Łatwo możemy zauważyć, że wielu telewidzom nie imponują filmy,
których bohaterowie są zwyczajnymi, dobrymi ludźmi, szczególnie wiernymi
sobie małżonkami. Kiedy kobieta zmienia mężów - czasem mówimy "jak
rękawiczki" - wtedy jest interesująca i może być bohaterką serialu.
Tak zwaną oglądalność w TV zdobywa w znacznie większym stopniu jakiś
terrorysta niż spokojny, pracowity mąż, ojciec rodziny. Dziś u stóp
Pana Jezusa widzimy kobietę, o której pobożny faryzeusz mówi: "co
za jedna" i że jest grzesznicą. Ale Jezusowe oczy patrzą na tę kobietę
nie dlatego, że ona dla niektórych jest powodem skandalu, lecz dlatego,
że "odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała"
. Ona mężczyzn, różnych mężczyzn, miała wielu, aż za wielu. Ale w
tym Jezusie z Nazaretu ona widzi dobroć, miłosierdzie i przebaczenie.
Wystarczyło jedno Jego spojrzenie, które ją oczyściło. Ale ktoś może
się upierać i pytać, czy jednak ten Szymon, który nie potrzebuje
przebaczenia, nie jest postacią bardziej godną uwagi?... Nie bójmy
się! To nie jest Jezusowa obrona grzechu. Z przypowieści o dwóch
dłużnikach Szymon zrozumiał, że to on jest tym, któremu mniej darowano,
ale obaj dłużnicy pozostają dłużnikami. Obaj nie mają z czego oddać
Wierzycielowi, którym jest sam Bóg, a przed Nim wszyscy jesteśmy
dłużnikami, także ten uczciwy, nawet święty.
Z niepokojem patrzyłem kilka lat temu na taką wspólnotę
parafialną poza granicami Polski, gdzie na głównej Mszy św. niedzielnej
było ok. 200 osób i prawie wszyscy przyjmowali Komunię św. Ich duszpasterz
jednak dobrze wiedział, że tylko bardzo niewielu spośród nich było
w ostatnim czasie także u sakramentalnej spowiedzi. Czyżby oni wszyscy
byli tak bardzo święci?... Ci, którzy najpierw pokornie klękają przed
konfesjonałem, nie są większymi grzesznikami, ale przeżywają świadomość
świętości Boga i łakną oczyszczenia. Dlaczego jednak Jezus stawia
lepszą ocenę tej grzesznicy niż sprawiedliwemu Szymonowi?... Czyżby
jego pobożność tak niewiele była warta?... Jezusową odpowiedzią są
te słowa: "Ponieważ bardzo umiłowała". O tym powinno przekonać Szymona
porównanie: "Nie podałeś Mi wody do nóg; ona zaś łzami oblała Mi
stopy i swymi włosami je otarła. Nie dałeś Mi pocałunku; a ona, odkąd
wszedłem, nie przestaje całować nóg moich...". Krótko: Ty nie zdobyłeś
się na żaden gest miłości, a ona tych znaków pokory, żalu i miłości
tak wiele okazała! Ona, jeszcze nieświadomie, ale naśladuje miłość
Bożą, która nie rachuje, tylko kocha, nie odrzuca, tylko szuka i
przebacza, jeżeli tylko człowiek nie wzgardzi tym przebaczeniem.
Szymon stanął za ścianą prawa i zatrzymał się. On tylko, jak to dziś
mówimy, chciał być "korekt". On miał ciasne, małostkowe wyobrażenie
Boga. Bo człowiek może pragnąć, może usiłować być czystym, ale tylko
dla siebie, żeby się sobą zachwycać. Tak może być nawet z niedzielną
Mszę św. Ktoś idzie dla własnej satysfakcji, by potem przy spowiedzi
wielkanocnej móc powiedzieć: pacierz codziennie mówię, Mszy niedzielnej
nie opuszczam, do spowiedzi wielkanocnej przystępuję... Ale czy na
tej Mszy św. radujesz się ze spotkania z Panem Jezusem? Z Jego słowem,
z Jego miłością?... Czy po spowiedzi, całując kapłańską stułę, przeżywasz
dotknięcie miłosiernej dłoni Pana Jezusa?...
Pomóż w rozwoju naszego portalu