17 grudnia roku pamiętnego,
Stocznia wyruszyła na pałac Grubego.
Spalili mu fotel i jego organy
Zostały mu zgliszcza i same kurhany...
Wyjechały czołgi na nasze ulice.
Postawili krzyże na każdej dzielnicy.
Zabili nam dzieci, ojców, nasze matki.
Chowali je w nocy jak zwierząt odpadki...
- czytamy w anonimowej Balladzie szczecińskiej, powstałej
podczas wydarzeń
grudniowych na Wybrzeżu przed trzydziestoma laty."
Pałacem Grubego" nazywano wówczas
gmach Komitetu Wojewódzkiego
PZPR, w którym urzędował I sekretarz Antoni Walaszek.
Bezpośrednią przyczyną grudniowego powstania była drastyczna
podwyżka cen
żywności, opału i materiałów budowlanych, ogłoszona
12 grudnia 1970 r. Jako pierwsi
zaprotestowali robotnicy Stoczni
Gdańskiej im. Lenina. Domagali się cofnięcia podwyżek i
poprawy
warunków pracy. Ani Dyrekcja Stoczni, ani wojewódzkie władze partyjne
nie podjęły
z nimi rozmów. 14 grudnia podczas starć ulicznych milicja
i wojsko użyły broni palnej.
Trzy dni później - 17 grudnia w Gdyni doszło do tragedii.
Do tysięcy ludzi zdążających
do pracy otwarto ogień. Przy wiadukcie
koło stacji Gdynia Stocznia zginęło kilkadziesiąt
osób. Tego samego
dnia zastrajkowała także Stocznia im. Adolfa Warskiego w Szczecinie.
W pamiętnym grudniu 1970 r. płonęły komitety PZPR symbolizujące
totalitarną
władzę. Według oficjalnych danych, łącznie zginęły
44 osoby, rannych było 1165 osób, w
tym 564 - cywilne, 531 funkcjonariuszy
MO i ORMO, 70 żołnierzy i oficerów WP, 153 osoby
odniosły rany
postrzałowe.
Ofiarę stoczniowców upamiętniono po latach krzyżami-pomnikami,
postawionymi"
Zabitym w pochodzie ku nadziei za wolność Polaków
w Ojczyźnie".
Tamte dramatyczne wydarzenia roku 1970 w Piątym tomie
wspomnień (Czytelnik,
Warszawa 2000) opisuje na gorąco Monika Żeromska,
malarka i pisarka, córka Stefana
Żeromskiego. Przytoczę kilka fragmentów:"
Ceny rosną, widać braki na rynku, ale to nie jest
ważne, chociaż
ludzie mówią, że nie pozwolą na dalsze podwyżki żywności. Zawaliło
się już
dawno to, co można było nazwać jakim takim zaufaniem do
tego, co mówi Gomułka, utonęło
w ogólnym zniecierpliwieniu, wrogości,
wstręcie do tego tępego prymitywa. Czy dożyjemy
kiedyś takiej sytuacji,
w której można będzie powiedzieć sobie: wierzę mojemu rządowi, jego
ministrom, oni wiedzą, co robią, mają czyste ręce, są prawdziwymi
Polakami, działają w
interesie tego kraju. Gdybyż można było kiedyś
wziąć do ręki gazetę i czytać ją bez
obrzydzenia i bez automatycznego
już odwracania każdego zdania z czarnego na białe, bez
tego wewnętrznego
chytrego tłumaczenia sobie" ich" tekstu na własny użytek i rozumienie.
... Co tu myśleć o sobie, kiedy dzieje się dookoła coraz
groźniej, coraz gniewniej, coraz
ciężej z tym garbem obcej przemocy
na plecach. Wydaje się, że wszelkie postanowienia tego
rządu, tych
narzuconych nam władz mają tylko jedno na celu i wykonują z pełną
konsekwencją jedno jedyne zadanie: żeby zniszczyć, zmarnować, obrócić
na złe wszystko,
co jest tutaj sensowne, dobre, uczciwe, od dawna
istniejące i uznane za słuszne - tak w
dziedzinie spraw materialnych,
jak w duszy i charakterze narodu. Tak niszczącej presji,
powszechnego,
konsekwentnego niszczenia jeszcze chyba ten kraj nie przeżywał. Tym
jest
to niebezpieczniejsze, że to nasze wspólne ciało toczone jest
przez chorobę na pierwszy rzut
oka niewidzialną, pokrytą pozorami
swobodniejszego życia, jakiej takiej stabilizacji, może
trochę
wygodniejszego bytowania. Ale ceny rosną, dochodzą wiadomości o niepokojach
w
fabrykach, a także strajkach. Rząd musiał cofnąć dopiero co wydane
zarządzenie nowej
podwyżki cen żywności. Lubo było patrzeć, jak
się pan premier skręcał w telewizji, kiedy to
musiał odszczekać...
Warszawa mniej się tym razem rusza, za to nad morzem, w portach
bardzo gniewnie. Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, ale nastrój
jak przed jakimiś
wiosennymi burzami i powodziami. Czeka się na
coś, co może się stać, dobre albo straszne.
Może tym razem będzie
można uwierzyć, że odmieni się na lepsze?
O mój Boże, co ja też tu napisałam. Krew się polała.
Polacy do Polaków strzelają,
znów ten sam straszny przeklęty polski
los. Wojsko zostało użyte przeciw robotnikom w
Gdańsku, w Gdyni,
w Szczecinie, z zasadzki, na bezbronnych ludzi, masakra w Gdyni przy
wyjściu spod wiaduktu, w Gdańsku przy stoczni. Jak to być może, że
oni posłuchali rozkazów
tych morderców. Nie wiadomo, jakie są ofiary,
porywa się ciała zabitych i chowa po nocach,
nie wiadomo gdzie,
rodziny szukają, wiadomości żadnych, żałoba i wściekłość całego kraju,
nienawiść do tych z przeklętej partii, ale wojsko, wojsko nie rzuciło
broni? To ten Gomuła i
Moczar - zbrodniarze. Czekamy na wiadomości,
dni mijają w galopie. Gomuła upadł,
podobno walki w partii i w
rządzie już nie na argumenty, ale na pięści. Gomułka, mówią,
pomimo
że czepiał się pazurami drzwi i nie chciał opuścić jakiegoś zebrania
- został
wywalony ze swego stanowiska w KC. Na jego miejsce przyszedł
jakiś Gierek, postać opasła
i fałszywie dobroduszna, i familiarna
- wyobrażam sobie. Jak zwykle odszczekuje wszystko, co
powiedział
tamten, obiecuje rozmaite dobre nowiny, przede wszystkim dobrobyt,
swobody,
rozwój kultury. Ale już nikt teraz nie da się nabrać na
te nowe słówka. Skończyła się
bierność, nie może bezkarnie powtórzyć
się czy trwać nadal, co było dotąd. Żeromski
powiedział:´ Moc tyranii
nie leży w dłoni władcy, lecz w niemocy jego niewolnikó´w. Boże,
co
by to było, gdyby ojciec dożył tych dni, gdyby wiedział o wojsku,
złożonym z Polaków, które
gwałcone przez obcą siłę strzelało do
swoich braci na ulicach jego Gdyni, jego
wymarzonego, przepowiedzianego
miasta. Znów mam to uczucie jakiejś winy wobec niego,
może nie
winy, to jest coś bardzo bezsilnego i żałosnego. Powoli z Wybrzeża
przez ludzi i z
Wolnej Europy dochodzą do nas, ciągle jeszcze osłupiałych
ze zgrozy, wiadomości i
szczegóły o masakrach w Gdańsku, Gdyni,
Szczecinie, Elblągu. Odpowiedzialni najściślej za
wydawanie rozkazów
strzelania do robotników są: Gomułka, Moczar, Kociołek i, oczywiście,
jacyś nieznani z nazwisk generałowie i dowódcy z UB i milicji. Jakież
to smutne Święta".
M. Żeromskiej z serca dziękuję za ten żywy, prawdziwy
i barwny, a jednocześnie wciąż
aktualny komentarz do dziejów 1970
r., za tę lekcję najnowszej historii Polski, którą tak wielu
wymazało
z pamięci, niestety. Jak to boli!
Pomóż w rozwoju naszego portalu