Aby przyczernić obraz Polaków - dla Grossa wszystkie chwyty są dobre. Podobnie jak dla wybielania najbardziej niegodnych postaw części Żydów. Oto kilka typowych przykładów.
11. Jak Gross zmienił niemieckich żandarmów w polskich
Wspominany już przeze mnie w pierwszym odcinku cyklu znakomity naukowiec polski z USA - prof. Iwo Cyprian Pogonowski zdemaskował w krakowskich Arcanach (nr 5 z 1998 r.) świadome zafałszowanie przez Grossa tekstu dr. Z. Klukowskiego z jego Dziennika lat okupacji. Klukowski pisał tam o zbrodniach dokonanych na Żydach przez niemieckich żandarmów, "naszych" (tzn. mieszkających w Szczebrzeszynie) i obcych, którzy przybyli z innych miast, aby mordować Żydów. W Upiornej dekadzie Gross, cytując Klukowskiego, opuścił cudzysłów przy słowie "nasi", tak żeby wyszło, że to nasi - polscy żandarmi mordowali Żydów. Jak pisał prof. Pogonowski: "W czasie okupacji polskich żandarmów nie było. Przez usunięcie cudzysłowu Gross fałszuje tekst i sugeruje, że morderstwa dokonali Polacy. Jest to wymowny komentarz do wiarygodności jego książki".
Pomóż w rozwoju naszego portalu
12. Fałsz Grossa nt. bram triumfalnych
Reklama
Aby obalić godzący w Żydów zarzut wystawiania bram triumfalnych
dla Sowietów, potwierdzony w setkach relacji, Gross dał tu dość szczególną
interpretację tego faktu. W Upiornej dekadzie (s. 66) twierdzi, że
bramy triumfalne były "najczęściej stawiane ze strachu". Dziwne tylko,
że ten strach przed Sowietami żadnej innej nacji na Kresach nie skłaniał
do aż takiej nagminnej gorliwości w budowie bram triumfalnych. Na
dodatek wszyscy świadkowie wydarzeń, zarówno polscy i ukraińscy,
jak i żydowscy, nigdzie nie odnotowali tego rzekomego strachu Żydów
wystawiających bramy triumfalne, wręcz przeciwnie -
piszą o ich niekłamanym entuzjazmie. Żydowski autor książki
o Żydach Shtetla Ben-Cion Pinchuk pisze o jednomyślności żydowskich
relacji prosowieckich. Inny żydowski autor Nachum Alpert wspomina: "
Żydzi Słonimia witali Armię Czerwoną z radością i ulgą, jakby wyczuwając,
że oznaczać to będzie koniec polskiego antysemityzmu". Inny żydowski
autor Shalom Cholavsky w swej monografii dziejów Żydów Białorusi
w czasie drugiej wojny światowej pisał: "Ludność żydowska Zachodniej
Ukrainy przyjęła Armię Czerwoną z wielką radością. Ta spontaniczna
reakcja objęła niemal wszystkie grupy tej ludności".
13. Fałsz Grossa w sprawie żydowskich tłumów witających wojska sowieckie
Próbując osłabić oparte na faktach przekonanie, że we wrześniu
1939 r. miało miejsce entuzjastyczne witanie wojsk sowieckich przez
tłumy Żydów, Gross sugeruje w Upiornej dekadzie (s. 66-67), iż takie
postrzeganie było oparte na nieścisłych, iluzorycznych przesłankach.
Żydów na ulicach wówczas widziano tak wielu... głównie z powodu ich
trudności mieszkaniowych. W większych miastach na Kresach w tym czasie
bowiem podwoiła się liczba Żydów (o uchodźców z terenów okupowanych
przez Niemców). Stąd, jak pisze Gross: "Było ich zatem bardzo dużo.
Nie mieli gdzie mieszkać, co też poniekąd przesądza o tym, kto ile
czasu spędza na ulicy".
Istnieje aż nadto świadectw dowodzących, że witające
Sowietów tłumy Żydów składały się na ogół nie z przypadkowo pętających
się bez celu po ulicach z braku mieszkań uchodźców, lecz z ogromnych
rzesz skomunizowanej biedoty żydowskiej. Znakomity matematyk żydowskiego
pochodzenia Hugo Steinhaus z goryczą pisał o postawie "olbrzymiej
masy" biedoty żydowskiej, "która wyległa na spotkanie bolszewików
ustrojona w kokardy i gwiazdy czerwone". Żydowski historyk Dov Levin
przytaczał m.in. relację Gershona Adiva z Wilna, który pisał o tłumie
fetujących sowiecką armię, iż: "Trudno było znaleźć jednego goja
w tym tłumie".
14. Fałsz o niewielkiej grupie Żydów autentycznie szczęśliwych z powodu wejścia Sowietów
Reklama
Gross pisze w Upiornej dekadzie (s. 68), że "wśród entuzjastów, którzy radośnie witali żołnierzy bolszewickich, byli też i sympatycy komunizmu, ale przecież wśród tzw. szerokich mas małomiasteczkowych Żydów z Galicji było ich bardzo niewielu. Niemniej nawet kilka osób autentycznie szczęśliwych musiało się wyróżniać na tle ogólnej atmosfery strachu i przygnębienia". Relacje wydarzeń zarówno autorów polskich i ukraińskich, jak i żydowskich odnotowały, że wśród Żydów nie było wcale widać "ogólnej atmosfery strachu i przygnębienia", wręcz przeciwnie - dominowała nieokiełznana radość. Nauczyciel ze Słonimia David Yochvidowicz Kahana wspominał: "Żydzi słonimscy rzucali się w ramiona sowieckich żołnierzy (...). Świętowania trwały przez trzy dni (...). Wielu wierzyło, że nadeszło nasze zbawienie i że Rosja Sowiecka była naszym Mesjaszem. Goje szeptali i mówili: ´Teraz nadszedł rząd żydowski´" (cyt. za książką Shaloma Cholavsky´ego). Ukrainka Ł. Kruszelnicka wspominała na kartach Europy NIE prowincjonalnej, iż: "Ze zdziwieniem zobaczyliśmy, że wśród krzyczących ludzi najwięcej było biedoty żydowskiej. Wydawało się, że całe ´Krakiedały´ (część Lwowa zamieszkała głównie przez Żydów - J.R.N.) wysypały się na Akademicką".
15. Fałsz o drobnej części Żydów manifestujących prosowieckie uczucia
Niektóre bezczelne kłamstwa Gross powtarza w różnych wersjach po kilka razy. Np. w Upiornej dekadzie (s. 76) pisze, że "tylko drobna część społeczności żydowskiej jawnie manifestowała te uczucia" (chodzi o uczucia prosowieckie).
16. Kłamliwe zaprzeczenia przywilejowanej pozycji Żydów
W Upiornej dekadzie (s. 91) Gross pisze: "opowieści o uprzywilejowaniu
Żydów przez reżim sowiecki powinniśmy odłożyć do lamusa".
Przypomnijmy więc uczciwe świadectwa na ten temat. Henryk
Reiss tak wspominał w książce Z deszczu pod rynnę... Wspomnienia
polskiego Żyda (Warszawa 1993, s. 41) lata rządów sowieckich we Lwowie (1939-1941): "wówczas we Lwowie bycie Jewrejem ułatwiało życie. Władze
sowieckie nie ufały Polakom. Nie ufały Ukraińcom (...). Pozostali
Żydzi. Jedynie oni witali Armię Czerwoną kwiatami jak zbawców (...). O posady było łatwo. Dla Żydów nawet bardzo łatwo (...). Dziewięćdziesiąt
procent urzędników zjednoczenia stanowili Żydzi. Podobna sytuacja
istniała we wszystkich innych zjednoczeniach i kooperatywach spółdzielczych
na terenie Lwowa, obejmujących wszystkie gałęzie przemysłu, produkcji
i handlu. Czyż można się dziwić, że Polacy, którzy starali się nie
współpracować z Rosjanami, bo taki był rozkaz polskiego rządu w Londynie,
uważali Żydów za kolaborantów, agentów bolszewizmu?".
Jan Karski, którego Gross nie może chyba oskarżyć o antyżydowskie
uprzedzenia, raportował jako kurier do Rządu RP w Londynie w lutym
1946 r. "Żydzi są tu (na terenach zajętych przez ZSRR - J.R.N.) u
siebie: nie tylko, że nie doznają upokorzenia i prześladowań, ale
posiadają dzięki swemu sprytowi i umiejętności przystosowania się
do każdej nowej sytuacji pewne uprawnienia natury zarówno politycznej,
jak i gospodarczej. Wchodzą do komórek politycznych, w dużej części
zajęli poważniejsze stanowiska polityczno-administracyjne, odgrywają
dość dużą rolę w związkach zawodowych, na wyższch uczelniach, no
i przede wszystkim w handlu, a przede wszystkim w lichwiarstwie i
paskarstwie w handlu nielegalnym (kontrabanda, handel obcymi dewizami,
spirytusem, nieczyste interesy i nieczyste pośrednictwo czy stręczenie). Na tych terenach w bardzo wielu wypadkach sytuacja ich jest lepsza
i gospodarczo, i politycznie niż była przed wojną (...). Uważa się
powszechnie, że Żydzi zdradzili Polskę". Żydowski historyk Andrzej
Żbikowski przytacza w książce Studia z dziejów Żydów w Polsce (Warszawa
1995, t. II, s. 65) relację Żydówki z Grodna: "Sytuacja ekonomiczna
Żydów na zajętych terenach przedstawiała się o wiele lepiej od położenia
ludności polskiej. Podczas gdy Polacy musieli ciężką pracą zarabiać
na utrzymanie, Żydzi obsadzili wszystkie ważniejsze stanowiska i
byli zajęci przy pracach lżejszych". Żydowski autor M. Amihai, pisząc
o sytuacji w mieście powiatowym Sambor w województwie lwowskim, stwierdzał,
że: "Wielu Żydów weszło do służb miejskich i rządowych. Rosjanie
ufali żydowskiej ludności więcej niż Polakom i Ukraińcom i dlatego
wyższe stanowiska powierzano Żydom" (por. The Rohatyn Jewish Community.
A Town, that Perished, Tel Aviv 1962, s. 44).
O kolejnych kłamstwach Grossa w następnym numerze Niedzieli.