KS. INF. IRENEUSZ SKUBIŚ: - Jak kształtowała się myśl o wizycie Ojca Świętego Jana Pawła II na Ukrainie?
BISKUP MARCJAN TROFIMIAK: - Myśl i przekonanie, że
Ojciec Święty powinien przyjechać również na Ukrainę, istniały od
czasu, jak tylko Kościół wyszedł z podziemia. Mówi się, że na Ukrainie
nasz Kościół istniał legalnie. Owszem, mieliśmy czynne świątynie.
Inaczej było z Kościołem greckokatolickim, zupełnie zdelegalizowanym,
nie posiadającym ani jednej czynnej świątyni. Jednak praktycznie
nasz Kościół też nie istniał. Powiem dla porównania, że np. zachodni
region Ukrainy mocno różni się od pozostałych części: Galicja i Wołyń
- przed wojną było ok. 1300 świątyń na terytorium 6 województw, po
wojnie ocalało tylko 13. Trudno więc mówić, że ten Kościół istniał
legalnie. Tam, gdzie było kiedyś ponad 1000 kapłanów, po wojnie zostało
nas 8. Mniej więcej ta sama sytuacja była na wschodzie Ukrainy -
za Zbruczem.
Gdy w 1989 r. zaczęły się pewne zmiany, zaczęto nam powoli,
stopniowo oddawać kościoły - w latach 1990-91 odzyskaliśmy ich najwięcej.
Jeszcze nie śmieliśmy marzyć o tym, żeby Ojciec Święty przyjechał
do nas, ale ta myśl natarczywie sama powracała.
Kilkakrotnie odnotowywaliśmy zrywy wśród wierzących - zaczynano
zbierać podpisy, z początku nawet kierowane do Moskwy (Związek Radziecki),
a potem do władz ukraińskich, z prośbą, żeby umożliwić przyjazd Ojca
Świętego na Ukrainę.
Wszystko ma jednak swój czas. Rozumieliśmy, że sytuacja
jest dość skomplikowana i na to składa się wiele czynników. W każdym
razie kilkakrotnie rozmawialiśmy z prezydentem Kuczmą z okazji różnych
spotkań i prezydent zawsze nas zapewniał, że bardzo chciałby Ojca
Świętego zaprosić, że jest to jego pragnienie, ale są jeszcze pewne
sygnały, które każą zaczekać. Teraz, gdy wizyta stała się aktualna,
widzimy, że rzeczywiście sytuacja nie jest taka prosta.
Na Ukrainie stosunek do tej wizyty jest różny. Część
Kościoła prawosławnego wydaje się przychylna, część zachowuje się
biernie, ale niektórzy dość agresywnie występują przeciwko wizycie
Ojca Świętego. Władze ukraińskie uważają, że pielgrzymka jest bardzo
potrzebna, jest na czasie i wspólnie tę wizytę przygotowujemy.
Wizyta Ojca Świętego jest ciekawa z tego powodu, że Papież
przyjeżdża do Kościoła katolickiego, który na Ukrainie istnieje w
dwóch tradycjach, w dwóch obrządkach: łacińskim i bizantyjskim. Żeby
nie było żadnej dominacji, Komitet Organizacyjny jest wspólny. Synod
Kościoła Greckokatolickiego oddelegował do tego Komitetu bp. Juliana
Gbura, obecnego ordynariusza nowej diecezji stryjskiej, a Konferencja
Biskupów Łacińskich Ukrainy powierzyła to zadanie mnie. Tak więc
wspólnie z bp. Gburem tę wizytę przygotowujemy. Chociaż niektórzy
chcieliby nas podzielić, zawsze podkreślamy, że Papież przyjeżdża
do jednego Kościoła katolickiego na Ukrainie, że Kościół jest jeden,
a istnieje w dwóch tradycjach, które wzajemnie się uzupełniają.
Ojciec Święty będzie na Ukrainie krótko - pięć dni, odwiedzi
dwa miasta - Kijów i Lwów.
- Ks. I. S.: - W jakiej atmosferze oczekują na Ojca Świętego Polacy - łacinnicy praktycznie są najczęściej Polakami, chociaż nastąpiło już duże wymieszanie - a jak Kościół unicki, greckoukraiński?
- Na pewno wszyscy z radością oczekują na wizytę Ojca Świętego. Może tej radości jeszcze zbytnio nie widać, gdyż sytuacja na Ukrainie jest obecnie dość skomplikowana politycznie: odwołanie premiera, zmiana rządu - niepewność zbija ludzi z tropu. Ale przygotowujemy się. Nie mamy dużej możliwości w środkach masowego przekazu, by szeroko omawiać wizytę Ojca Świętego. Radio i telewizja na Ukrainie są raczej powściągliwe na ten temat. Myślę jednak, że im bliżej wizyty Jana Pawła II, tym więcej będzie informacji, częściej będziemy mieli okazję przybliżyć ludziom i cel podróży, i osobę Ojca Świętego. Na Ukrainie Ojciec Święty jest raczej mało znany. To ogromny kraj, katolików nie jest tak dużo w porównaniu z liczbą prawosławnych. W telewizji praktycznie o Ojcu Świętym nic się nie mówi, jedynie od kilku lat prowadzone są transmisje Pasterki czy Mszy św. Zmartwychwstania Pańskiego z Placu św. Piotra. To już jest dużo i dobrze, że jest, ale stanowczo za mało, żeby ludzie zorientowali się, kim naprawdę jest Ojciec Święty.
- Ks. I. S.: - Z Polski nic nie słychać, nic nie dociera?
- Sygnał dociera tylko do najbliżej położonych miejscowości - pas przygraniczny. Natomiast kto ma telewizję satelitarną, ten najczęściej szuka programów innego rodzaju, bo Ojciec Święty nie za bardzo tych ludzi interesuje. Chcielibyśmy przybliżyć ludziom osobę Jana Pawła II. Stąd jednak wynika pewne zaniepokojenie wśród prawosławnych, którzy boją się, że Ojciec Święty przyjedzie nawracać wszystkich na wiarę katolicką obrządku łacińskiego. Myślę, że te obawy ustąpią, gdy Ojciec Święty stanie na Ukrainie i przemówi - a ma on osobliwy charyzmat. Nawet w tych krajach, w których bardzo obawiano się skutków wizyty, potem zawsze ze zdumieniem stwierdzano, że jednak i tym razem Ojciec Święty odniósł niezwykły sukces. Jestem przekonany, że tak będzie i na Ukrainie.
- KS. ROMAN RATAJ: - Prezydent Ukrainy bardzo wiele sobie obiecuje po wizycie Ojca Świętego - z notatek KAI można tego rodzaju informacje wyczytać. Czy księża biskupi, wierni mają jakieś konkretne pragnienia związane z wizytą Ojca Świętego, a dotyczące samego Kościoła rzymskokatolickiego i greckokatolickiego?
- Z pewnością coś się zmieni, chociaż zbyt wiele po tej wizycie sobie nie obiecujemy. Rozumiemy, że jedna papieska wizyta nie załatwi wszystkich naszych trudnych spraw, jest to raczej niemożliwe. Myślę tu o statusie Kościoła katolickiego czy zwrocie kościołów, budynków parafialnych, co jest bardzo potrzebne, gdyż nieraz jesteśmy sparaliżowani brakiem miejsca, a katecheza dzieci odbywa się najczęściej w zakrystiach albo w zimnych kościołach - nie wszędzie mamy plebanie. W szkołach jeszcze (?) nie ma katechezy. Coś na pewno się zmieni. W jakim zakresie - trudno to przewidzieć. A to, że pan prezydent sobie wiele obiecuje, to jest fakt, i ci spośród polityków, którzy myślą o Ukrainie, na pewno oczekują wizyty z wielką niecierpliwością. Jest też taka sprawa, że gdy Ukraina w końcu oderwała się od Związku Radzieckiego, stając się państwem niepodległym, przeszło to niezauważone w świecie. Jedno państwo afrykańskie zdobyło niepodległość, drugie i Ukraina wtopiła się w to wszystko, niewiele na nią zwracano uwagi. Natomiast teraz o Ukrainie mówi się w świecie bardzo szeroko. Nominacja dwóch kardynałów: łacińskiego i greckokatolickiego wywołała ogromne zainteresowanie m.in. dlatego, że Lwów stał się jedynym miastem na świecie, poza Rzymem, gdzie jest dwóch urzędujących kardynałów. A więc o Ukrainie mówi się zdecydowanie więcej. Myślę, że rząd zdaje sobie z tego sprawę i w ogóle ważne jest, żeby w końcu Ukraina zaistniała i w mentalności zachodniej.
- Ks. I. S.: - "Niedziela" będzie się starała pisać
o przygotowaniach do wizyty Ojca Świętego na Ukrainie. Nasi Czytelnicy
są też otwarci na różne potrzeby, a bez konkretnej pomocy wiele spraw
trudno prowadzić.
Proszę powiedzieć, jak wygląda sprawa mediów na Ukrainie
i dostępu do nich katolików?
- Mamy bardzo mało możliwości. We Lwowie sytuację
ratuje "Lwowska Fala" - radio, które istniało przed wojną. W tej
chwili Kościół katolicki w Galicji ma w sobotę 1 godzinę emisji radiowej.
W innych diecezjach tego nie ma. W Kijowie co niedzielę wieczorem
mamy ok. 25 minut w I programie na antenie radia ukraińskiego. To
bardzo ważne. W większe uroczystości (nie jest to systematyczne)
we Lwowie były transmisje telewizyjne z uroczystości w katedrze;
w Łucku - z głównych uroczystości. Umawiamy się z telewizją i transmitują
np. Pasterkę na Boże Narodzenie, Rezurekcję na Wielkanoc, Mszę św.
na uroczystość odpustową świętych Piotra i Pawła. Ludzie na prawosławnym
Wołyniu nigdy wcześniej nie widzieli w telewizji katolickiego nabożeństwa.
Głównym językiem podczas tych transmisji był ukraiński - bo transmisja
obejmowała wielki obszar, Wołyń. Ale śpiewy też są po polsku. W tej
chwili staramy się zrównoważyć te dwa języki. W niedzielę odprawia
się jedną Mszę św. po polsku - zwykle jest to Suma z kazaniem, śpiewami;
a potem w podobny sposób po ukraińsku. Ludzie mają możliwość wyboru,
na jaką Mszę św. pójść.
Z pism katolickich we Lwowie jest Radis virita, w Kijowie
- Gazeta Parafialna, która rozchodzi się w całej Ukrainie. Ks. Witold
Kowalów redaguje Wołanie z Wołynia, może nieco skromniejsze pismo.
Sam dźwiga ciężar jego wydania, podziwiam jego wysiłki.
Może uda nam się pomóc, żeby to pismo miało większy zakres
i ciekawsze informacje. Trzeba znaleźć pomocników. Jest to pismo
w dwóch wersjach językowych: polskiej i ukraińskiej.
- MARGITA KOTAS: - Myślę, że pięknym gestem każdego pielgrzyma, który z Polski uda się na spotkanie z Ojcem Świętym na Ukrainę, byłoby może zabranie jakiegoś dodatkowego modlitewnika, który można tam pozostawić. Na pewno sytuacja wydawnictw katolickich jest trudna.
- Wydawnictwa katolickie jeszcze prawie nie istnieją. Owszem, są próby wydawania - chodzi o język ukraiński. W języku polskim coś jeszcze można zdobyć, jeżeli ma się takich przyjaciół, jakich my mamy w Częstochowie - zawsze możemy liczyć na pomoc. Dla młodzieży jednak wydawnictwa w języku ukraińskim są niezbędne. Nie mamy odpowiednich fachowców, stąd tłumaczenie Mszału trwa już dość długo, ale w tej chwili zaczyna mi się to podobać. Poprawialiśmy je wiele razy, z pierwotnego tłumaczenia niewiele zostało. Niedługo będzie je można drukować i z niego korzystać. Może jeszcze jakieś uzupełnienia, ulepszenia będą z czasem możliwe. Modlitewników na pewno bardzo potrzebujemy - modlitewnik ma to do siebie, że się niszczy, dlatego książeczki te są mile widziane.
- KS. I. S.: - Bardzo dziękujemy Księdzu Biskupowi za rozmowę. Gość z Ukrainy jest dla nas bardzo ważny, szczególnie w czasie gdy wszyscy oczekujemy na wizytę papieską w tym kraju. " Niedziela" będzie się starała pomagać na swój sposób Kościołowi na Ukrainie i jej mieszkańcom. Oczekujemy na dalsze informacje.
- Bardzo prosiłbym o modlitwę, bo tego najbardziej
potrzebujemy, żeby udało nam się dobrze przygotować tę wizytę, która
będzie przełomem w naszym myśleniu i stosunku do Kościoła katolickiego
na Ukrainie.
Rozmowę przeprowadzono w studiu radiowym "Niedzieli" 8 maja
2001 r. i na żywo emitowano w Radiu Fiat.
"Ojciec Święty na Ukrainie" - serwis internetowy "Niedzieli" - Jak wygląda dziś duchowa panorama Ukrainy? Co mówią przedstawiciele Ukrainy na temat pielgrzymki papieskiej? Czego Ukraina spodziewa się po tej wizycie? - to niektóre z tematów poruszonych w specjalnym serwisie "Ojciec Święty na Ukrainie". Pod internetowym adresem: www.papieznaukrainie.niedziela.pl ukraiński serwis prowadzi Niedziela. Są to artykuły i wywiady publikowane również na łamach Niedzieli, a także wiadomości z Ukrainy oraz doniesienia prasowe. Na stronie serwisu znajdują się linki do innych witryn o tej tematyce w pięciu językach: ukraińskim, angielskim, francuskim, polskim i włoskim. Zamieszczono też szczegółowy program wizyty Ojca Świętego. Wokół pielgrzymki - to zbiór informacji o przygotowaniach do wizyty, rozmowy z biskupem pomocniczym diecezji kamienieckiej na Ukrainie Leonem Dubrawskim, biskupem diecezji łuckiej Marcjanem Trofimiakiem (fragmenty publikujemy obok) i biskupem pomocniczym diecezji kijowsko-żytomierskiej Stanisławem Szyrokoradiukiem. Znajdziemy także korespondencję Jana Pawła II z metropolitą Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego Wołodymyrem Sabodanem. Serwis przybliża sylwetki abp. Józefa Bilczewskiego i ks. Zygmunta Gorazdowskiego, których Jan Paweł II będzie beatyfikował podczas wizyty na Ukrainie. Witryna prezentuje również 16 największych ukraińskich miast wraz z mapkami. Przybliża historię Ukrainy, przedstawia sytuację Kościoła greckokatolickiego na tamtejszych terenach. Serwis zawiera informacje na temat biur podróży organizujących wyjazdy na pielgrzymkę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu