Święta Bożego Narodzenia były uroczystą okazją do obserwacji
gwiazd. Zanim usiedliśmy do wigilijnej wieczerzy, całą rodziną wypatrywaliśmy
pierwszej gwiazdki. Już kilkanaście minut po zachodzie Słońca jako
pierwsza ukazuje się nam na południowym niebie planeta Wenus, a na
wschodzie cudowny Jowisz. Nietrudno te planety odnaleźć, są tak duże
i jasne, że wyróżniają się spośród otaczających gwiazd. Na prawo
od Jowisza możemy obserwować kolejną piękną planetę - Saturn. Wraz
z upływem czasu na niebie "zapalą się" punkciki gwiazd. I tak pod
Jowiszem ujrzymy czerwonawą gwiazdę Aldebaran (w Byku). W pobliżu
zaświeci też szybko Capella w konstelacji Woźnicy. Od wschodniego
do zachodniego horyzontu na naszym niebie rozciąga się też wspaniała
Droga Mleczna, na której tle rozpoznajemy znajome naszym Czytelnikom
gwiazdozbiory: Perseusza, Kasjopei, Cefeusza, Łabędzia i Orła. Na
zachodnim niebie w gwiazdozbiorze Lutni ujrzymy piękną gwiazdę Wega,
która wraz z gwiazdami Deneb (w Łabędziu) i Altair (w Orle) tworzy
Trójkąt Letni.
Dzisiaj opowiem o ciekawym wydarzeniu sprzed ok. 5 tys.
lat. Ciekawe, że nigdzie na świecie nie zachowały się o nim żadne
wzmianki, chociaż musiało ono wzbudzić w tamtych czasach niemałą
sensację. Na ziemskim niebie widoczna była wówczas wspaniała świetlista
kula o średnicy sześciokrotnie większej od średnicy Księżyca. Była
tak jasna, że widoczna była również za dnia, niczym drugie Słońce.
Blask tej gwiazdy dorównywał Księżycowi w pełni, zakłócając ludziom
wiele nocy przez kilka lat. Wyobraźmy tylko sobie ten widok, który
starożytnych musiał na pewno zadziwić i zatrwożyć. Co się wówczas
właściwie wydarzyło? Potrzeba było aż 5 tys. lat, ażeby nie tylko
wyjaśnić tę tajemnicę, ale żeby również fakt ukazania się na niebie
takiego zjawiska ujrzał światło dzienne. Dziś bowiem już wiemy, że
obserwowano wtedy wybuch tzw. supernowej, po której pozostałością
na niebie jest teraz Wielka Mgławica Włóknista w gwiazdozbiorze Łabędzia.
Wybuchy supernowych są wielką katastrofą, jednak ta wydarzyła się
na szczęście w odległości 1400 lat świetlnych od Ziemi.
Obserwacje wybuchów gwiazd supernowych są prawdziwą rzadkością,
bowiem co roku odkrywa się ich zaledwie kilkadziesiąt w różnych bardzo
dalekich galaktykach (dlatego gołym okiem nie można ich dostrzec). Jednak od wybuchu ostatniej supernowej Keplera w 1604 r. w naszej
Galaktyce nie zanotowano już żadnej następnej. Ale dzisiaj wiemy,
że w 1658 r. w gwiazdozbiorze Kasjopei na pewno pojawiła się kolejna
supernowa, tylko dlaczego nie ma o tym nigdzie nawet najmniejszej
wzmianki?
W 1054 r. Chińczycy nie mieli takich problemów i spostrzegli
nową jasną gwiazdę, świecącą nawet w dzień. Nazwali ją "gwiazda-gość",
ponieważ nigdy wcześniej gwiazdy w tym miejscu nie było. Dziś również
wiemy, że była to supernowa, a pozostałość po tamtym zdarzeniu możemy
podziwiać w postaci pięknej mgławicy Krab w gwiazdozbiorze Byka.
Najjaśniejsza była jednak supernowa obserwowana w 1006 r. w konstelacji
Wilka, o której chińscy kronikarze napisali: "błyszczała tak jasno,
że można było oglądać przedmioty przy jej świetle". Ale 250 lat później
znów nie zauważono kolejnej supernowej, która tym razem pojawić się
musiała w konstelacji Żagli w odległości ok. 650 lat świetlnych od
Ziemi. Jej jasna i wyraźna kropka musiała świecić nawet w dzień,
a w nocy była jaśniejsza od najjaśniejszych planet. A jednak nikt
tego nie zauważył, czy może zaginęły gdzieś jakieś wzmianki o tamtym
wydarzeniu?
W Wielkim Obłoku Magellana (nasza sąsiednia galaktyka)
odkryto 24 lutego 1987 r. piękną supernową, widoczną wówczas nawet
gołym okiem. Oznaczono ją SN1987A, gdyż supernowe oznaczane są rokiem
ich odkrycia oraz dużą literą alfabetu odpowiadającą kolejności znalezienia.
SN1987A była najjaśniejszą supernową widzianą na niebie od 1604 r.
Ponieważ istniały wcześniejsze dokładne fotografie tego fragmentu
nieba, od razu stwierdzono, że obserwowana supernowa była wcześniej
niebieskim nadolbrzymem, 17-krotnie masywniejszym od Słońca, który
przeżył zaledwie 20 milionów lat. Tuż przed wybuchem gwiazda ta wysłała
w kosmos swoisty sygnał SOS - neutrina odkryte potem w podwodnym
laboratorium. To było jakby ostatnie tchnienie olbrzymiej umierającej
gwiazdy, bowiem takie duże gwiazdy kończą swój żywot, wybuchając
jako supernowa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu