Bezrobocie stało się najbardziej bolesnym doświadczeniem naszej
wolności. Blisko 3 miliony Polaków, a więc prawie 16 proc. osób czynnych
zawodowo, nie ma pracy. Są województwa czy miejscowości, gdzie bezrobocie
dotyka 33 proc. mieszkańców. Większość stanowią kobiety, ale jedna
trzecia to młodzież po ukończeniu różnych szkół. 80% bezrobotnych
utraciło już prawo do zasiłków, co pociąga za sobą liczne patologie
społeczne, utratę sensu życia, biedę, alkoholizm, bezdomność, wzrost
przestępczości itd. Tę sytuację można ocenić już jako nadzwyczajną,
stan najwyższej konieczności, wymagający radykalnych środków.
Wiele o tym mówiło się i "krzyczało" na wiecach z okazji
Święta Pracy obchodzonego 1 maja. Kiedyś zawłaszczyli je komuniści,
doprowadzając do absurdu oddawanie czci dla samych siebie, obnosząc
przy tej okazji w pochodach portrety zbro-dniarzy i kłamców, fundując
społeczeństwu co roku manifestację "dostatku i godności robotniczej"
. W tym roku nasi byli socjaliści i komuniści próbowali 1 maja znowu
upolitycznić pracę, domagając się pracy i chleba. W Sosnowcu działacze
SLD nie pozostawili suchej nitki na rządzie Buzka, wyzywając ich
od nieudaczników, krzycząc, że "rodowe srebra zostały wszystkie sprzedane"
. Nie będę się wdawał w pytania, o czyje rodowe srebra chodzi, bo
te w większości komuniści rozgrabili zaraz po wojnie, natomiast trzeba
stwierdzić jasno: nie wierzmy, że w systemie demokratycznym i wolnorynkowym
jakakolwiek partia może uporać się łatwo z bezrobociem. Obietnice
SLD w tej kwestii brzmiały 1 maja szczególnie fałszywie, ponieważ
wśród argumentów wykrzykiwano i taki, że "jak myśmy rządzili, to
bezrobocie spadło do 2 milionów". Tymczasem nie mówi się, że po wprowadzeniu
przez obecny Sejm funduszy emerytalnych i składki zdrowotnej każdy
niepracujący musiał się ujawnić, aby mieć zapewniony dostęp do leczenia
i przyszłej emerytury czy renty. I to jest, obok chwilowego wyżu
demograficznego, główny powód wzrostu bezrobocia. Myślę, że nie ma
słów potępienia dla tych, którzy cynicznie na przykładzie bezrobocia
prowadzą walkę polityczną i propagandową, dążąc tylko do rozgłosu,
a nie polepszenia niedoli ludzi pozostających bez pracy. Takie np.
odniosłem wrażenie, uczestnicząc niedawno w spotkaniu ze związkowcami
w zagrożonej upadkiem Hucie Katowice. Usłyszałem tam z ust śląskiego
posła z SLD, że lewica ma program uratowania huty, ale ujawni go
po wygranych wyborach we wrześniu. Komentarz zbyteczny.
Często też słyszymy z ust lidera SLD, że walkę z bezrobociem
lewica podejmie przez ożywienie wzrostu gospodarki, zwiększenie Produktu
Krajowego Brutto, promocję eksportu, zmianę polityki podatkowej i
kredytowej, aktywizację zawodową itd. Przy okazji mówi się też wiele,
że dostęp do pracy zapewnia Konstytucja RP, a rząd nic nie robi dla
ochrony rynku pracy.
Myślę, że o bezrobociu najlepiej wiedzą ci, którzy utracili
pracę. Oni mogliby powiedzieć, dlaczego ich zakład padł, kto przyłożył
do tego rękę, kto na tym zarobił, a kto stracił. Do tych słów zabarwionych
goryczą, trzeba byłoby dodać jeszcze kilka innych czynników, takich
jak nadprodukcja wszelkich dóbr na świecie, dominacja wielkich firm,
co nazywa się mądrze globalizacją, a także fakt szybkiego rozwoju
techniki, co spowodowało nadwyżkę rąk do pracy.
W naszym kraju do tych wszystkich wymienionych bolączek
doszła prowadzona tzw. restrukturyzacja wielkiego przemysłu, wielkich
przedsiębiorstw, która nierzadko zamieniła się w ich likwidację,
co w efekcie przyniosło utratę niezliczonych miejsc pracy. W wielu
wypadkach było to nieuniknione, bo niektóre socjalistyczne przedsiębiorstwa
funkcjonowały wyłącznie jako przechowalnie dla bezrobotnych. Straty
były dawniej zaplanowane, a pieniądze pochodziły albo z pożyczek,
albo były dodrukowywane, czyli nie miały żadnego pokrycia. Krach
musiał więc prędzej czy później nastąpić.
Jednak dzisiaj interesuje każdego, i słusznie, co rząd
robi w sprawie bezrobocia. Sejm zajmie się tym zagadnieniem na najbliższym
posiedzeniu, projekt ustawy jest, z góry jednak trzeba napisać, że
zmiany wymagają czasu, a owoce nie pojawią się z dnia na dzień. Co
w tych propozycjach jest najważniejsze? Pytanie można postawić inaczej:
jak rząd chce pomóc firmom, głównie małym i średnim przedsiębiorstwom,
aby mogły lepiej prosperować?
W propozycjach zmian jest obniżenie podatków, uproszczenie
rachunkowości, rozwinięcie doradz-twa, rozbudowanie sieci funduszy
pożyczkowych i poręczeniowych, wprowadzenie ułatwień dla eksporterów,
inwestorów budowlanych itp. Mowa jest również o uelastycznieniu kodeksu
pracy, który umożliwiałby stworzenie atrakcyjniejszych warunków do
zawierania układów zbiorowych pracy, wyeliminowanie obciążeń pracodawcy
kosztami wynagradzania pracownika za okres niezdolności do pracy,
zwiększenie możliwości pracy w godzinach nadliczbowych albo odwrotnie
- rozważenie zmniejszenia czasu pracy, a w konsekwencji i płacy,
co w danym zakładzie, przejściowo, pozwoliłoby utworzyć nowe miejsca
pracy.
Pośród innych rozwiązań - środki Funduszu Pracy mają
być nakierowane na wspomaganie tworzenia nowych miejsc pracy. Nic
nie stoi na przeszkodzie (oprócz braku pieniędzy w budżecie), aby
państwo pokryło koszty wynagrodzeń dla pracowników zatrudnionych
np. przy pracach o charakterze sezonowym, w sytuacji, gdy pracodawca
poza sezonem zrywa umowę z tymi osobami. Będzie można też wprowadzać
mechanizm bezzwrotnych dotacji do inwestycji przedsiębiorców, którzy
tworzą nowe miejsca pracy itd. Do tego dojdą tradycyjne formy walki
z bezrobociem, jak prace inwentaryzacyjne czy roboty publiczne, pomagające
rozwiązać w części problem bezrobocia w warunkach lokalnych. Ma ruszyć
budowa autostrad, wiaduktów i mostów.
Na temat bezrobocia wypowiedział się również Kościół
hierarchiczny. W przygotowanym liście pasterskim na ten temat biskupi
nauczają o solidaryzmie, czyli o słusznej możliwości bogacenia się,
jednak bez zapominania o drugim człowieku. Należy po prostu dzielić
się z biednymi, nie zamykać się na potrzeby drugiego. Biskupi apelują
do rządzących i przedsiębiorców o poszanowanie: godności osoby ludzkiej,
troskę o rodzinę, dzielenie się z biednymi.
I druga zasada, niezwykle ważna w katolickiej nauce społecznej,
dotyczy pomocniczości. Dodam, że w niej jak w soczewce skupiają się
różnice między programem AWS a SLD. To "Solidarność" doprowadziła
reformami do rozbicia dawnego centralizmu partyjnego, oddając wszystko
co było można, w ręce gmin, lokalnych samorządów, rodziny. Dzięki
temu państwo jawi się dzisiaj nie jako wielki rozdawca dóbr, a jedynie
jako wielki dyspozytor i prawodawca. Nie chodzi więc w walce z bezrobociem
o program wspomagania biedy, rozwijania zasiłków, a więc pogłębiania
stanu choroby, w jaką wpadła ludzka praca, ale o pracę nad pracą.
Zobaczymy to wkrótce podczas sejmowej debaty nad ustawą o walce z
bezrobociem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu