Czytając dokumenty Kościoła na temat rolnictwa i wsi, zwłaszcza
encyklikę Jana XXIII Mater et magistra, która jest magna charta dla
tej problematyki, oraz wypowiedzi innych papieży, szczególnie Jana
Pawła II, i dokumenty Papieskiej Rady "Iustitia et Pax", choćby wydany
przeszło dwa lata temu dokument O lepszy podział ziemi - nie sposób
nie dostrzec, że nie znajduje tam uznania produktywistyczna wizja
wsi, nastawiona na maksymalną produkcję rolną, która powoduje nadprodukcję
żywności, kłopoty z rynkiem zbytu, konflikt interesów z wieloma krajami,
zamykanie granic dla importu, a na dłuższą metę izolację. Ta produktywistyczna
wizja wsi każe też wszystko podporządkować zwiększeniu produkcji,
a więc - nastawienie polityki rolnej na duże gospodarstwa, na duże
i drogie maszyny rolnicze, co powoduje zaciąganie kredytów i uzależnianie
się rolników od kapitału. Koncentracja produkcji rolnej sprzyja pojawianiu
się większej ilości chorób i pasożytów. Zmienia to niekorzystnie
środowisko naturalne, a nawet powoduje poważne zakłócenie go. W pakcie
dla wsi - o ile wiem - podkreślana jest idea, że ilość hektarów nie
jest decydująca o powodzeniu czy niepowodzeniu w produkcji rolnej.
Decyduje to, co się uprawia, przy pomocy jakiej techniki i z jakim
kapitałem, a najważniejsza jest wiedza i mądrość rolnika. Gospodarstwo
rodzinne - to przestrzeń życia i pracy całej rodziny.
Autorzy paktu dla wsi sugerują, by sprzedawać nie sam
surowiec, ale produkty już przerobione w małych zakładach przetwórczych,
które mają działać w otoczeniu rolnictwa, w których rolnicy mieliby
swoje udziały kapitałowe i gdzie mieszkańcy wsi mogliby znaleźć pracę.
A więc tam, gdzie jest przetwórnia, ma być skup. Jeśli przetwórnie
są ogromne, to działają na ogromnym terenie i oddalają się od rolnika,
a w tę przestrzeń wchodzi pośrednik. Często łańcuch pośredników się
wydłuża, a ponieważ każdy musi choć trochę zarobić, to przy stałych
cenach konsumpcyjnych traci najsłabszy, czyli producent, rolnik,
niezorganizowany wytwórca surowca rolniczego, którego procentowy
zarobek systematycznie maleje. Jest więc tendencja do odwrócenia
tego procesu, do tworzenia mniejszych przetwórni, tym bardziej że
te wielkie z zasady stosują sztuczne komponenty, co automatycznie
pociąga za sobą niemożliwość sprzedaży produktów na rynkach zachodnich.
Małe przetwórnie dostarczać mogą produkt naturalny, biologicznie
czysty, oparty na starych, dobrych recepturach, o pociągających walorach
smakowych, co otwiera przed nim rynki świata.
Papież Jan Paweł II powiedział podczas swojej ubiegłorocznej
wizyty na Zamojszczyźnie, że "nikt tak jak pracujący na roli nie
może zaświadczyć o tym, że wyjałowiona ziemia nie daje plonów, zaś
pielęgnowana z miłością jest szczodrą karmicielką". Polscy rolnicy
są znani z miłości do ziemi i nie zamienili swojego sposobu gospodarowania
na przemysłową produkcję. Dzięki temu gospodarowanie na roli nadal
jest współdziałaniem z przyrodą, a nie jej wykorzystywaniem. A my
na ziemi, której nie przesycono środkami chemicznymi, możemy nadal
cieszyć się chabrami i kąkolami w zbożu oraz bocianami na łąkach.
W rolnictwie ekologicznym dba się o wszystkie żyjące rośliny i zwierzęta,
bo każde z nich spełnia swoją ważną rolę w przyrodzie. W Unii Europejskiej
jest duża rzesza rolników ekologicznych i konsumentów, którzy cenią
sobie żywność wyprodukowaną bez chemii. Ci rolnicy, podobnie jak
w naszym kraju, są wspierani przez państwo dotacjami, które wynagradzają
trudy okresu przestawiania gospodarstwa na metody ekologiczne. Płynące
z takiego sposobu gospodarowania korzyści to nie tylko żywność o
wysokich walorach, ale także nienaruszone dobra przyrody, nie zniszczone
środkami chemicznymi dziko rosnące rośliny, żyzna gleba i czysta
woda. To także warsztat pracy, którego nie odebrały jeszcze ludziom
maszyny i którego nie zniszczył przemysł chemiczny. To również możliwość
zapewnienia dochodu dla rodzin rolników.
Wierzę, że rolnicy ekologiczni z Unii Europejskiej nadal
będą dzielić się doświadczeniami z naszymi rolnikami, a władze Unii
Europejskiej pomogą naszemu rządowi rozwinąć rolnictwo ekologiczne,
by rozkwitało tak samo, jak tam dla dobra przyrody i zdrowia ludzi.
Temu celowi powinny służyć programy przygotowujące naszych rolników
do przechodzenia na ekologiczne metody gospodarowania oraz dostosowujące
prawo i instytucje do systemu, który sprawdził się w krajach członkowskich
Unii Europejskiej. Musimy wspólnie zadbać, by w Polsce w pogoni za
nowoczesnością i zyskiem nie stracono tych wartości polskiej wsi,
które przetrwały przez wieki, mimo najstraszniejszych burz historii,
i tak wprowadzać postęp na wsi, by nie uronić nic z wartości wiejskiej
kultury i bogactwa przyrody.
Więź rolnika z ziemią i z niebem czyni go odpowiedzialnym
- jak powiedział Jan Paweł II w Łomży - "bezpośrednim adresatem i
mandatariuszem tych najstarszych słów samego Stwórcy, wypowiedzianych
do prarodziców: ´Czyńcie sobie ziemię poddaną´ (por. Rdz 1, 28)".
Odpowiedzialność polskiego rolnika za ziemię powierzoną jego pieczy
jest też odpowiedzialnością za losy całej Europy - naszej Europy.
KONIEC
Pomóż w rozwoju naszego portalu