Po miano bohatera sięga wielu, do historii przechodzi kilku.
Nawet tych, którym zbyt szybko postawiono pomniki, historia sprowadza
na ziemię. Uczciwy sąd przychodzi po upływie czasu. Bywa, że okrzyczany
przedwcześnie bohaterem okazuje się zdrajcą. Bywa i odwrotnie, choć
fałsz i potwarz są raczej niezmywalne.
Najtrudniej przychodzi ocenić współczesnych. Brak perspektywy,
koteryjne oceny, zawiść. Tak było ongi, tak pozostało. Iluż było
cichych, nieznanych bohaterów narodowych powstań. Iluż było konspiratorów
w różnych epokach: za Legionów Piłsudskiego i za "Solidarności" Wałęsy.
Iluż pozostało w cieniu gwiazd. Nie brakowało gwiazd, które z upływem
lat zbladły, a nawet zaczęły świecić fałszywym blaskiem. To nie tylko
polskie doświadczenie. Marszałek Petain po bitwie pod Verdun został
największym bohaterem Francji, natomiast po kolaboracji z Hitlerem
- największym zdrajcą.
20-lecie Sierpnia ´80 było obchodzone bardzo uroczyście,
choć nie zabrakło uproszczonych, może i koniunkturalnych ocen, nawet
krzywdzących. Historia powie, kto był wielki, a kto mały, choć już
dziś nie wolno odmawiać chwały wszystkim twórcom Sierpnia. W Polsce
jednak trudno o miano bohatera, mimo zasług. Trudniej niż na przykład
u braci Czechów, którzy potrafią się cenić, czy u Francuzów, którzy
pielęgnują nawet bardzo rachityczne krzewy bohaterstwa. Może bierze
się to stąd, że w Polsce zawsze było wielu bohaterów. A może z mniej
przyzwoitych względów. Znane są nasze wady: łatwo nam przychodzi
skok na barykadę, ale potem jeszcze szybciej się kłócimy. Widział
to Napoleon, patrząc na polskich generałów, szydził z nas Churchill.
Nawet dziś, w demokracji, gdy wokół spokój - ileż rąk wzniesionych
w kłótniach i nienawiści.
W tych zapiskach na XXI wiek zaczynam się powtarzać:
znowu odwołam się do Jana Pawła II, którego tak kochamy, którego
tak pięknie słuchamy, a przy tym wszystkim tak niewiele się zmieniamy.
A przecież Papież ciągle mówi, jak zostać bohaterem. Nie zostaje
nim ten, kto pcha się za wszelką cenę na pierwsze strony gazet i
przed telewizyjne kamery. Nie staje się nim ten, o którym akurat
głośno, któremu dziś tłum bije brawo. Nie człowiek żyjący na zewnątrz,
a pusty wewnątrz. Do historii przechodzą ludzie żyjący prawdą i miłością.
Wystarczy czytać Papieża, aby dostrzec drogowskaz.
Pomóż w rozwoju naszego portalu