Ziściły się marzenia i zostały wysłuchane modlitwy Polaków
walczących od kilku pokoleń o wolność. Symbolem zmagań o nią stało
się nazwisko tego, co "mundur na nim szary" - Józefa Piłsudskiego.
To właśnie jemu, który dopiero co wrócił z niemieckiej niewoli w
Magdeburgu, w poniedziałek 11 listopada 1918 r. Rada Regencyjna przekazała "
władzę wojskową i naczelne dowództwo wojsk polskich wobec grożącego
niebezpieczeństwa zewnętrznego i wewnętrznego dla ujednostajnienia
wszelkich zarządzeń wojskowych i utrzymania porządku w kraju", a
trzy dni później rozwiązała się i oddała mu całą władzę.
Różnie oceniano Komendanta, lecz nikt nie podważał jego
wkładu w odzyskanie przez Polskę niepodległości, nie kwestionował
jego patriotyzmu. Uznano, że zdoła pokierować wysiłkiem społeczeństwa
ku budowie państwa. Zdawano sobie sprawę, jak bardzo to będzie trudne,
lecz najważniejsze było to, że po 123 latach niewoli Polska powracała
do rodziny wolnych narodów.
Powszechna radość ogarnęła wszystkich. W pięknych słowach
wyraziła ją w wierszu pt. Sursum corda poetka Maria Morstinówna:
Pomnijmy, żeśmy dożyli
onej przedziwnej, niepojętej chwili
Zwycięstwa i Wyzwolenia,
o której ojcowie śnili,
do której szli przez więzienia,
trudy i walki tułacze.
Bowiem doczekać nam dano
Ojczyzny i zmartwychwstania!
Czy się wam serce z radości nie słania
jakby za mocnym upojone winem?
Sen stał się pieśnią, pieśń stała się czynem.
W tę atmosferę radości, w to ogromne poczucie czegoś
niespodziewanego, choć przecież tak bardzo wyczekiwanego i upragnionego,
lecz zaskakującego, niemal olśnienia, włączyli się polscy księża
- bo "oto zmiłowanie Boże zjawiło się nagle, że trudno ogarnąć myślą
całą doniosłość chwili, którą przeżywamy" - współtworząc tę niezwykłą
nastrojowość, celebrując ją.
Z odzyskaną niepodległością odżywało wielkie kaznodziejstwo
narodowe, patetyczne, wyrażające dziejowy triumf, towarzyszące swoim
słowem wszystkim ważnym wydarzeniom naszej odradzającej się państwowości.
Przywołując wypatrujących Polskę wiele pokoleń rodaków,
ks. Józef Rokoszny przypomniał duchy Patrum Patriae - "my wiedzmy,
że Ojczyznę naszą otrzymujemy z wyroków boskich, bo na to Bóg postanowił
narody, by żyły ... A z Boga to na mocy tego ducha strzegli i ci
co z bronią w ręku i ci co w nauce - i ci co w poezji i sztuce -
i ci co na roli - i ci co w rzemiośle - i ci co w modlitwie - i ci
co w tęsknocie i we łzach przeciw nadziei w nadzieję wierzyli, sprawiedliwości
czekali, Polski wyglądali". Im wszystkim bowiem zawdzięczamy, że
zmartwychwstała Polska.
Tak żywi, jak i umarli uczestniczą w budowaniu Ojczyzny,
co w sposób szczególny znalazło miejsce w jednej z homilii bp. Antoniego
Szlagowskiego, będącej popisem sztuki kaznodziejskiej u progu niepodległości.
Wczytajmy się z uwagą w jego słowa:
"Odezwijcie się - wy, wielcy duchem, a cierpieniem dostojni...,
zbudźcie się, godzina wybiła: Polska wolna i cała, wstańcie: Ojczyzna
zmartwychwstaje.
Wstańcie, na Boga!, wielcy bohaterowie i wieszczowie,
których nam Pan posyłał na wiekową noc niewoli.
Wstań, Kościuszko, patrz, oto Ameryka płaci Polsce dług
u ciebie zaciągnięty.
Wstań, Mickiewiczu, oto wojna wszechświatowa, przez ciebie
obwieszczona, przynosi zbawienie Polsce.
Wstań, Sienkiewiczu, oto Grunwald po raz wtóry iści się
na zachodzie, wprawdzie nie naszą ręką dokonany.
Wstań, Krasiński, idź za Irydionem i patrz: gdzie carat
panował, tam prochy tylko i kości tylko, i hańba tylko.
Wstań, Słowacki, idź za Kordianem, a w zamkowych komnatach
warszawskich z wrogiem się nie spotkasz.
Przyjdź, dostojny orszaku królewski: Chrobry Bolesławie,
zwycięski Jagiełło - wyście gromili Niemców, trzeci Zygmuncie, mądry
Stefanie - wyście zwyciężali Moskwę.
Do całej, zjednoczonej Polski wracajcie, Patronowie nasi:
Wojciechu z Gniezna, Jadwigo ze Śląska, Stanisławie z Krakowa, Ładysławie
z Warszawy, Kazimierzu z Wilna.
Zbierzcie się, rajcy niebiescy, na sejm do stóp Królowej
Polskiej, a radźcie nad tem, jakby najjaśniejszą naszą Rzeczpospolitą
uczynić wielką i potężną".
Bilans przeszłości pozwalał wyostrzyć świadomość brzemienia
odpowiedzialności, jaką nakłada na społeczeństwo dziedzictwo przodków,
którego nie wolno zaprzepaścić. W wywoływanych duchach należy widzieć
przedstawicieli żywych i symbole dróg dla Polski. "Więc wstańcie
z grobów i budujcie z nami wespół Polskę, a raczej wy nam każcie
ją budować, a budować taką szeroką i taką przestronną, abyście wy
w jej panteonie wszyscy się pomieścili; albo więcej: byście za sobą
do niej wprowadzili całe rzesze żyjących, którzy tę samą myśl przedstawiają
co i wy" - mówił w kazaniu z okazji otwarcia pierwszego sejmu polskiego
abp Józef Teodorowicz.
Nastała wreszcie pora budowania, w której stapiają się
czasy minione i obecna chwila dziejowa - "Chodźcie więc, wy, bohaterowie
oręża i ducha, ażeby w żywych znaleźć swoich przedstawicieli". Poprzez
ten hołd złożony przeszłości, poniesionej przez nią ofierze, kaznodzieja
apelował do odpowiedzialności za przyszłość Polski. Postrzegał ją
jako zrealizowanie się dziejowej sprawiedliwości, dokonanej w wyniku
I wojny światowej, o którą w Litanii pielgrzymskiej modlił się Adam
Mickiewicz, a dziękowało za nią teraz wielu mówców, wśród nich ks.
Józef Kłos na początku 1919 r. słowami: "Więc za tę wojnę ludów,
która nam odrodzenia wiosnę przynosi, a narodom wszystkim okres panowania
prawa zapowiada, dzięki Ci, o Panie".
Znów Polska stawała się narodem wybranym. Jej los miał "
choćby niezależnie od świata całego" wyróżnić się w dążeniu do prawdy,
jej odrodzenie miało być dowodem sprawiedliwości Bożej, co często
także podkreślali ówcześni kaznodzieje. Motyw ten powtórzył kilka
lat później bp Teodor Kubina: "Bóg wskrzesił Polskę do nowego życia,
by stanęła między narodami świata jako żywy wieczny pomnik dziejowej
sprawiedliwości Bożej, na pociechę dla uciemiężonych, by nigdy nie
tracili nadziei, na przestrogę dla ciemiężycieli, by nigdy nie czuli
się zbyt pewni, że ujść potrafią przed karą Boską".
W dniach kolejnej rocznicy odzyskania niepodległości
warto zatem odwołać się do tradycji, którą w tak pięknej formie kultywowało
wielkie ówczesne kaznodziejstwo, ściśle powiązane z naszą literaturą
i kulturą. Swoim tekstem chcę zwrócić uwagę na ten ważny fragment
narodowego dziedzictwa, o którym szerzej pisze Antoni Bednarek w
pięknej i mądrej książce pt. "Ambona i literatura. Eseje z historii
wzajemnych powiązań", wydanej dwa lata temu przez Wydawnictwo Diecezji
Tarnowskiej "Biblos".
Pomóż w rozwoju naszego portalu