"Dziadziuś Kochany! Zobacz, jakich Ty masz wielkich ludzi na
Twoim pogrzebie! Twój pogrzeb, prostego chłopa, stał się pogrzebem
królewskim". Tak mówił do swojego zmarłego Dziadka - śp. Bronisława
jego wnuk Łukasz Zawitkowski podczas Mszy św. żałobnej.
A było bardzo wielu tych wielkich.
Mszy św., koncelebrowanej przez 6 biskupów i 122 kapłanów,
przewodniczył ordynariusz diecezji łowickiej - bp Alojzy Orszulik.
W małym żdżarskim kościele pełne ławki sióstr i braci zakonnych.
Nie pomieścił się tłum wiernych i gości, którzy samochodami i autokarami
przybyli na tę uroczystość. Stali na zewnątrz kościoła. Ceremoniarze
- ks. Józef Staszewski i ks. Sławek Tulin, ziomkowie Zmarłego, z
trudem pełnili służbę w tym tłoku.
Była to niezwykła uroczystość: pożegnanie śp. Bronisława
Zawitkowskiego z Wału - ojca bp. Józefa Zawitkowskiego - w kościele
parafialnym w Żdżarach, 12 lutego 2001 r.
Śp. Bronisław zmarł w sobotę 10 lutego br. o godz. 4.00,
przeżywszy 89 lat. Przez 3 dni, zwyczajem ojców, przy trumnie Zmarłego
modlili się rodzina, sąsiedzi i goście.
Zrób mu miejsce, zrób, zrób mu miejsce, zrób, Miłosierna
Matko, u Jezusa stóp - śpiewali.
Wyprowadzenie z domu w Wale prowadził najstarszy syn
śp. Bronisława - Biskup Józef i najbliżsi kapłani. Tradycyjne pożegnanie
przy kapliczce przydrożnej - i kondukt, już z towarzyszeniem orkiestr
dętych z Mogielnicy, Nowego Miasta i orkiestry dziecięcej ESTA ze
Żdżar - zdążał powoli, uroczyście, w rozmodleniu do parafialnego
kościoła w Żdżarach.
Śp. Bronisław Zawitkowski - prosty chłop, gospodarz,
rolnik z Wału, ojciec pięciorga dzieci, dla których po przedwczesnej
śmierci żony Marianny przed 50 laty był ojcem i matką. "...Na nim
spoczęła troska o dziś i jutro swoich najbliższych... Mężnie trwał
w spełnianiu swego ojcowskiego i chrześcijańskiego powołania" - mówił
bp Roman Marcinkowski z Płocka.
Wspomniał też Zmarłego kolega kursowy Biskupa Józefa
- ks. prał. Antoni Dębkowski: "Nasz Biskupie Józefie!... Z takim
szacunkiem i przywiązaniem mówiłeś zawsze o swoim Ojcu... Trzeba
teraz, kiedy go żegnamy, złożyć mu należny hołd za tę niezwykłą mądrość
i delikatność. Miał synów i córki i był dla nich wzorem: i dla jednych,
i dla drugich"...
Był też wzorem dla sąsiadów, przyjaciół, znajomych. Miał
odwagę, mądrość i tak wiele miłości. To od niego Biskup Józef czerpał
siłę dla swego powołania i natchnienie dla twórczości - przypomniała
dyr. Zofia Sarnecka.
Kazanie podczas Mszy św. pogrzebowej głosił ks. prał.
Wiesław Kądziela: "...Miałem szczęście znać Ciebie. Ale chyba zaglądałem
tu częściej przez to, co napisał Twój syn, Józef, biskup...".
Ks. Tymoteusz, kaznodzieja, autor, liryk polskiej ambony,
Skarga naszych czasów - przez swoją piękną posługę składał hołd Temu,
który był mu ojcem i matką.
To jemu, synowi śp. Bronisława, wyrazy współczucia i
zapewnienie o modlitwie nadesłali: Ksiądz Prymas, prezydent RP Lech
Wałęsa, misje katolickie ze wszystkich kontynentów, prof. Jan Miodek,
Radio Maryja, Polskie Radio, Redakcje: Niedzieli, Naszego Dziennika,
Różańca, wiele instytucji państwowych i osób prywatnych z kraju i
z zagranicy. Długą listę kondolencji czytał ks. mjr Dariusz Kowalski
ze Skierniewic.
Pięknej, uroczystej liturgii Mszy św. towarzyszyły tylko
pieśni autorstwa bp. Józefa Zawitkowskiego, a na organach grał mistrz
- Wiktor Łyjak.
W promieniach słońca ruszyła procesja żałobna na żdżarski
cmentarz. Przyjaciele i znajomi nieśli wieńce, wiązanki i naręcza
kwiatów. W ludowych pięknych strojach szli ludzie z Lubochni, z Łowicza.
Pamiętali słowa Księdza Biskupa:
Bo moja Matuś tak się stroiła...
...Ładnie się ubierała w dni świąteczne:
w tęczowy wełniak, z koralami,
na głowie wiązała białą chustę z różami...
Grały orkiestry. Żołnierze nieśli odznaczenia Zmarłego.
Śp. Bronisław był podporucznikiem rezerwy, odznaczony Krzyżem Walecznych
za udział w kampanii wrześniowej 1939 r. oraz Srebrnym i Złotym Orderem
Kombatantów.
Nie jechał na cmentarz pojazdem. Choć droga daleka, nieśli
go na ramionach sąsiedzi, przyjaciele, strażacy, bo przecież strażakiem
śp. Bronisław był z dziada pradziada. Nie było strażackich rekwizytów.
Wspomnienia o nich zostały tylko w Biskupowych kazaniach i książkach.
Długi był kondukt żałobny: krzyż daleko, za zakrętem,
a uczestnicy jeszcze w alei, co zaczyna się przy kościele. Ostatnia
droga.
Dobry Jezu, a nasz Panie,
daj mu wieczne spoczywanie.
Spoczął na żdżarskim cmentarzu obok swojej żony, Marianny.
Przez 50 lat na pomniku był sierocy napis:
Ty się módl za nas, bo już jesteś święta.
Pamiętaj o nas, jak Mama pamięta.
Co dopiszą teraz dzieci: Józef, Anka, Stasio, Janek i
Zosia? Może słowa Łukasza: "Dziadziuś! Pomagaj nam z nieba, my będziemy
się modlić za Ciebie".
Nie ma Taty, nie ma Dziadka. Odszedł do Pana.
A po uroczystościach pogrzebowych dla biskupów, księży
i gości w Domu Strażaka był "chleb od Taty". Bo to od Taty i Mamy
Ksiądz Biskup nauczył się, że "Pan jest dobry jak chleb". Oni w swej
miłości pokazali mu, że "Bóg jest Miłością", oni wierzyli, że "dobre
czasy nadchodzą" i będzie Zmartwychwstanie. Hosanna!
Pomóż w rozwoju naszego portalu