Reklama

Oblicza reformy (2)

Niedziela Ogólnopolska 6/2001

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W 1997 r. ukazała się w Polsce książka francuskiego autora Pascala Bernardina pt. Machiavel nauczycielem, wydana przez "Antyk". Jej podtytuł brzmi: Manipulacje w szkolnictwie. Reformy czy plan zniszczenia? Książka ta, która jest podsumowaniem batalii o szkołę francuską, toczącej się w latach 80. i 90. w związku z przeprowadzoną reformą oświaty, może dostarczyć wielu odpowiedzi na postawione w poprzednim numerze Niedzieli pytania: Jak doszło do wprowadzenia w naszych szkołach elementów edukacji seksualnej, New Age, poprawności politycznej? Dlaczego katolicy zasiadający w czasie opracowywania ostatecznego kształtu reformy w MEN nie zareagowali na sygnały ze strony opinii publicznej, pełne niepokoju o to, czy reforma idzie w dobrym kierunku?
Znamienne, że książkę Pascala Bernardina, jeszcze w trakcie dyskusji toczącej się wokół reformy, całkowicie przemilczano. Jedna z nauczycielek z podwarszawskiego gimnazjum (rodzice uczniów tej właśnie szkoły starają się o obronę dzieci przed deprawacją na lekcjach " Wiedzy o społeczeństwie") została publicznie wyśmiana za powoływanie się na tę książkę. Tymczasem autor posługuje się tu niemal wyłącznie cytatami z dokumentów międzynarodowych instytucji zajmujących się oświatą i wychowaniem.
Dokumenty te były najistotniejszą podstawą przy opracowywaniu nowych zasad edukacji na skalę globalną. Są to dokumenty agend ONZ: UNESCO i UNICEF-u, a także Unii Europejskiej: Parlamentu Europejskiego, Rady Europy, OECD, CERI oraz raporty i opracowania naukowe psychologów, pedagogów i socjologów, takich jak: K. Lewin, G. Watson, G. S. Wieder, J. Dewey, S. Moscovici, L. Festinger, E. Aronson. Prekursorzy reformy oraz ci, których zadaniem jest kontrolowanie poszczególnych krajów, czy prawidłowo realizują wytyczne, mówią więc sami za siebie. Polska, przystępując do reformowania swojej szkoły, wzięła pod uwagę to wszystko, czego domagają się wyżej wymienione organizacje. Tak właśnie w praktyce wygląda globalizm. Z lektury tych cytatów wyłania się następujący wniosek:
Nowa szkoła, "nowoczesna edukacja" ma za zadanie stworzyć " nowego człowieka". Absolwent zreformowanej szkoły ma przede wszystkim posiadać określone cechy społeczne i psychiczne. Kształcenie intelektu, przekazywanie wiedzy, wychowywanie w zgodzie z normami chrześcijańskimi to cechy "starej szkoły". Nowoczesne społeczeństwo globalistyczne potrzebuje innych ludzi. Muszą być dobrze przygotowani do życia w tym społeczeństwie. Myślenie, wiedza mogą im tylko przeszkadzać.
Oczywiście, szkoła, choćby najdogłębniej zreformowana, nie będzie w stanie "wykuć" zupełnie nowego kształtu z "materiału ludzkiego", jeżeli nie będą jej w tym pomagać media, kultura masowa oraz instytucje stale doskonalące sposoby oddziaływania na świadomość i postawy młodego człowieka. Tej współpracy poświęcony jest specjalny rozdział książki. Tak więc to, czego nie uczyniła rewolucja marksistowsko-leninowska - gdyż politycznie została powstrzymana, a ponadto posługiwała się zbyt przestarzałymi metodami - może i musi uczynić nowy system edukacji, wprowadzany globalnie. Absolwent zreformowanej szkoły ma być uwolniony od tzw. dawnych przywiązań: więzów wynikających z tożsamości narodowej, religijnej, kulturowej, z więzów natury rodzinnej (walka z autorytetem rodziców to jedno z ważniejszych zadań "nowej szkoły"). Człowiek ten ma być "organicznie" niezdolny do niezależnego myślenia, a więc zablokowane mają być pewne funkcje jego umysłu.
Brzmi to wszystko wystarczająco "spiskowo", by ludzie, którzy - jak to się mówi - "nie uznają teorii spiskowej", w tym miejscu przerwali lekturę, mówiąc, że jest to zbyt straszne, by mogło być prawdziwe. A jednak cała ta strategia, wraz z założonym punktem dojścia, wyłożona została punkt po punkcie na stronicach nie żadnych tajnych protokołów, ale międzynarodowych dokumentów.
Oto, jakimi metodami zamierza się ten cel osiągnąć: Z programu mają być wyeliminowane - sprowadzone do symbolicznego minimum - przedmioty tzw. poznawcze, jak historia, fizyka, geografia, literatura - przede wszystkim klasyczna i narodowa. Połączone ma to być z ograniczeniem dostępu do wiedzy także w innych dziedzinach. Nacisk położony ma być na kształcenie umiejętności, przede wszystkim sposobu funkcjonowania w społeczeństwie, radzenie sobie z różnego rodzaju instytucjami. Istotna jest tzw. edukacja obywatelska, mówiąc mniej oględnie: indoktrynacja, obróbka ideologiczna. Jej częścią jest edukacja seksualna. Wyselekcjonowana grupa dzieci i młodzieży może kształcić się tradycyjnie, tj. zdobywać wiedzę, gdyż "nowe społeczeństwo" będzie potrzebowało także pewnej, ograniczonej grupy ludzi dobrze wykształconych. Programy z przedmiotów humanistycznych mają realizować podstawowe wytyczne politycznej poprawności: prymat chrześcijaństwa i tradycyjnej moralności to w jej ujęciu przykłady " skrajnej nietolerancji". Historię trzeba napisać na nowo, gdyż wykładana dotąd "nie budzi prawdziwego braterstwa między narodami". To samo tyczy literatury, geografii, które nie mogą przekazywać tradycyjnej wiedzy z tych dziedzin, lecz odpowiednio dobrane elementy informacji, tak by budować pożądane postawy i zachowania młodych ludzi w "zintegrowanym świecie". Postawy i poglądy uczniów muszą być kształtowane przez szkołę, w opozycji - gdy trzeba - do tych, które przekazuje rodzina. Strażnikiem prawidłowych postaw staje się grupa rówieśnicza - triumfalny powrót "kolektywu" - w której stosuje się na bieżąco niezliczoną ilość eksperymentów psychologicznych, tak by całkowicie kontrolować zachowanie jej członków i sterować, min. eliminując nieformalnych liderów, którzy mogliby szerzyć nonkonformizm i zachęcać do konserwatywnych poglądów.
Przeglądu tych nowoczesnych metod kontrolowania zachowań grupowych dostarcza książka Pascala Bernardina w nader ciekawym, szerokim wyborze. Tłumaczą one zresztą niektóre z zachowań polskiej społeczności, np. łatwe uleganie manipulacji przez media. Kolejna metoda: w zreformowanej szkole nauczyciele podlegają stałej kontroli i permanentnemu kształceniu: powodzenie tego wielkiego eksperymentu, jakim jest nowy system edukacji, zależy również od tego, w jakim stopniu jest doskonalony, w miarę potrzeb. Pełnej kontroli, co do rezultatów, na każdym etapie nowej edukacji, podlegają uczniowie. Tylko pozornie system testów odnosi się do sprawdzenia poziomu ich wiedzy. W istocie chodzi o wszechstronną, na bieżąco uzupełnianą informację o uczniach, dotyczącą ich poglądów, psychiki, preferencji, odporności na różne eksperymenty etc. Banki danych - mówi się tu o "centralnych bankach danych" - o uczniach, a także ich rodzicach, mają być ściśle strzeżoną "tajną bronią" nowej edukacji, pozwalającą na bieżąco korygować wszelkie niedoskonałości systemu i określać zindywidualizowane metody działania w przypadkach szczególnie trudnych, gdy uczeń nie poddaje się indoktrynacji. W tym kontekście warto przeanalizować przypadek "testu kompetencji" z Gimnazjum nr 23 w Warszawie, testu z... astrologii, o którym pisałam w poprzednim numerze.
W zreformowanym systemie edukacji gwałtownie wzrasta autonomia szkół, dyrekcja cieszy się niemal nieograniczonymi kompetencjami, a więc w razie np. protestu rodziców czy nauczycieli nie ma się do kogo odwołać. W polskich warunkach ta autonomia nie musi być czymś złym w przypadku dobrze działającego lokalnego samorządu, który może skutecznie reprezentować rodziców i powstrzymać różne szaleństwa dyrektorów. Może przyjść jednak czas, gdy normalnie myślących o edukacji dyrektorów i nauczycieli nie będzie skąd wziąć...
Podsumowując: Pascal Bernardin dowodzi, że szkoła z miejsca kształcenia i wychowywania staje się przede wszystkim obszarem wychowania. Wychowania szczególnego rodzaju. Jest to precyzyjna obróbka młodej psychiki, umysłu, wrażliwości, tak by absolwent szkoły był najlepszym narzędziem wprowadzenia na skalę globalną rewolucji społecznej. Niepotrzebne już są zbrojenia, rakiety, gra polityczna. Założenia reformy zostały sformułowane przez specjalistów całkowicie przesiąkniętych "światopoglądem naukowym", wychowanków marksistowskich szkół myślenia. Co ciekawe, zgodnie z przypisami w książce, są to wyłącznie Zachodnioeuropejczycy i Amerykanie. W dużej części dzieci rewolty 1968 r. lub jej prekursorzy - co powinno zmienić pokutujące jeszcze w Polsce przekonanie, że wydarzenia te na Zachodzie były raczej folklorem, zabawą zblazowanej młodzieży, a nie politycznym wstrząsem, krokiem milowym w kierunku socjalizmu.
Książkę Pascala Bernardina czyta się trudno. Jest wszak zbiorem cytatów z oficjalnych dokumentów, które operują specjalnym językiem. To zdumiewające jednak, jak wiele rzeczy zostało tam powiedzianych wprost, bez żadnego kamuflażu. Oczywiście, w tym momencie narzuca się pytanie, czy to możliwe, żeby te dokumenty nie były znane naszym twórcom reformy? Czy możliwe, że nie przeczytali ich "solidarnościowi" i jak najbardziej katoliccy ministrowie edukacji z lat 90., którzy tę reformę przygotowywali i wprowadzali w życie? Bez wątpienia edukacja jest terytorium we współczesnych realiach najbardziej "pilnowanym" przez czynniki międzynarodowe, takie są zasady globalizacji. A jednak chciałoby się zapytać panów ministrów: Flisowskiego, Handkego, czy rzeczywiście świadomie dali przyzwolenie na taką szkołę? Co wiedzieli o prawdziwych intencjach reformy?
"Po roku 1989 nadzieje milionów Polaków na budowanie suwerennego państwa objęły również edukację - pisze prof. Piotr Jaroszyński w Naszej Polsce (nr 3/276). - Chodziło przede wszystkim o odzyskanie pięknych polskich wzorów, obyczajów, ocenzurowanej i zubożonej literatury, chodziło o przywrócenie w pełni polskiej szkoły z jej najlepszymi tradycjami. Tymczasem działania poszły w innym kierunku. (...) Proces integracyjny Polski z Unią Europejską od początku lat 90. objął w ramach fazy dostosowawczej również edukację. Realizowano te zmiany w ramach programów TEMPUS, TESSA, TERM, SOCRATES etc. Programy te objęły całą reformę edukacji w Polsce, zarówno co do treści, jak i kadr, a także metod. Reforma była realizowana za pieniądze Unii Europejskiej i pod jej dyktando. W Monitorze Integracji Europejskiej, wydawanym przez Biuro Pełnomocnika Rządu ds. Integracji oraz Pomocy Zagranicznej, możemy zapoznać się ze sposobem korzystania z funduszy unijnych w sferze edukacji. (...) W ten sposób władze państwowe niezależnie od tego, czy rządziła lewica, czy prawica, realizowały i realizują program Unii Europejskiej. Jest w tym jakaś niesłychana nadgorliwość i zupełny brak ambicji.
Oddano edukację w ręce obce, to znaczy oddano duszę polskiego narodu obcym, bo edukacja kształtuje przecież duszę, a kształtując duszę, tworzy albo nie tworzy narodu. (...) Rzecz paradoksalna: w krajach Unii wcale nie ma jednolitego systemu edukacji. Okazuje się bowiem, że ´systemy oświatowe państw europejskich mają silnie zróżnicowane struktury organizacyjne, uzależnione od warunków ekonomicznych, historycznych, politycznych i społecznych.
Co więcej - przeważa tendencja decentralizacyjna´ (J. Osiecka: Mechanizmy funkcjonowania oświaty oraz nakłady rządowe na edukację w wybranych krajach europejskich, Warszawa 1995). Nie ma więc w krajach Unii Europejskiej jednolitego, ponadpaństwowego systemu edukacji; kraje te wciąż mają własne systemy edukacyjne (Francja jest tu wyjątkiem - E.P.P.).
Czy w takim razie Polska wyprzedziła ´Europę´ i dobrowolnie poddała się nowemu, ponadpaństwowemu modelowi jako królik doświadczalny? Może brukselscy projektanci chcą na Polsce wypróbować takie rozwiązania, które wcielać będą w innych krajach europejskich, mających swoją własną silną tradycję?".
Krytycy reformy skoncentrowali się przede wszystkim na słabościach nowego programu, nie widząc zagrożenia w wielowymiarowych oddziaływaniach socjo- i psychotechnicznych, nie dostrzegając wspólnoty planu, który realizowany ma być jednocześnie przez szkołę, media, kulturę i różne instytucje kontrolne.
I wreszcie ostatnia sprawa: nie ma co idealizować szkoły okresu PRL. Jeżeli na tym tle wygląda ona korzystniej, to przede wszystkim z uwagi na istniejące na jej terenie niedobitki z okresu przedwojennego i ich ideowych wychowanków. Prawdziwych nauczycieli było tu niewielu. Robili wszystko, żeby nie poddać się, żeby na lekcjach przemycić choć okruch prawdy. Dominowali szarzy, ponurzy, okaleczeni przez system, często z różnymi dewiacjami, ludzie posłusznie wypełniający dyrektywy "socjalistycznej oświaty". To nie była dobra szkoła, ale też nie była to szkoła do końca zniszczona - zwłaszcza jej program. Dzisiejsza reforma prowadzi dalej dzieło zniszczenia. Trzeba, by książkę Pascala Bernardina gruntownie poznali rodzice, nauczyciele, księża, dyrektorzy szkół katolickich - nawet, a zwłaszcza dziś, gdy ruszyła już wielka machina reformy. Powinna ona stać się przedmiotem publicznej otwartej debaty. Ludzie prawego sumienia, otwartego umysłu, ludzie, którzy oddali tak wiele walce z socjalizmem, nie mogą spokojnie spać wobec tak wielkiego niebezpieczeństwa przyszłych pokoleń.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2001-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Matka Boża Łopatyńska – Matka Pocieszenia i Wygnańców

2024-10-18 20:50

[ TEMATY ]

rozważania różańcowe

Red

Matko, pociesz nas – zawierzamy Ci nasze „trudne dziś” a także „niepewne jutro”, prowadź nasz Naród przez codzienność tak, jak prowadziłaś go przez wiele bolesnych dziejów. Bądź nam nadal Królową i Matką, naszym Pocieszeniem i naszą Orędowniczką. Pełni dziecięcej ufności wołamy do Ciebie:

Matko Pocieszenia, życia strzeż i zdrowia, Od powietrza, wojny, ognia i przednowia, O przeżegnaj, jak kraj długi, Nasze prace, nasze pługi; Ustrzeż bytu i imienia, Święta Matko Pocieszenia, nie opuszczaj nas.
CZYTAJ DALEJ

Październikowy Wieczór Tumski [Zaproszenie]

2024-10-18 20:48

Materiały organizatorów

Odbędzie się 27 października o godz. 18.00 w kościele św. Krzyża na Ostrowie Tumskim. Idea wieczoru orbituje wokół nowo wydanej książki ks. dr. Aleksandra Radeckiego "Ars moriendi – ars vivendi. Podręcznik dobrej śmierci".

O tej niezwykłej pozycji, w pierwszej części Wieczoru opowie sam autor.
CZYTAJ DALEJ

Zmiana metody nie misji

2024-10-19 11:23

Magdalena Lewandowska

Reprezentacja Archidiecezji Wrocławskiej z ks. Jamesem Mallonem

Reprezentacja Archidiecezji Wrocławskiej z ks. Jamesem Mallonem

Przedstawiciele wszystkich stanów Kościoła wrocławskiego pojechali do Tarnowa na Kongres Nowej Ewangelizacji.

Prawie 50 osób na różne sposoby zaangażowanych w Synod Archidiecezji Wrocławskiej, w tym członkowie zespołów i komisji synodalnych a razem z nimi bp Maciej Małyga, wzięło udział w Ogólnopolskim Kongresie Nowej Ewangelizacji w Tarnowie. Wysłuchali m.in. panelu "Jakiej parafii potrzebuje współczesny świat" wygłoszonego przez ks. Jamesa Mallona z Kanady, proboszcza parafii Matki Bożej z Guadalupe w Dartmouth w Nowej Szkocji i twórcy globalnego ruchu odnowy parafii Divine Renovation. Ks. James mówił m.in. o zmianie metod ewangelizacji i włączeniu świeckich we współodpowiedzialność za Kościół. – Na boisku w czasie meczu piłki nożnej znajduje się 22 ludzi, którzy desperacko potrzebują odpoczynku, a na trybunach siedzi 22 tysiące ludzi, którzy desperacko potrzebują ruchu. Podobnie wygląda rzeczywistość naszych parafii: „na boisku” są księża, którzy są zmęczeni, bo zajmują się wszystkim. Tymczasem naszą rolą jest być trenerami – mamy wezwać parafian z „trybun” na „boisko” – podkreślał ks. James Mallon, dodając: – Misja Jezusa Chrystusa ma być tak samo ważna dla świeckiego, jak dla biskupa czy kapłana. Mamy różne zadania, zobowiązania, ale odpowiedzialność za misję jest zakorzeniona w sakramencie chrztu, a nie święceń.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję