W Wielki Piątek prowadzą nas cztery symbole, symbolizujące cztery części sprawowanej liturgii: słowo, krzyż, komunia święta i grób.
W kościołach sprawowana jest Liturgia Męki Pańskiej, a na jej zakończenie symbolicznie składamy Najświętszy Sakrament, czyli ciało Chrystusa do grobu, gdzie pozostanie aż do radości Zmartwychwstania.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W Archikatedrze Łódzkiej liturgii wielkopiątkowej przewodniczył arcybiskup Grzegorz Ryś.
- Słowo oczekuje od nas odpowiedzi. Są dwie odpowiedzi na nie, żeby je wydobyć, trzeba zrozumieć jako kto jest pokazany Jezus. Po pierwsze jest pokazany jako król. Jezus na krzyżu jest wywyższony w Ewangelii Janowej. W godzinie męki i tylko w godzinie męki Jezus mówi: „Jestem królem”. Na czym polega jego królewska godność? Polega na jego wolności. On sam od początku do końca jest szafarzem swojego życia. Jezusa nikt nie zabił, Jezus oddał życie. Na początku kiedy do niego przychodzą do ogrodu, jego moc i potęga jest taka, kiedy mówi „Ja jestem”, oni wszyscy padają na ziemię. Nie są w stanie go pojmać, chyba, że sam zechce. To samo jest w ostatniej sekundzie życie, Jezus oddał ducha. Nie umarł, nie skonał, ale oddał ducha – to jego królewska wolność. Swoje życie trzyma we własnych rękach – tłumaczył abp Ryś.
- Druga godność to godność Arcykapłana. W opisie męki jest opis jego sukni, była cała tkana od góry do dołu. Tak właśnie wykonywano suknię arcykapłańska. Na czym polega jego kapłaństwo? Na tym, że jest ofiarą, bo jest tez Barankiem. Dlatego umiera na krzyżu wtedy, kiedy w świątyni jerozolimskiej zabijane są baranki tego roku. Jest kapłanem, który w ofierze składa siebie samego. Uświadamiamy sobie tę podwójną godność Jezusa – kapłańską i królewska, dlatego, że jutro chcemy potwierdzić ją w kontekście do siebie samych. Jutro w noc będziemy odnawiać swój chrzest. On nas obdarza potrójną godnością: kapłana, proroka i króla. Chcemy powiedzieć Chrystusowi, by nas na nowo zrodził do tej godności. Jezus jest nowym Adamem. Ta męka i tylko ta zaczyna się i kończy w ogrodzie. Jezus jest Adamem, który ze swojego boku daje życie nowej Ewie, jaką jest Kościół. To zmienia nas sposób widzenia krzyża. Krzyż nie jest szubienica, jest łożem małżeńskim Jezusa z Kościołem. Potomstwem jesteśmy my wszyscy (…) Nie adorujemy szubienicy, ale miejsce naszych narodzin. Trzeba mieć wzrok przenikliwy, żeby zobaczyć Golgotę jako miejsce narodzin nowej ludzkości. Klękamy przed krzyżem jako miejsce, gdzie się narodziliśmy. Drugą tajemnicą jest odnowienie chrztu jutro w nocy. Niech się to stanie, odródź nas na nowo, do kapłaństwa, które jest zdolne składać ofiarę z siebie i do królestwa, które ma władzę nad sobą. Do tych dwóch odpowiedzi zapraszam Was wszystkich! – zakończył metropolita łódzki.
Po zakończonej Liturgii Słowa arcybiskup zachowując wielowiekową tradycję rzymską, podszedł i ucałował krzyż bez ornatu i obuwia, na znak uniżenia przed Panem. Później wszyscy obecni w katedrze w ciszy adorowali Chrystusa. Ze względu na pandemię, nie było momentu indywidualnego podchodzenia i ucałowania krzyża. Na zakończenie Najświętszy Sakrament został przeniesiony do Grobu Pańskiego.