Bł. Matka Maria Karłowska mówi: „To miłość Serca Jezusowego dla nas wyrwała Go z łona Ojca i przykuła do krzyża. I wszystkie gwoździe całego świata nie mogłyby tego uczynić, gdyby On sam nie zechciał wisieć na krzyżu, nagi i krwią zbroczony, aż do śmierci. Nikt nie mógłby Go dotknąć bez Jego woli, więc czego doznał - chciał doznać. Dlaczego? Bo nas ukochał od wieków i postanowił nas zbawić, a krzyż jaśniał Mu obietnicą miłości i zbawienia.
Reklama
Tyle było sposobów zbawienia nas, a Jezus wybrał ten najstraszniejszy, by najlepiej przekonać nas o ogromnej miłości swego Serca. Tu, w cieniu krzyża zbroczonego krwią, na którym wisi Miłość nasza, trzeba nam rozmyślać o miłości Jezusa do nas i o naszej dla Niego miłości. Cień krzyża oświeci nasze rozpamiętywanie i da nam poznać prawdę”.
Błogosławiona w swym zgromadzeniu nosiła imię Matka Maria od Pana Jezusa Ukrzyżowanego i mówiła o sobie: „Jestem służebnicą Jezusa Ukrzyżowanego”. To On stanowił główną tajemnicę jej życia. Z miłością rozmyślała o Panu na Golgocie i innych do tego zachęcała. Chętnie, często i z żywą pobożnością rozważała Drogę Krzyżową. To nabożeństwo oraz adoracja krzyża były jej bardzo bliskie i praktykowała je nie tylko w Wielkim Poście, lecz także w ciągu całego roku, ponieważ - jak twierdziła - „kto rozważa Mękę Pańską, nie będzie myśleć o sobie. Uważała Drogę Krzyżową jako szkołę życia”. Siostry zapamiętały głośną modlitwę Matki Założycielki wypowiedzianą w ich obecności: „Dzięki Ci składam, Panie Ukrzyżowany, za te krzyże, których mi udzieliłeś. Duszę moją Tobie poddaję!”.
W swym pokoju miała duży krucyfiks, przed którym często się modliła. Z wiarą dziecka przypinała do niego malutkie karteczki z wypisanymi na nich intencjami i prośbami. Z wiarą spoglądała na krzyż w chwilach trudnych, szukając w nim mocy i nadziei. Przed podjęciem decyzji czy udzieleniem komuś ważnej rady brała do ręki swój krzyżyk profesyjny i spoglądała na niego, jakby w nim szukając odpowiedzi.
Reklama
Często używała znaku krzyża świętego, a czyniła go zawsze starannie, ze skupieniem, z pobożnością. Błogosławiła krzyżem lub czyniła znak krzyża na czole, błogosławiąc na wykonanie zleconego komuś zadania lub po zakończonej rozmowie - na dalszą wytrwałą pracę nad sobą. Każdego ranka błogosławiła znakiem krzyża domy swego zgromadzenia. Radziła też wszystkim: „Rano, kiedy wstaniesz, uzbrój się znakiem krzyża świętego jakoby potężną tarczą przeciw zasadzkom nieprzyjaciela”. W czasie różnych niebezpieczeństw żegnała domy i ludzi tym znakiem. Podobnie podczas burzy obchodziła dom z krzyżem w ręku i kropiła wodą święconą w znak krzyża, co czyniła również przy łożu umierających, wyrażając przez to nieodpartą wiarę w moc tego świętego znaku naszego zbawienia.
Radziła modlić się: „Krzyżu święty, napełnij mnie wiarą, nadzieją, miłością!”. I zachęcała: „Lećmy do krzyża, przyciskajmy go do swego serca!”. Pouczała, że „miłość krzyża nabywa się w rozmyślaniu o męce i miłości Pana Jezusa. Jeżeli zaś miłość nasza nie pociąga nas na Kalwarię i do krzyża, to nie odpowiada godnie miłości Jezusa do nas”. Ostatnie swoje chwile na ziemi przeżywała w zjednoczeniu z Męką Pańską.
Reklama
Umierała wpatrzona we wspomniany krzyż nad swoim łóżkiem. Siostrom pasterkom także radziła: „Wpatruj się w krzyż twego Pana! Patrz, jak Jezus z odzienia odarty i do krzyża przybity - jako Baranek ofiarny na ołtarzu krzyża ofiarowany - życie swe za owce swoje daje. Zachowaj w pamięci ostatnie westchnienie twego Boskiego Zbawiciela i rozważaj ofiarę krzyża z miłości ku nam poniesioną”.
Tylko pod krzyżem poznamy całą prawdę o niezgłębionej miłości Chrystusa wobec nas, grzeszników, upadających wciąż na nowo. W naszym codziennym zabieganiu zatrzymajmy się i - jak radzi Błogosławiona - patrzmy na krzyż. Matka Maria wierzyła, że gdyby Judasz popatrzył na krzyż Zbawiciela, Jezus by mu przebaczył i ocalił go. Ale on nie spojrzał i uległ rozpaczy, beznadziei, zwątpieniu w Boże Miłosierdzie.
Panie Jezu, patrzymy na Ciebie! Stoimy pod Twym krzyżem. W pokorze chylimy się przed tym świętym znakiem. Niech Twoja krew obmyje nasze dusze. Twój krzyż jawi się na horyzoncie naszego życia jako znak miłości, nadziei i pokoju! „Bo wszystko w życiu to nic - wobec Twej wielkiej miłości!”. Twoje rozpostarte nad światem ramiona, wyciągnięte w kształt krzyża, nie trzymają już gwoździe lecz nasze grzechy. Twoja odkupieńcza Miłość, która do końca nas umiłowała, by obdzielać wszystkich nadzieją i pokojem, daje zrozumienie Twego krzyża - bolesnego i chwalebnego aż do zmartwychwstania!
WYZWANIE: Znajdź dziś 10 minut na modlitwę. Dziś modlitwą uczyń adorację krzyża. Weź do ręki krzyż Jezusa i wpatrując się w Niego podziękuj Bogu za tak wielki dar zbawienia. Kontempluj tajemnicę krzyża. W ciszy najgłośniej mówi Bóg.