Reklama

Menadżer Pana Boga

Niedziela warszawska 24/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Nawet nie myślał, że będzie kiedyś z zapartym tchem obserwował, jak ludzie biją się o skwarkę w zupie. I że troska o rozwiązanie tak zaciekłego konfliktu, będzie mu sprawiać przyjemność.

O tym, że ks. prałat Krzysztof Ukleja będzie dyrektorem warszawsko-praskiej Caritas, dowiedział się w 1992 r., kiedy w małej podwarszawskiej miejscowości głosił rekolekcje. Był już wieczór, kiedy do parafii niespodziewanie zawitał bp Kazimierz Romaniuk. Podszedł do ks. Uklei i zapytał: "Ile masz lat kapłaństwa?" - Dziesięć - usłyszał. - "To musimy zmienić ci życie. Zajmiesz się w diecezji tworzeniem Caritas".

Gdy dziś wspomina te słowa, uśmiecha się z sentymentem. Jest energiczny, otwarty, szybko nawiązuje kontakty z ludźmi. Ale wtedy nie wiedział, czy sobie poradzi.

Niekiedy mówią o nim: "biznesmen w sutannie". On woli raczej stwierdzenie: "menadżer Pana Boga". Kiedy opowiada o tym, co udało się już zrobić "zapala się" i gestykuluje. O każdym dziele opowiada z przejęciem, widać, że naprawdę kocha to, co robi.

Wcześniej zaangażowany był w duszpasterstwo młodzieży w parafii Chrystusa Króla. Prowadził spotkania, wyjeżdżał na wakacyjne rekolekcje. Kiedy usłyszał o planach Biskupa było to dla niego wielkie wyzwanie. Próbował się bronić: - Ale ja się na tym nie znam... - Wszyscy zaczynamy - żartował Biskup nowo utworzonej diecezji.

Z czarną teczką po urzędach

Reklama

Z perspektywy czasu widzę, jak Bóg przygotowywał mnie do tej pracy - mówi ks. Ukleja. W tym samym roku kiedy zajął się Caritas, ukończył 3-letnie studia pedagogiczne w Instytucie Salezjańskim w Warszawie. Gdy chodził na wykłady, codziennie mijał budynek, późniejszą siedzibę Caritas. - Zawsze budził we mnie jakiś zachwyt. Wtedy nie wiedziałem, że wkrótce w nim zamieszkam.

Dom nie miał jeszcze tytułu własności, ale pozwolenie na użytkowanie znajdujących się w nim pomieszczeń Caritas uzyskała w październiku. Początkowo tylko w jednym pokoju z biurkiem. W grudniu 1992 r. Caritas odzyskała cały utracony budynek, który Kurii Warszawskiej odebrała władza ludowa, i miesiąc później zaczęły się poszukiwania sponsorów, a potem remonty. Zaczęło się od przygotowania statutu, wpisu do rejestru, czyli w praktyce chodzenia z czarną teczką po urzędach, po komisjach majątkowych, potem były nawet rozprawy sądowe - wspomina ks. Ukleja.

Sprawa zwrotu kurii budynku była dość skomplikowana. Bo mieszkały w nim dziewczęta z upośledzeniem umysłowym. Od 1987 r. przeciągał się remont budynku. Na ten czas 50 dziewcząt przeniesiono do państwowej placówki w Tarchominie. Gdy sądowa komisja orzekła, że Caritas może przejąć budynek, pozostał problem opieki nad podopiecznymi. - Zgodziliśmy się nimi zająć - mówi ks. Ukleja.

I wtedy Dyrektor sprowadził z Caritas Wiedeńskiej meble. Każda miała swoje biurko, szafkę i łóżko. Potem w budynku powstała kaplica. Do Caritas zaczęły napływać dary. Pierwszy samochód, używaną Nysę przekazał Totalizator Sportowy, kolejny wojsko. - Pamiętam, jak w grudniu sprowadzaliśmy drugi samochód. Jechaliśmy z uszkodzonym szyberdachem, siedząc w czapkach na głowach - mówi ks. Ukleja. Początkowo do pomocy przychodzili parafianie z kościoła Chrystusa Króla. Caritas zwróciła się także z prośbą o pomoc do gminy. Pojawili się sponsorzy. Cieszyliśmy się każdym drobiazgiem

Dzieło Caritas zaczęło się intensywnie rozwijać. - Bóg opiekował się nami, a św. Albert patronował całemu dziełu - mówi ksiądz Ukleja.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

To nie jest wina dzieci

Ośrodek przy ul. Kawęczyńskiej, dla dziewcząt z upośledzeniem, był pierwszą placówką dla dzieci w Caritas warszawsko-praskiej.

Teraz dziewczynki w ośrodku mieszkają właściwie do momentu ukończenia osiemnastu lat, w praktyce jednak pod troskliwym okiem Księdza Dyrektora pozostają dłużej.

Ks. Ukleja: - Dziewiętnastoletnia Magda, sierota, przed rokiem ukończyła szkołę. Od tamtej pory mieszka w pokoju, który przyznała jej gmina, ale w tym samym budynku, co ośrodek Caritas. Boi się samodzielnego życia.

Inny przykład: Gdy osiemnastoletnia Aneta opuściła ośrodek i zamieszkała samodzielnie, szybko okazało się, że spodziewa się dziecka. Ono prawdopodobnie do tego ośrodka wróci, historia zatem zatacza krąg.

W domu obowiązuje system "rodzinkowy", a więc jest tak jak w rodzinie: wspólnie obchodzi się święta, urodziny, imieniny, wspólnie spożywa posiłki czy wyjeżdża na wakacje. Te dziewczynki, które mają rodziców bądź krewnych, w piątki mogą do nich wyjechać, by w niedzielę wieczorem tutaj powrócić.

Z niektórymi są oczywiście problemy wychowawcze, zdarzały się nawet interwencje policji, gdy jedna z dziewcząt wybiła szybę albo usiłowała sobie przeciąć żyły. - Nie jest to jednak wina tych dzieci - wyjaśnia ks. Ukleja. I przywołuje w pamięci takie zdarzenie: do Caritas przyszedł mężczyzna z córką, która chodzi do klasy z jedną z naszych podopiecznych. Miał pretensje, że dziewczynka z naszego ośrodka zaczepia jego córkę w szkole, że niegrzecznie się do niej odnosi. - Gdy rozmawiałem z tym panem, nieoczekiwanie zjawiła się dziewczynka, na którą narzekał. Zaczęła płakać. Powiedziała do mnie, że ona też chciałaby mieć tatusia i pójść z nim do domu. Mężczyzna otworzył oczy ze zdumienia. Bez słowa opuścił siedzibę Caritas.

Bitwa o skwarkę

W miejscu dawnego baru "Pod Gołąbkiem", przy ul. Grochowskiej, w grudniu 1992 r. ruszyła jadłodajnia. Już pierwszego dnia ustawiło się w kolejce 200 osób. Według założeń gminy mieli to być mieszkańcy Pragi. Ale w Caritas nikt nikogo nie pyta, skąd przychodzi i jakie ma przekonania. Bliskość Dworca Wschodniego spowodowała, że szybko wzrosła liczba chętnych na posiłki. Przychodzą tu bezdomni, bezrobotni, czasem całe rodziny. Zdarzały się sytuacje, że bezdomni pobili się, bo jeden dostał skwarkę w zupie, a drugi nie.

Od początku istnienia, aż po dzień dzisiejszy z jadłodajnią związana jest s. Eustochia, albertynka. Siostra wydaje też środki opatrunkowe. - Dla s. Eustochii oni są gotowi zrobić wszystko. Kiedy siostra opatrywała rany robiło się cicho i spokojnie - mówi ks. Ukleja.

Po 6 latach funkcjonowania stołówki, Gmina Centrum przekazała budynek spadkobiercy dawnych właścicieli. Najpierw podniósł on czynsz Caritas, a potem dał wymówienie najmu budynku. Nowe lokum jadłodajnia znalazła przy ul. Szaserów. Gmina Centrum opłaca zatrudnienie pracowników oraz zapewnia środki na jedzenie. Caritas opiekuje się stołówką i płaci czynsz za wynajem lokalu. Dziennie wydaje się około 700 zup. Na święta Wielkanocne i Bożego Narodzenia jadłodajnia przygotowuje 1,5 tys. paczek żywnościowych. W kolejkę ustawiają się stali bywalcy, przychodzą kobiety z dziećmi a nawet całe rodziny, dla których te paczki są jedynym świątecznym prezentem.

Ksiądz Dyrektor z tej jadłodajni jest bardzo dumny. Bo - obok Ośrodka Wychowawczego - jest to dzieło Caritas, które powstało na samym początku.

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kościoły stacyjne - wielkopostna pielgrzymka do początków chrześcijaństwa

2025-03-05 11:07

[ TEMATY ]

Wielki Post

kościoły stacyjne

Vatican Media

Msza stacyjna w Bazylice Matki Bożej Większej

Msza stacyjna w Bazylice Matki Bożej Większej

W Rzymie Wielki Post to czas duchowej pielgrzymki po najstarszych i najważniejszych świątyniach Wiecznego Miasta: kościołach stacyjnych. Ich lista została ostatecznie ustalona przez Grzegorza Wielkiego. Każdemu dniowi Wielkiego Postu odpowiada jeden kościół, począwszy od Bazyliki św. Sabiny na Awentynie, gdzie Papież zwykł sprawować liturgię Środy Popielcowej, aż po Bazylikę św. Jana na Lateranie w Wielką Sobotę.

Znaczenie wielkopostnych liturgii stacyjnych w zwięzły sposób wyjaśnił Benedykt XVI w Środę Popielcową 2007 r.: „Starożytna liturgia rzymska poprzez stacje wielkopostne wyznaczyła szczególną geografię wiary; przyświecała temu myśl, że w związku z przybyciem Piotra i Pawła oraz zniszczeniem Świątyni Jerozolima jakoby przeniosła się do Rzymu; Rzym chrześcijański postrzegano jako rekonstrukcję Jerozolimy z czasów Jezusa, w obrębie murów miasta. Ta nowa wewnętrzna duchowa geografia, wpisana w tradycję kościołów stacyjnych Wielkiego Postu, nie jest zwykłym rozpamiętywaniem przeszłości ani pozbawioną treści antycypacją przyszłości. Przeciwnie, ma ona pomagać wiernym przejść wewnętrzną drogę – drogę nawrócenia i pojednania, by dotrzeć do chwały niebieskiego Jeruzalem, gdzie mieszka Bóg”.
CZYTAJ DALEJ

Amerykanie nie chcą, aby ich podatki były przeznaczane na aborcję za granicą

2025-03-06 07:54

[ TEMATY ]

USA

aborcja

Adobe Stock

Nowy raport pokazuje korzyści z przywrócenia przez Donalda Trumpa zasady „Global Protecting Life Rule”, która zabrania Stanom Zjednoczonym finansowania zagranicznych organizacji promujących lub przeprowadzających aborcje.

Raport instytutu Charlotte Lozier cytuje badanie, które pokazuje, że 73% Amerykanów nie chce, aby ich podatki były przeznaczane na aborcję za granicą. Opinie podzielają nie tylko Republikanie i niezależni wyborcy, ale też większość wyborców Demokratów. Największe organizacje, które stracą teraz finansowanie (m.in Planned Parenthood Federation i MSI Reproductive Choices) nie tylko przeprowadzają aborcje, ale też naciskają na rządy innych krajów, aby prawo aborcyjne tam wprowadzić. Raport pokazuje, że gdy organizacje tracą fundusze, ich wpływy maleją. Z kolei ich miejsce zajmują inne organizacje, które kontynuują pomoc medyczną, ale nie promują aborcji.
CZYTAJ DALEJ

Być z cierpiącym w cierpieniu. Gorzkie żale z Modlitwą w drodze

2025-03-06 14:17

[ TEMATY ]

modlitwa

Gorzkie żale

nabożeństwo pasyjne

nagranie

Modlitwa w drodze

Nabożeństwo Gorzkich Żali

Nabożeństwo Gorzkich Żali

Czy w kulturze instant i ucieczki od cierpienia jest miejsce na XVIII-wieczne Gorzkie Żale? "Modlitwa w drodze" udowadnia, że tak. Kameralne nagranie, łączące tradycję z nowoczesnością, to propozycja na Wielki Post dla szukających głębszego przeżycia pasyjnych treści.

W dzisiejszej kulturze brakuje przestrzeni na smutek, żal i cierpienie. Czasami od nich uciekamy, czasem udajemy, że ich nie ma, a innym razem próbujemy natychmiast im zaradzić. Dotyczy to zarówno sytuacji, kiedy sami doświadczamy trudnych rzeczy, jak i momentów, kiedy doświadcza tego bliska nam osoba. Jednak te trudne momenty są nieodłączną i naturalną częścią życia. Przecież każdego dnia spotykamy się z ludźmi skrzywdzonymi, samotnymi, zawiedzionymi w miłości, smutnymi, chorymi, przestraszonymi...
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję