Lustracja została wprowadzona ustawowo i dotyczy osób zajmujących
ważne stanowiska w życiu publicznym. Zmierza do ustalenia, czy dana
osoba była tajnym współpracownikiem służb reżimu komunistycznego.
Jest sprawą oczywistą, że ważne stanowiska powinni zajmować ludzie
uczciwi i wiarygodni. Lustracja ma na celu osąd tej wiarygodności.
Nie jest to chęć zemsty, lecz przywołanie sprawiedliwości i logiki.
25 stycznia 2001 r. podczas posiedzenia Senatu Rzecznik
Interesu Publicznego - Bogusław Nizieński złożył roczne sprawozdanie
dotyczące problemów związanych z lustracją. Wydaje się, że jest sprawą
istotną, aby wiedza o tym dotarła do opinii publicznej. Dlatego zdecydowałam
się podjąć temat.
Skala zniszczeń zasobów archiwalnych po byłych służbach
specjalnych PRL jest przerażająca! W niektórych materiałach operacyjnych
i historycznych z lat 70. wskaźnik zniszczeń wynosi 95%. Stopień
zniszczenia w latach 80. był jeszcze większy - ok. 99%. Taka sytuacja
dotyczy wielu delegatur Urzędu Ochrony Państwa. W 1990 r. minister
spraw wewnętrznych Czesław Kiszczak wydał rozporządzenie, aby nie
niszczono dokumentów. Teoretycznie więc materiały powinny istnieć,
faktycznie ich nie ma.
Drugi problem to przesłuchiwanie świadków. Świadkami
tamtych działań są z reguły byli funkcjonariusze służb specjalnych.
Regułą ich zeznań - jak stwierdził Bogusław Nizieński - jest "brak
pamięci". Dotyczy to szczególnie tych, którzy nie zostali pozytywnie
zweryfikowani do pracy w organach bezpieczeństwa III Rzeczypospolitej.
Najczęściej jest tak, że co innego świadek mówi przed Rzecznikiem,
a co innego przed sądem. Tylko nieliczni funkcjonariusze byłej Służby
Bezpieczeństwa odpowiadają: "Skoro mnie w obecnym układzie dopuszczono
do służby - powiedzmy, do policji - to moim obowiązkiem jest być
lojalnym wobec tej III Rzeczypospolitej, więc nie będę kłamał, chcę
powiedzieć, jak rzeczywistość wyglądała".
Następny problem to ten, że w ustawie lustracyjnej zapisano,
iż postępowania nie mogą toczyć się jawnie, jeżeli którakolwiek ze
stron złoży wniosek o wyłączenie jawności. Rzecznik Interesu Publicznego
musi wówczas zarządzić tajność. A osoby lustrowane lub ich obrońcy
relacjonują przed mediami to, co chcą, często w sposób niezgodny
z prawdą. Można też dodać, że dziennikarze z różnych powodów mogą
inaczej jeszcze opisać relacje.
W ustawie jest też zapis, który pozwala na umorzenie
danej lustracji, jeżeli zgromadzone dowody nie pozwalają na jednoznaczne
rozstrzygnięcie sprawy. Trudno się dziwić, że nie można jednoznacznie
rozstrzygnąć, skoro tak wielkie są braki w archiwach.
Rzecznik, wykonując swój obowiązek, nie ma kontaktu z
osobą lustrowaną. Nie zna też obrony, jaką osoba lustrowana będzie
prezentowała przed sądem lustracyjnym. Rzecznik musi jednak złożyć
wniosek, jeżeli z materiału, który się zachował, i z zeznań świadków
wynikają wątpliwości co do prawdziwości złożonego oświadczenia. Sąd
może odmówić wszczęcia postępowania lustracyjnego, mimo wniosku Rzecznika.
Warto też wiedzieć, że wielu tajnych współpracowników
pozyskiwano nie ze względu na sporządzanie konkretnych doniesień,
ale w celu rozeznania sytuacji w danym środowisku. Sądzę, że dotyczy
to wszystkich środowisk w Polsce.
Jak widać, lustracja, jak wiele innych działań, które
miały przywrócić normalność i wiarygodność w Polsce, jest bardzo
trudna - również dlatego, że jest spóźniona o 10 lat. Wielu ludzi
może być nawet pokrzywdzonych, a wielu nie rozeznanych ze względu
na zniszczone dokumenty.
Mimo to praca Rzecznika Interesu Publicznego jest bardzo
potrzebna. Jest to wyjątkowy trud pracy w zmaganiu o prawdę i sprawiedliwość.
Bogusławowi Nizieńskiemu, który ma tak trudne zadanie, należy się
szczególne uznanie za uczciwość i bezkompromisowość.
Pomóż w rozwoju naszego portalu