Reklama

Niedziela Wrocławska

Niemiecka droga donikąd [FELIETON]

Jedni mówią, że to nadzieja dla Kościoła, inni obawiają się rozłamu. Tzw. droga synodalna wywołuje skrajne emocje wśród katolików nie tylko w Niemczech. Nowatorski proces, niemający miejsca nigdy wcześniej w historii Kościoła i nieznany tradycji oraz prawu kanonicznemu, ma na celu odbudowanie zaufania utraconego m.in. przez skandale pedofilskie. Jednak recepty na ten problem proponowane przez większość uczestników są delikatnie mówiąc kontrowersyjne.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W drodze synodalnej uczestniczą zarówno biskupi jak i wierni świeccy, reprezentowani przez Komitet Centralny Katolików Niemieckich, będący organizacją o bardzo liberalnym profilu. Wątpliwości co do tego, w jakim kierunku mogą pójść zmiany, wzbudziły już tematy czterech forów synodalnych. Były one następujące: podział władzy w Kościele, życie kapłańskie, moralność seksualna i kobiety w Kościele.

Praktyka pokazała, że uczestnicy drogi synodalnej skupili się na możliwości przeprowadzenia głęboko idących reform, jawnie sprzecznych z nauczaniem Kościoła. Tak więc wiele uwagi poświęcono chociażby na dyskusji o obowiązku celibatu wśród księży. Prominentni przedstawiciele niemieckiego Kościoła nie ukrywali, jakie mają plany – kard. Reinhard Marx, do niedawna przewodniczący episkopatu, w jednej ze swych wypowiedzi nie wykluczył zniesienia celibatu w niektórych regionach.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Niezwykle dużo miejsca poświęca się także postulatom zmian w katolickiej etyce seksualnej. Większość uczestników drogi synodalnej chciałaby „uwolnić” seksualność, odłączyć ją od małżeństwa. Jeden z dokumentów roboczych dot. tej sfery pozytywnie wyraża się o różnych orientacjach seksualnych i związkach (niesakramentalnych oczywiście) takich osób. Takie myślenie nie powinno dziwić, gdyż jest prostą konsekwencją odrzucenia przez Kościół w Niemczech encykliki Humanae Vitae Pawła VI. Za naszą zachodnią granicą praktycznie nikt się nie kryje z tym, że nauczanie Kościoła ws. seksualności jest po prostu nieuznawane.

Jak by tego było mało, głośne są głosy o dopuszczeniu kobiet do święceń diakonatu, a nawet prezbiteratu. Wystarczy wspomnieć, że przeciwskazań dla kobiet – diakonis nie ma sam przewodniczący niemieckiego episkopatu bp Georg Bätzing. Z kolei bp Franz-Josef Overback stwierdził, że wyobraża sobie, iż kobiety mogą być kapłankami. O kard. Marxie już nawet nie wspominam. Co z tego, że kwestia kapłaństwa kobiet została zamknięta ostatecznie przez Jana Pawła II w 1994 r., Niemcy mają aspiracje zbudować Kościół na nowo...

Dzięki Bogu nie wszyscy w Niemczech postradali zmysły. Wśród obrońców doktryny Kościoła jest chociażby kard. Rainer Maria Woelki, który raz po raz przestrzega swoich braci biskupów, że droga synodalna w takim kształcie, z takimi postulatami, jest drogą donikąd. Jego zdaniem jej możliwą konsekwencją jest schizma i powstanie niemieckiego Kościoła narodowego.

Głosy zaniepokojenia dochodzą nie tylko z Niemczech. To przede wszystkim papież Franciszek obawia się tego, przed czym przestrzegał kard. Woelki. W swoim liście do niemieckich katolików z 2019 r. prosił o trwanie w jedności z Kościołem powszechnym i ostrzegał przed działaniem na własną rękę. Ojciec Święty przypomniał, że w centrum powinna zawsze stać Ewangelia Chrystusowa.

To, że sytuacja związana z drogą synodalną wygląda w Niemczech tak, a nie inaczej, swoje źródło ma daleko wstecz. Antyrzymski resentyment to w Niemczech nic nowego - jest on obecny już od czasów Cesarstwa Rzymskiego. Doświadczył tego nawet ich rodak, Benedykt XVI, który największą krytykę musiał znosić właśnie od swojego narodu. Tego typu polityczne podejście do wiary widać i teraz, w przypadku drogi synodalnej. Niestety jednak większość jej uczestników nie zdaje sobie sprawy, że Kościół nie jest ugrupowaniem politycznym, którego program można dowolnie dostosowywać do aktualnych trendów. Mimo wszystko jeszcze jest możliwość zawrócenia z tej zgubnej drogi. Jeśli jednak do tego nie dojdzie, skutki mogą być dla Kościoła tak bolesne, jak w przypadku reformacji.

2021-02-21 08:00

Ocena: +4 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Andrzej Dung-Lac

[ TEMATY ]

święci

pl.wikipedia.org

Pierwsi misjonarze przybyli do Wietnamu w XVI wieku. Przez kolejne trzy stulecia chrześcijanie byli prześladowani za swoją wiarę. Wielu z nich poniosło śmierć męczeńską, zwłaszcza podczas panowania cesarza Minh Manga w latach 1820-40. Andrzej Dung-Lac, który reprezentuje wietnamskich męczenników, urodził się jako Dung An Tran około 1795 r. w biednej pogańskiej rodzinie na północy Wietnamu. W wieku 12 lat wraz z rodzicami, którzy poszukiwali pracy, przeniósł się do Hanoi. Tam spotkał katechetę, który zapewnił mu jedzenie i schronienie. Przez trzy lata uczył się od niego chrześcijańskiej wiary. Wkrótce przyjął chrzest i imię Andrzej. Nauczywszy się chińskiego i łaciny, sam został katechetą. Został wysłany także na studia teologiczne. 15 marca 1823 r. przyjął święcenia kapłańskie. Jako kapłan w parafii Ke-Dam nieustannie głosił słowo Boże. W 1835 r. został aresztowany po raz pierwszy. Dzięki pieniądzom zebranym przez jego parafian został uwolniony. Żeby uniknąć prześladowań, zmienił swoje imię na Andrzej Lac i przeniósł się do innej prefektury, by tam kontynuować swą pracę misyjną. 10 listopada 1839 r. ponownie go aresztowano, tym razem wspólnie z innym kapłanem Piotrem Thi. Obaj zostali zwolnieni z aresztu po wpłaceniu odpowiedniej kwoty. Po raz trzeci aresztowano ich po zaledwie kilkunastu dniach; trafili do Hanoi.Tam przeszli okrutne tortury. Obaj zostali ścięci mieczem 21 grudnia 1839 r. Oprac. na podstawie: www.brewiarz.pl
CZYTAJ DALEJ

„Jaśniejące Oblicze Chrystusa” na Chuście z Manoppello powstało pod wpływem promieniowania

2024-11-22 21:18

[ TEMATY ]

całun turyński

chusta z Manopello

Ks. Daniel Marcinkiewicz

Przeprowadzone ostatnio przez niemieckiego lekarza-chemika Gosberta Wetha badania Chusty (Sudarionu) z Manoppello rzuciły nowe światło na widoczne na niej „jaśniejące Oblicze Chrystusa”. 26 września br. naukowiec wypowiedział się jako lekarz, że „ta osoba musiała być ciężko torturowana”.

Wyjaśnił on, iż „krwiaki są wyraźnie widoczne zarówno na nosie, jak i w okolicy prawego policzka. Na obrazie nie można wykryć śladów ani farby, ani krwi”. Zaznaczył, iż „inne płyny ustrojowe, takie jak krew czy pot, nie są rozpoznawalne. Tkaninę tę można było zatem nałożyć tylko na osobę, która już umarła”. Podsumowując swe prywatne „śledztwo” Weth stwierdził, że „w sumie istnieje tylko jedno wyjaśnienie powstania obrazu świętej twarzy. Przemiana azotu (N14) w węgiel (C14) musiała nastąpić pod wpływem ogromnego promieniowania neutronowego (energii świetlnej). "«Obraz» nie powstał zatem przez nałożenie farby na tkaninę, ale w wyniku spowodowanej przez silne promieniowanie zmiany włókien materiału nośnego”.
CZYTAJ DALEJ

Jeden Kościół - z wizytą u lubelskich grekokatolików

2024-11-24 06:57

Archiwum parafii greckokatolickiej w Lublinie

Arcybiskup Światosław Szewczuk, zwierzchnik Kościoła grekokatolickiego w Ukrainie, gościł w parafii św. Jozafata Kuncewicza w Lublinie.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję