Od kilku tygodni zapowiadane sankcje blokują dostęp do aktywów finansowych w Stanach Zjednoczonych siedmiu osobom blisko związanym z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.
Zastrzegając anonimowość, wysocy rangą urzędnicy w Waszyngtonie przekazali dziennikarzom, że sankcje koordynowano z UE. Nie podano nazwisk osób nimi objętych; oczekuje się że lista ta zostanie podana jeszcze we wtorek.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Strona amerykańska utrzymuje, że jej działania oparte są na informacjach wywiadowczych, które wskazują z "dużą pewnością", iż za próbą otrucia Nawalnego stoi Kreml. "Dzisiejszym krokiem wysyłamy Rosji wyraźny sygnał, że użycie broni chemicznej niesie konsekwencje" - powiedział jeden z amerykańskich urzędników.
Równolegle we wtorek administracja prezydenta Joe Bidena ogłosiła nowe ograniczenia eksportowe na artykuły, które mogłyby zostać użyte do produkcji broni chemicznej.
Amerykańskie sankcje wymierzone w Kreml są w dużej mierze symboliczne, ale stanowią pierwsze takiego rodzaju działania nowej administracji w Waszyngtonie w odpowiedzi na sytuację wokół Nawalnego.
Dziennik "Washington Post" informował w lutym, że Stany Zjednoczone planują także ukarać Rosję za ubiegłoroczny atak hakerski na amerykańskie instytucje.
Reklama
We wtorek weszły w życie sankcje wobec Rosji, nałożone przez UE w związku z uwięzieniem Nawalnego; objęły one szefa Komitetu Śledczego, prokuratora generalnego, dowódcę Gwardii Narodowej i szefa służby więziennej.
20 lutego Moskiewski Sąd Miejski odrzucił apelację, złożoną przez obrońców Nawalnego od decyzji sądu niższej instancji o "odwieszeniu" kary więzienia z 2014 roku. Nawalny ma spędzić w kolonii karnej około 2,5 roku.
Z Waszyngtonu Mateusz Obremski (PAP)
mobr/ mal/