Do szkół we wrześniu pomaszerowało w tym roku 7 milionów dzieci
i młodzieży. Jednak z radością przywitały nowy rok szkolny chyba
tylko maluchy. Szczęśliwe z powodu posiadania tornistra i piórnika,
nie mają jeszcze świadomości, jak duży finansowy wysiłek stanowi
dziś dla rodziców ich edukacja (komplet podręczników dla jednego
dziecka kosztuje kilkaset złotych) i dla państwa (finansowe skutki
Karty Nauczyciela). Starsi uczniowie rozpoczęli rok szkolny bez euforii,
odczuwają bowiem ciężar przeładowania programem szkolnym. Odczuwają
także zestresowanie nauczycieli, którzy nigdy nie mieli lekkiego
życia, a obecnie - po wejściu w życie Reformy Edukacji Narodowej
i Karty Nauczyciela - nie wiedzą, co czeka ich dziś, a co dopiero
jutro.
Karta Nauczyciela bardzo konkretnie formułuje oczekiwania
wobec osób zajmujących się dydaktyką w systemie polskiego szkolnictwa.
Kwalifikacje decydują o poziomie wynagrodzenia. Jednak zdobycie tych
kwalifikacji jest kosztowne. Na przykład za studium podyplomowe nauczyciel
musi zapłacić 800 zł za semestr. Jeśli jest zamożny z domu, to na
szkolenia będzie mógł sobie pozwolić. Jeśli jest biedny - w 2006
r. szkoła rozwiąże z nim umowę.
Stres nauczycieli jest tym większy, że do dziś nie wiadomo,
ile potrzeba pieniędzy na obiecane podwyżki ich pensji. Minister
Handke, gdy odchodził z Ministerstwa z powodu błędnych obliczeń,
twierdził, że pomylił się o 800 milionów. Potem mówiono o 1 miliardzie
600 tysiącach złotych, a nawet o 2 miliardach. Od dymisji ministra
minęło półtora miesiąca, a nowy minister na spotkaniu z dziennikarzami
31 sierpnia powiedział, że kwota brakujących pieniędzy jest trudna
do policzenia. Zobowiązał się do 15 września dokonać kolejnej weryfikacji
kosztów realizacji Karty Nauczyciela. Optymistycznie zabrzmiała informacja,
że niektóre gminy - choć trudno powiedzieć, ile tych gmin jest -
już rozpoczęły realizację podwyżek.
Właśnie w warszawskiej Gminie Centrum niektórzy nauczyciele
dostali nowe pensje, ale w kieszeni mają tyle samo, co przed podwyżką,
bo Gmina wstrzymała wypłatę dodatków motywacyjnych. Trudno się dziwić,
że nauczyciele się nie ucieszyli. Ciągle drożejąca żywność, podwyżki
opłat telefonicznych, czynszów powodują nerwowe reakcje pracowników
oświaty.
A miało być tak pięknie! Dobry nauczyciel będzie teraz mógł
żyć godnie - obiecywali urzędnicy MEN w dyskusjach telewizyjnych.
Pocieszający dla nauczycieli i chyba wszystkich pracowników "
budżetówki" jest fakt, że wreszcie ustalono górny limit pensji dyrektorów
i prezesów spółek skarbu państwa. To bardzo uspokajająca wiadomość
dla nauczyciela z 10-letnim stażem, który 1 września odebrał pensję (już po regulacjach Karty Nauczyciela) 1100 zł. Będzie zarabiał już
tylko kilkanaście razy mniej od prezesa, a nie kilkadziesiąt.
Jednak powodu do spokoju nie mają uczniowie liceów, którzy
zbliżają się do matury. Nie wiedzą, co ich czeka - czy matura 2002
będzie dawała wstęp na wyższe uczelnie i jak będą wyglądały egzaminy.
Ale po co się martwić zawczasu? Jak poinformował dziennikarzy
na wspomnianym spotkaniu rektor jednej z polskich uczelni, w 2002
r. może już nie będzie w Polsce wyższych uczelni państwowych - płace
nauczycieli akademickich są tak dramatycznie niskie, że do tego czasu
nikt się na uczelniach nie ostanie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu