KS. INF. IRENEUSZ SKUBIŚ: - Ksiądz Arcybiskup jest przewodniczącym Papieskiej Rady dla Popierania Postępu Ludzkiego i Chrześcijańskiego "Cor Unum". Jakie są najważniejsze zadania tej watykańskiej instytucji?
ABP PAUL JOSEF CORDES: - Papieską Radę "Cor Unum"
utworzył 15 lipca 1971 r. papież Paweł VI. Określił on również jej
zadania. Najogólniej mówiąc, miała ona koordynować kościelne dzieła
pomocy. Paweł VI wybrał również nazwę Rady: "Cor Unum" - "Jedno Serce",
wskazując na Serce Jezusa, które w swoim miłosierdziu wobec głodujących
pragnie także zaspokoić głód duchowy. Jan Paweł II dokonał reorganizacji
Kurii Rzymskiej, również Papieskiej Rady "Cor Unum", podtrzymując
myśl, że Rada ta ma być wyrazem troski Kościoła katolickiego o biednych,
aby umacniał się duch braterstwa między ludźmi i objawiała się miłość
Chrystusa.
Oczywiście, zadania, które papieże postawili przed "Cor
Unum", są bardzo uporządkowane. Chciałbym powiedzieć, że zakres zadań
Rady określa nędza i bieda ludzi. Trzeba tu przytoczyć liczby. Mianowicie,
w świetle niedawno opublikowanego sprawozdania Światowej Organizacji
ds. Wyżywienia - FAO (wchodzi w skład ONZ), 829 mln ludzi cierpi
z powodu głodu i niedożywienia. Również trzeba zauważyć, że często
mamy do czynienia z sytuacjami, gdy ludzie natychmiast potrzebują
pomocy. Jest rzeczą cenną, iż wielu odpowiada na inicjatywy świadczenia
tej pomocy innym. Mamy przykłady z 1999 r. z sytuacją w Mozambiku
- nadmierne opady spowodowały klęskę. Trzeba było natychmiast spieszyć
z pomocą. Podobnie było w czasie obsunięcia się ziemi w Dolinie Aosty.
Stolica Apostolska od razu mogła reagować.
A więc głównym zadaniem "Cor Unum" jest świadczyć pomoc
tam, gdzie ona jest potrzebna. Oczywiście, ta pomoc byłaby niepełna,
jeśliby się ją niosło bez wiary w Jezusa Chrystusa, jeśli uzasadniałoby
się ją jedynie z humanitarnego punktu widzenia. Dla chrześcijanina
pomoc drugiemu człowiekowi wiąże się ściśle z testamentem Pana Jezusa
i stoi w sprzeczności z każdym rodzajem taniej filantropii, która
zdąża do zwrócenia posługi, diakonii w innym kierunku. W tego rodzaju
pomocy drugiemu człowiekowi służby - diakonii nie można oddzielić
od świadectwa i liturgii. Najlepszym potwierdzeniem tego, że wierność
nakazowi posłannictwa Chrystusa nie musi prowadzić do bigoterii czy
też ukrytego prozelityzmu, jest Matka Teresa z Kalkuty.
- Jak wygląda współpraca "Cor Unum" z Ojcem Świętym?
- W myśl zasad określonych przez Ojca Świętego - reagujemy w sytuacjach kryzysowych; jeżeli gdzieś wydarzy się jakieś nieszczęście spowodowane klęską żywiołową lub konfliktem zbrojnym - idziemy z pomocą. Dla takich przypadków, mniej więcej co dwa miesiące, opracowujemy listę projektów na niedużą skalę, rzędu 15-20 tys. dolarów. Wykaz ten przekazujemy Ojcu Świętemu do akceptacji, a następnie, w imieniu Ojca Świętego, realizujemy te projekty. Oprócz tego Papież powołał do życia dwie fundacje; jedną z nich jest "Populorum Progressio", druga przeznaczona jest dla strefy Sahelu. W imieniu Ojca Świętego sprawujemy opiekę nad obiema. Są one prowadzone przez biskupów z krajów potrzebujących pomocy, tzn. biskupi ci sami decydują o projektach pomocy dotyczących ich krajów. Kościół katolicki kieruje się zasadą subsydialności i my również jej przestrzegamy. Zadaniem "Cor Unum" jest następnie dopilnowanie, aby decyzje zostały zrealizowane, aby nie zabrakło na nie środków finansowych itd. Muszę tutaj stwierdzić, iż bardzo nam we wszystkim pomaga Włoska Konferencja Biskupów.
- Jak układa się współpraca "Cor Unum" z innymi organizacjami działającymi na rzecz potrzebujących?
- "Cor Unum" ma za zadanie koordynować działalność instytucji charytatywnych, tak więc sprawujemy niejako funkcję nadrzędną. Jest to jednak specyficzny rodzaj nadrzędności. Jesteśmy urzędem watykańskim, natomiast inne organizacje mają charakter narodowy, są to również częstokroć międzynarodowe organizacje katolickie o pewnej samodzielności. Nasze zadanie polega na tym, aby koordynować rozmaite inicjatywy tych organizacji. Jest to często dość skomplikowane, ponieważ organizacje te mają własne kontakty z regionami potrzebującymi pomocy i samodzielnie realizują swoje projekty. W stosunku do nich jesteśmy wprawdzie jednostką nadrzędną, jednakże organizacje te mają dużą swobodę. Nie kontrolujemy ich, lecz prowadzimy z nimi braterski dialog. Naszym bardzo ważnym zadaniem jest pielęgnowanie miłości caritas, tzn. inicjowanie i wspieranie duchowej orientacji na miłość bliźniego, wynikającej z naszej wiary i opartej na Kościele.
- Jak w chwili obecnej przedstawia się problem głodu na ziemi?
- Trzeba stwierdzić, iż pod tym względem sytuacja jest przygnębiająca. Na świecie żyje ponad 800 mln ludzi niedożywionych. Wegetują oni, walcząc z chorobami i ogólną apatią, a kraje, w których mieszkają, nie czynią postępów gospodarczych. Szczególnie wyraźnie widać to w Afryce. Z drugiej strony - problematyka głodu służy jako pretekst do głoszenia wielu zwodniczych opinii. Jeśli mowa jest np. o kontroli urodzeń i gęstości zaludnienia, to szybko padają argumenty z hasłem "głód", jak gdyby większa liczba ludzi była jego przyczyną. Tymczasem ci, którzy są zorientowani w produkcji żywności, jak np. FAO, wypowiadają się na ten temat klarownie: dla wszystkich jest wystarczająca ilość żywności. Dlaczego więc ludzie głodują? Po pierwsze, żywność nie jest prawidłowo rozdzielana, brak jest dostępu do głodujących, a system komunikacyjny nie jest wystarczający. Po drugie - i to jest znacznie większy problem - istnieją konflikty zbrojne między różnymi narodami i plemionami, a skutek ich jest taki, że ludzie nie uprawiają ziemi i nie produkują żywności, i dlatego też głodują. Dążenia człowieka nie powinny iść w kierunku, aby zredukować liczbę ludności, lecz aby zrezygnować z wojen, zapewnić pokój, a także usprawnić układy komunikacyjne i dać możliwość docierania z pomocą do różnych narodów.
- Jaka jest reakcja świata na apel Papieża o darowanie zadłużenia krajom biednym?
- W czasie Szczytu Gospodarczego, który odbył się w Kolonii, politycy zaznajomili się z apelem Papieża. I zareagowali pozytywnie. Wszystkim dziś bowiem wiadomo, iż zadłużenie wtrąca te kraje w ubóstwo, skutkiem czego w stosunkach między narodami dochodzi do destabilizacji niosącej ryzyko wybuchu wojny lub rewolucji. Jeżeli uwolnimy biedne kraje od zadłużenia, kraje bogatsze mogą z nimi rozpocząć wymianę ekonomiczną. Tak więc apel Papieża łączy się również z konkretnymi ekonomicznymi korzyściami dla krajów bogatszych.
- Jaki jest cel przybycia Ekscelencji na Konferencję Episkopatu Polski do Częstochowy?
- Przede wszystkim otrzymałem zaproszenie od Prymasa Polski - kard. Józefa Glempa, za co jestem mu bardzo wdzięczny. Chodziło mi głównie o przedyskutowanie z polskimi biskupami sytuacji w ruchu charytatywnym. Rok temu Ojciec Święty zaproponował mi wygłoszenie na ten temat referatu dla przedstawicieli Kurii Rzymskiej; mówiłem wtedy o tym, że wśród ludzi istnieje wielka wrażliwość na biedę, że wszyscy chcą pomagać, ale też, że musimy zachować chrześcijańskie korzenie caritas, że nie może się ona przekształcić w zwykłą akcję humanitarną. Papież zadał mi potem pytanie: "Co ksiądz teraz planuje? Proszę o osobisty list na ten temat". Napisałem więc list z szeregiem propozycji, m.in. moim udziałem w konferencjach biskupów, aby przedyskutować problematykę niesienia pomocy biednym ludziom w poszczególnych krajach i poza ich granicami oraz żeby wyrazić myśl, iż niesienie pomocy wspiera głoszenie Ewangelii. Jak podkreślają teologowie, głoszenie Ewangelii powinno zawierać 3 nierozerwalnie ze sobą związane elementy: DIAKONIA, LITURGIA i MARTYRIA. Chciałem też zwrócić uwagę biskupów na to, że w kontekście powszechnej chęci pomagania istnieje niebezpieczeństwo, iż specyficzne cechy pomocy chrześcijańskiej mogą zostać zniekształcone lub zapomniane. I o tym właśnie mówiłem na Zebraniu Konferencji Episkopatu Polski w Częstochowie.
- Bardzo dziękuję za rozmowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu