Poeta Tadeusz Różewicz na pytanie, co najbardziej go niepokoi
w dzisiejszej Polsce, odpowiedział, że hałas. Hałas na ulicy, w mediach,
w teatrze, hałas w kulturze, która przez to przestaje być kulturą,
a staje się - kontynuujmy myśl Poety - wielkim targowiskiem.
Hałas i chaos obserwujemy podczas trwającej kampanii
wyborczej. Więcej w niej wrzawy i mało zabawnego pikniku, aniżeli
sensownych debat. Nietrudno o przypuszczenie, że tworzenie hałasu
czy tzw. szumu medialnego nie jest przypadkowe. Sprawia, że odbiorca
kupuje towar lśniąco opakowany, kupuje to, co się świeci, nie ma
możliwości zajrzeć do środka.
Wolny rynek, który został wprowadzony dzięki odzyskaniu
demokracji i wolności, jest, jak wiadomo, skutecznym sposobem, aby
rozwijać gospodarkę kraju i pomnażać osobiste dobra. Gdy jednak prawa
wolnego rynku stosowane są w dziedzinach takich jak kultura, dochodzi
w Polsce do rozboju intelektualnego. Wolny rynek rządzi się zyskiem.
Na sprzedaży poezji Różewicza czy Herberta tylko pozornie nie można
zarobić. Na produkcji wartościowych filmów czy wydawaniu wartościowych
książek zarabia się po stokroć więcej. To nie jest odkrywanie Ameryki.
To jest przypominanie istoty świata cywilizowanego, w którym nie
powinien decydować "kacyk z buszu", odwołujący się do demokratycznych
praw wolnorynkowych po to, aby prowadzić do chaosu i ogłupiania "
maluczkich". To nowy sposób, aby ludzi zniewalać. Może to zbyt mocno
powiedziane. Każdy z nas ma bowiem prawo wyboru. Ale od ogłupiania
do zniewalania intelektualnego jest już tylko krok.
Hałas, w jakim żyjemy, zagłusza wartości. Nie tylko te
największe, one zresztą potrafią się przebić; można powiedzieć, że
są niezniszczalne. Hałas i chaos niszczą to, co wartościowe na codziennym
poziomie. Od wypłaszania ptaków z parków po eliminowanie z życia
publicznego ludzi, którzy mają tak wiele do powiedzenia, tyle że
nie posiadają instrumentów przekazu. Iluż wokół nas mądrych, wartościowych.
Nie zachowują się jak modni wiecowi krzykacze. Ich mądry szept jest
jednak zagłuszany przez reklamową papkę.
Hałas rodzi chaos. Chaos - moralny relatywizm. Daleki
jestem od głoszenia teorii o istnieniu spisku przeciwko człowiekowi,
przeciwko podmiotowości człowieka. Felietonista jedynie stwierdza
fakt, że uprzedmiotawianie odbiorcy przez serwowanie mu czwartoligowej "
twórczości" nie ma nic wspólnego z tym, co rozumie się przez służbę,
powinność wobec kultury narodowej. Powiedzmy więcej: jest to działanie
wbrew interesom Ojczyzny. Autorzy tego wielkiego hałasu-chaosu być
może dlatego czują się urażeni, gdy dotyka się tych spraw, że po
prostu dla nich Ojczyzna, narodowa kultura i podobne pojęcia nic
nie znaczą. Wychowani, wykształceni czy nasiąknięci komunistyczną
mową-trawą, kontynuują ją bardzo sprawnie w wolnorynkowym opakowaniu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu