Manna była pokarmem z nieba - narkotyki są głodem z piekła. Ów głód jest zasiewany i uprawiany przez popkulturę.
Wiele współczesnych chorób zwanych społecznymi, leczy się teraz
raczej objawowo, czyli stawia się powierzchowną diagnozę i bez szukania
głębszych przyczyn usiłuje się "spędzić" objawy choroby, by mieć
jakiś pozór zdrowia i (nie) święty spokój. I tak jest chyba z narkomanią.
Najpierw udawano, że choroby nie ma (zatrzymała się na żelaznej kurtynie?). Potem pocieszano się, że może sama jakoś przejdzie. A teraz, gdy
epidemia się rozszerza, szuka się winnych jej rozprzestrzeniania,
a nie ogniska chorobotwórczego.
A kogo się obwinia? No cóż, automatycznie uniewinniając
młodzież (dzieci nie mogą być czemukolwiek winne), oskarża się rodziców
i rodziny. I te patologiczne (rodzina w mediach kojarzy się głównie
z patologią), i te, w których rodzice nie mają czasu dla dzieci (czyli nie pytają ich - jak w amerykańskich serialach: czy masz problem?),
lub te, w których rodzice są tak zapatrzeni w dzieci, że choćby wokół
krzyczano, że dziecko "bierze", to oni nie są w stanie tego zobaczyć
i przyjąć, że tak jest naprawdę, może już od kilku lat... Jakkolwiek
jest po tej stronie sporo winy, to szukać jej trzeba także gdzie
indziej.
Następnym winnym jest szkoła (zdaniem mediów jest ona
zła, czyli nienowoczesna, stresująca, opresywna i represywna) jako
przestrzeń skłaniająca do "brania" narkotyków i jako teren działania
ich handlarzy. I owszem, szkoły nie chcą nawet się przyznawać do
tego problemu na ich terenie, bo to jeszcze pogorszy ich opinię.
A poza tym hegemonia praw ucznia udaremnia przesłuchania, tropienia,
rewizje. Dochodzi do tego zrozumiały strach nauczycieli i dyrekcji
przed zemstą handlarzy czy narkomanów. Wina szkoły jest, ale czy
tak wielka?
Kolejnym winowajcą jest państwo (dziwne, że zdaniem mediów
zawsze prawicowy, a nie lewicowy rząd odpowiedzialny jest za wszystko
i nieudolny w działaniach), bo to ono powinno stworzyć takie warunki
młodzieży, by nie sięgała po narkotyki, a jednocześnie ścigać handlarzy.
I owszem, prawo naszego państwa jest w tej dziedzinie takie jakby
wprost na życzenie handlarzy narkotyków i narkomanów, bo zapewnia
im całkowitą bezkarność. Policja tu i ówdzie aresztuje, a prokuratorzy
zaraz zwalniają ... A pieniądze na spektakularne akcje (filmy, billboardy,
pogadanki) są po prostu marnowane i służą raczej wizerunkom niektórych
polityków, a nie rzeczywistemu rozwiązywaniu problemu. No cóż, tu
jest sporo winy i winnych - zwłaszcza w prawodawstwie i korupcji.
Szukajmy jednak dalej.
Kiedy nazbyt głośno mówi się o jednych winowajcach, trzeba
pytać się o tych, o których celowo się milczy. Nie ujmując więc winy
powyższym ludziom i instytucjom, chciałbym docierać do wspomnianego
ogniska chorobotwórczego. I tu chcę zapytać: dlaczego wśród winnych
nie umieszcza się na pierwszym miejscu MŁODZIEŻOWEJ POPKULTURY? Przecież
coraz częściej nazywana jest ona halucynogenną!
Przecież większość jej twórców to narkomani! Przecież
jest ona wręcz przesycona narkomańskimi wizjami. Ona właściwie TWORZY
miliony obecnych i przyszłych narkomanów!
Kultura, wg św. Tomasza z Akwinu, uprawia duszę człowieka.
Uprawia, czyli zasiewa różne ziarna i dba, by rozwijały się na glebie
serca poszczególnych ludzi i coraz większych społeczności. Dobrze
byłoby więc wymienić kilka cech i dogmatów owej popkultury, aby ujrzeć,
co zasiewa, co karczuje i czym owocuje.
Popkultura działa teraz na młodzież głównie przez idoli,
wideoklipy, seriale młodzieżowe, reklamy, prasę, gry komputerowe
i "spędy", na których kultywuje się muzykę, narkotyki i seks. Krajobraz
popkultury cechuje głównie:
Hedonizm (osiąganie maksimum przyjemności bez względu na zasady czy konsekwencje) - staje się zasadą główną cywilizacji użycia i wyżycia się. "Zrób sobie dobrze" to imperatyw, mus, konieczność dla jego wyznawców. To, co przyjemne, musi być dla nich dobre, piękne i prawdziwe. Zachęta do tego płynie zewsząd, a sprzeciw jest traktowany z wrogością jako "gwałcenie naturalnych potrzeb". Zaspokajanie więc potrzeby przyjemności jest główną powinnością człowieka i społeczeństwa...
Nihilizm (pogląd, że nic nie jest warte, by w to wierzyć, kochać czy poświęcić za to życie) - tworzy poczucie przeraźliwej pustki, nudy, bezwartościowości wszystkiego. Nic więc nie każe człowiekowi wyrastać z hedonizmu, egoizmu czy z biologicznego prymitywizmu. Nic nie ma dla niego świętego, nietykalnego, wartego poświęceń, ascezy, heroizmu... Ta czczość jest coraz trudniejsza do zniesienia, a nuda potrzebuje coraz to bardziej ekscytujących wrażeń, doznań, skoków adrenaliny... Stąd balansowanie na granicy wyuzdania, bluźnierstwa i śmierci...
Eskapizm (tendencja ucieczkowa od trudu, ograniczeń, zobowiązań, negatywnych stron życia) - kusi furtką uwolnienia się, zapomnienia, totalnej swobody. Panuje wręcz powszechna chęć uciekania od rzeczywistości, od prawdy o sobie i świecie; od własnej nijakości i bylejakości; od dookolnej szarości i zwyczajności; od problemów i spraw nierozwiązanych; od poczucia winy; od strachu przed śmiercią ... A tak łatwo o kolorowość wirtualnych światów, o sztucznie osiągane dobre samopoczucia i euforie, o możliwość zatracenia się...
Neopoganizm (powrót do magii, astrologii, kultu natury, spirytyzmu, odmiennych stanów świadomości etc.) - zastępuje wiarę i religię chrześcijańską, starannie eliminując ją jako winną zła i wojen na świecie i ograniczającą człowieka etycznymi "przesądami". Stąd pęd człowieka do wszystkiego, co zakazane: do czarów, magicznych rytuałów, obcowania z duchami i zaświatami, do stanów pseudomistycznych, do których furtką są halucynogeny... Raj, samozbawienie, nirwana są do osiągnięcia zupełnie bezwysiłkowo... A poza tym, jeśli nie ma Boga, to bogiem jesteś ty, człowieku, a więc osiągaj maksimum sprawności, potencji, rozkoszy, możliwości doznań wręcz kosmicznych...
Czyż te kilka cech nie określa wszechobecnego krajobrazu, przestrzeni życiowej człowieka, zwłaszcza młodego? Powiedzcie, ile filmów, piosenek, wideoklipów, billboardów jest od nich zupełnie wolnych? W tę gigantyczną, pstrokatą układankę z wizerunkiem niekwestionowanej monarchini młodzieżowego świata POPKULTURY, narkomania wpisuje się idealnie - jakby według praw wewnętrznej logiki i... czyjegoś zamysłu. Na pewno nie Bożego, bo choć wszystko w popkulturze jest obietnicą, to nigdzie nie ma spełnień, i Ziemi Obiecanej, bo piekło nigdy nie dotrzymuje słowa...
Pomóż w rozwoju naszego portalu