dotyczyło współpracy Prymasa Wyszyńskiego
z kard. Karolem Wojtyłą. Określił ją jako zasadniczą i harmonijną
dla prowadzenia Kościoła w trudnych czasach. Zaprzeczył, jakoby kard.
Wojtyła chciał szybszych zmian posoborowych w liturgii w Polsce.
Powiedział też, że obydwaj hierarchowie mieli świadomość, że władze
usiłują wbić między nich klin.
Pomóż w rozwoju naszego portalu