Wszystko zaczęło się od ks. Krzysztofa Radyka, który zimą zaproponował
wspólną pielgrzymkę młodzieży z Horyszowa Polskiego i z Grabowca
do Rzymu na XV Światowy Dzień Młodych. Miała to być odpowiedź na
zaproszenie Ojca Świętego do młodzieży całego świata w związku z
obchodami Wielkiego Jubileuszu Roku 2000. Rozpoczęliśmy przyjmowanie
zgłoszeń. Chętnych było wielu, ale nie każdego było stać na pokrycie
kosztów wyjazdu. Znana jest bowiem wszystkim trudna sytuacja materialna
rodzin rolników, z których głównie wywodzi się nasza młodzież. Do
wiosny z trudem udało nam się skompletować grupę, poszerzoną o młodzież
z Biłgoraja, Zamościa i innych parafii. Dalszy etap stanowiło przygotowanie
do pielgrzymki od strony duchowej i organizacyjnej. Podczas spotkań
w Horyszowie Polskim akcentowaliśmy wewnętrzny i apostolski wymiar
spotkania z Ojcem Świętym. Nawiązując do ubiegłorocznego przemówienia
Ojca Świętego, w którym wyraził zachwyt nad pięknem przyrody naszej
ziemi, postanowiliśmy pojechać do Rzymu w zielonych koszulkach i
biało-czerwonych chustach. Na koszulkach widniała rozradowana postać
chłopca ze wzniesionymi rękami, w których trzymał cyfrę 2000 z logo
Dnia Młodzieży, a kroczył po biało-czerwonej drodze z napisem: "Polonia"
. Była to maskotka naszej grupy, umieszczona również na proporcu,
którą młodzież nazwała "Tadzio", na cześć pilota autokaru. Młodzież
z Horyszowa wykonała też olbrzymi transparent z napisem: "Zamojszczyzna
zawsze wierna."
Wreszcie nadszedł dzień 12 sierpnia, dzień wyjazdu. Po
Mszy św. i serdecznym pożegnaniu z najbliższymi wyruszyliśmy w drogę.
Szybko zawiązała się wspólnota, m.in. dzięki niezmordowanym klerykom:
Markowi Łuszczakowi i Andrzejowi Chilewiczowi i pogodzie ducha ks.
Jarosława Przyczyny. W nocy dotarliśmy do Wiednia, którego oświetlone
zabytki właśnie nocą nabierają szczególnego czaru. W następnych dniach
mogliśmy zwiedzić romantyczną Wenecję i renesansową Florencję. W
drodze na jednym parkingów spotkaliśmy młodzież z Anglii, również
jadącą do Rzymu. A ponieważ oni dla relaksu kopali piłkę szybko dogadaliśmy
się, że chętnie rozegramy krótki mecz Polska-Anglia. Tak też się
stało. I choć nasi wygrali 2:1, radość spotkania w drodze do jednego
celu była o wiele większa.
Wieczorem, 14 sierpnia dotarliśmy do Wiecznego Miasta.
Miejscem zakwaterowania kilku grup z Polski była parafia św. Franciszki
Rzymskiej. Olbrzymią sypialnią dla wszystkich stała się sala gimnastyczna,
zaś na posiłki dojeżdżaliśmy do wyznaczonego punktu w mieście. Organizatorzy
i woluntariusze robili wszystko, aby jak najlepiej nas przyjąć. Nikt
nie narzekał na niewygody i trud, bo wszyscy rozumieli istotę pielgrzymki.
W Uroczystość Wniebowzięcia Matki Bożej miejscowy proboszcz
na Mszy św. koncelebrowanej, w której uczestniczyli jego parafianie
oraz pielgrzymi z Polski, dokonał intronizacji ikony Matki Bożej
Wybawicielki Rzymu i wzruszającego obrzędu obmycia nóg wybranym 12
pielgrzymom. Sześć osób z naszej grupy doznało tego zaszczytu. Jeszcze
tego wieczoru uczestniczyliśmy na Placu św. Piotra w otwarciu XV
Światowego Dnia Młodzieży, którego wśród falujących flag i wielojęzycznych
pozdrowień, dokonał Ojciec Święty Jan Paweł II. Przez najbliższe
trzy dni uczestniczyliśmy w katechezach prowadzonych przez biskupów
polskich, które miały na celu bezpośrednie przygotowanie do uzyskania
odpustu jubileuszowego. Dzień pierwszy poświęcony był rozważaniu
tajemnicy Wcielenia, drugi - Odkupienia, a trzeci - świętości życia.
Był też czas na zwiedzanie Rzymu, poznawanie nowych ludzi i wspólne
śpiewanie. Na kolanach mogliśmy przejść przez Święte Drzwi czterech
bazylik: św. Pawła za Murami, Matki Bożej Większej, św. Jana na Lateranie,
a także św. Piotra w wyznaczonym dniu po ścisłym poście, spowiedzi
i Mszy św. na terenie Cyrku Wielkiego.
W sobotę, 19 sierpnia rano sprawowaliśmy Najświętszą
Ofiarę w katakumbach św. Kaliksta, gdzie spoczywają kości pierwszych
chrześcijan, a potem wyruszyliśmy na Tor Vergata, teren uniwersytecki
pod Rzymem, miejsce centralnych uroczystości. Upał był nieznośny,
a "rzeki" młodzieży z całego świata podążały w kierunku miejsca spotkania.
Włoska policja armatkami wodnymi, które zwykle służą do rozpędzania
demonstrantów, skierowanymi tym razem do góry, polewała zmęczonych
pielgrzymów, co przynosiło ulgę w niesamowitym skwarze. Wszędzie
widać wzajemną życzliwość, butelki wody podawane z rąk do rąk, pozdrowienia,
uśmiechy... W wyznaczonym sektorze trudno było znaleźć skrawek miejsca,
gdyż wielu młodych już od rana przebywało na placu, lecz wystarczył
tylko uśmiech, aby znalazło się miejsce.
Przed wieczorem na placu zawrzało, pojawił się Ojciec
Święty, który przejechał pomiędzy sektorami pozdrawiając młodzież.
Różnojęzyczne okrzyki zlały się w jeden głos pełen miłości do Następcy
św. Piotra. Ze wzruszeniem słuchaliśmy świadectw młodzieży z różnych
krajów i przemówienia Ojca Świętego. Potem przy zapalonych świecach
odnawialiśmy wyznanie wiary i przekazywaliśmy sobie Pismo Święte.
Cały plac, jak okiem sięgnąć, zamienił się w morze światła. Na zakończenie
swojego wieczornego pobytu na Tor Vergata, choć czuwanie trwało całą
noc, Ojciec Święty podarował młodzieży niespodziankę - fajerwerki,
które cudnymi kształtami i barwami rozświetliły niebo wywołując ogromny
entuzjazm.
Niedzielna Eucharystia, to centralny moment obchodów
XV Światowego Dnia Młodzieży. Na placu zgromadziło się ponad dwa
miliony młodych, co przerosło najśmielsze oczekiwania organizatora.
Najliczniejszą grupę stanowili oczywiście gospodarze - Włosi. W dalszej
kolejności, ku zdziwieniu świata, Francuzi. Uważa się bowiem powszechnie,
że Kościół we Francji przeżywa głęboki kryzys, a tymczasem obecność
tak wielu młodych Francuzów świadczy niewątpliwie o nowym powiewie
Ducha Bożego w tym kraju. Na trzecim miejscu pod względem liczebności
byli Polacy. Mnogość flag narodowych i transparentów sprawiały wrażenie,
jakby to nas było najwięcej. Ogromne wrażenie robiła także spontaniczna
i głęboka pobożność młodzieży z Afryki wielbiącej Boga tańcem i grą
na bębnach. Wszyscy kapłani, którzy koncelebrowali Mszę św. z Janem
Pawłem II, a było ich kilka tysięcy, po zakończonej liturgii otrzymali
w darze kolorowe ornaty, będące wspaniałą pamiątką tych niezapomnianych
chwil. Powrót z Tor Vergata, podobnie jak droga na plac, znowu w
wielkim upale, ale tym razem wracaliśmy uskrzydleni głębokimi przeżyciami.
Jeszcze tego samego dnia opuściliśmy gościnny Rzym, aby odpocząć
nad Morzem Tyreńskim. W drodze powrotnej do Polski byliśmy jeszcze
na modlitwie u grobów św. Franciszka w Asyżu i św. Antoniego w Padwie.
W czasie naszej pielgrzymki nie zabrakło też modlitwy i biało-czerwonych
kwiatów na zroszonym polską krwią wzgórzu Monte Cassino, gdzie także
sprawowaliśmy Najświętszą Ofiarę. Wszystko to, co przeżyliśmy w czasie
pielgrzymki można by nazwać wielkim świętem, poczuciem wspólnoty
serc bijących jednym rytmem wiary, a skupionych wokół Piotra naszych
czasów.
Wielokrotnie obserwowałem w mediach zachowanie młodzieży
na koncertach rockowych, czy tzw. "paradzie miłości" w Berlinie i
byłem zdziwiony takimi formami zabawy, gdzie oszałamiającą muzyką,
wulgarnością czy narkotykami osiąga się radość. Ale czy radość sztucznie
wywołana może być prawdziwą radością? Czy miłość utożsamiana tylko
z seksem może być nazwana miłością? Takie pseudowartości daje tylko
cywilizacja śmierci. Rzymskie spotkanie młodych pozwala jednak z
optymizmem patrzeć w XXI wiek, bo rosną nowe pokolenia, które przeniosą
naukę Chrystusa w trzecie tysiąclecie, zadając kłam fałszywym prorokom.
Pomóż w rozwoju naszego portalu