„Tak się zaczęło” - wspomina Wanda Półtawska w książce-pamiętniku “I boję się snów”. „Wstałam, wyszłam… i wróciłam po czterech latach obozu i półrocznym więzieniu”.
We wrześniu 1939 na ręce druhny Marii Walciszewskiej, jako harcerka “Szarych Szeregów” Wanda Półtawska (wtedy jeszcze Wojtasik) złożyła przysięgę, że jest gotowa oddać życie nie tylko za Polskę, ale też za utrzymanie tajemnicy pracy konspiracyjnej. Na mocy tej przysięgi jako kurierka Związku Walki Zbrojnej “robiła to co uważała, że trzeba”, jak to określiła jej Mama Anna, tonując zakazujące zapędy swojego męża Adama, któremu nie za bardzo podobała się konspiracyjna działalność córki. Jeździła po Lubelszczyźnie dostarczając we wskazane miejsca wiadomości zbrojnego podziemia. Robiła co mogła, aby Polska znów mogła być wolna.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Kilka razy opatrznościowo unikała “wpadki”. Raz w Krasnymstawie, kiedy jako kurierka pojawiła się z meldunkiem i miała go zostawić w pewnym sklepie. Konspiracyjna czujność sprawiła, iż zauważyła, że do “jej” sklepu weszło kilka osób, ale nikt z niego nie wyszedł. Zorientowała się, że to niemiecki “kocioł” i wróciła do Lublina. Innym razem na poczekalni na stacji kolejowej we Włodawie, kiedy wracała do Lublina z pieniędzmi przeznaczonymi dla jej organizacji, od aresztowania urchonił ją ...niemiecki oficer, który pijany drzemał na stoliku. Wanda udała jego narzeczoną, wsuwając torbę, w której były ukryte pieniądze pod stolik na którym “odpoczywał” jej „partner”. Niemiecki patrol dokonujący skrupulatnej rewizji spjrzał tylko z politowaniem na “biedną narzeczoną” i poszedł dalej.
Jednak w lutym 1941 roku poszło znacznie gorzej. “Była jakaś wsypa” - jak to określiła Dr Półtawska. Po aresztowaniu przez gestapo została osadzona najpierw w areszcie śledczym “Pod Zegarem” w Lublinie a następnie w więzieniu na Zamku Lubelskim.
“Pod Zegarem” trwające często kilka godzin przesłuchania były szczególnie brutalne. Dzisiaj wiadomo, że w czasie takich przesłuchań zakatowano tam przynajmniej 200 osób. Ze śledztwa “Pod Zegarem” Wanda wyszła zwycięsko. Nie powiedziała ani słowa więcej, niż chciała, i nikt przez nią nie wpadł. Niestety na tym nie skończyła się gehenna młodej harcerki z Lublina. Przewieziono ją do więzienia na Zamku Lubelskim.
Reklama
„Gdy usłyszałam huk zatrzaskiwanej bramy - wspomina w “I boję sie snów”- przyszła świadomość, że straciłam wolność. Tam, w Gestapo „Pod Zegarem”, gdzie mnie przesłuchiwano, tak uważałam na to, co mówię, że ani razu nie pomyślałam, co będzie dalej. Teraz wiedziałam: z tego miejsca nie ma wyjścia. I teraz dopiero poczułam obolałe ciało...”.
Wanda dotrzymała jednak przysięgi złożonej we wrześniu 1939 roku. Pozostała nieugięta, nie wydała nikogo. W “nagrodę” otrzymała karę śmierci.
Wkrótce okazało się, że jednak z Zamku jest “wyjście”. Niestety, było ono jeszcze bardziej okrutne. 22 września 1941 roku, przewieziono ją do obozu koncentracyjnego Ravensbrück, w którym została poddana pseudomedycznym operacjom przez lekarzy niemieckich w pierwszej grupie tzw "Królików". Kobietom rozcinano nogi, do ran wkładano odłamki szkła, metalu, ziemię. Tylko niektórym z nich podawano leki. Obóz przeżyło 63 “Królików”, wśród nich Wanda Wojtasik. Doświadczając w lagrze niesamowitej poagardy dla życia, widząc essesmana wrzucającego niemowlę do rozpalonego krematoryjnego pieca, postanowiła, ze do końca swoich dni będzie bronić każedego życia.
Dzisiaj dr Wanda Półtawska ma 99 lat i jest jedynym żyjącym “Królikiem” z Ravensbrück. Rok temu, 18 lutego 2020, w 79. rocznicę aresztowania ponownie odwiedziła miejsce swojej kaźni “Pod Zegarem”. Wypowiedziała tam znamienne słowa: “To jest święte miejsce. Tutaj byli prawdziwi ludzie kochający drugiego człowieka i Boga. Wielu z nich nigdy stąd nie wyszło”.
W 2016 r. z okazji Narodowego Święta 3 Maja, dr Wanda Póltawska z rąk Prezydenta RP Andrzeja Dudy otrzymała najwyższe polskie odznaczenie Order Orła Białego, "za działalność niezłomną przez tak wiele lat, przez dziesięciolecia, od czasów młodości - służby harcerskiej, konspiracji". “Za to - zaznaczył Prezydent Duda - że przetrwała cierpienie w obozie koncentracyjnym, a potem dawała świadectwo wiary, wartości, rodziny, życia ludzkiego, zwłaszcza dzieci, dzieci nienarodzonych.
Dla Wandy Półtawskiej był to szczególny dzień jeszcze z innego powodu. Dziękując bowiem Prezydentowi Dudzie za odznaczenie, wyraźnie wzruszona, wyznała: „wreszcie mam poczucie, że jestem w Polsce, wśród ludzi, którzy rozumieją, co to słowo znaczy. Długo czekaliśmy na to... Miałam serię frustracyjnych reakcji, jak z Ravensbrück wróciłam w gruncie rzeczy do następnej niewoli. I dopiero tu, dzięki temu, co teraz jest, mam poczucie, że jednak dożyłam tego, o co chodziło w całym moim życiu i życiu mojego pokolenia.