W 1998 r. otrzymaliśmy w Sejmie list od ks. prał. Zdzisława Peszkowskiego,
kapelana Golgoty Wschodu, oficera cudem ocalałego z transportu do
Katynia, w którym wręcz zaklinał nas słowami: "To od Was, Drodzy
Parlamentarzyści, mężowie stanu, naród oczekuje historycznej prawdy,
nazwania po imieniu krzywd wyrządzonych Polsce, która została przemocą
zagarnięta i wcielona do Bloku Wschodniego po II wojnie światowej.
Podobnie jak zostały nazwane, potępione i osądzone zbrodnie hitlerowskich
Niemiec, tak musi być ukazana cała prawda o zniewoleniu, o krzywdach
wyrządzonych Polakom przez Związek Radziecki. Bez tego nie ma przyszłości,
nie będzie pojednania".
Ks. Peszkowski pisał dalej, że jeżeli o tę sprawę nie upomnimy
się i nie załatwimy jej godnie - okażemy się narodem bez twarzy,
bez czci i honoru. Podkreślał, że mimo życia w suwerennej Polsce,
obserwuje się w tej sprawie jakiś polityczny paraliż i bezwolę, co
można uznać za lekceważenie słów Jana Pawła II, który powiedział,
że "prawda Katynia jest stale obecna w naszej świadomości i nie może
być wymazana z pamięci Europy". Czy jednak ktoś nie próbuje jej wymazać,
skoro w wolnej Polsce nie dopuszczono do śledztwa w sprawie Katynia,
nikt też, ani rząd ani parlament, nie zajął się poważnie tą sprawą,
a setki zgromadzonych tomów akt zamknięto na klucz w archiwach.
Na szczęście tak Sejm, jak i Senat Rzeczypospolitej Polskiej
częściowo zadośćuczynili pamięci o zbrodni katyńskiej. 12 i 13 kwietnia
odbyły się uroczyste posiedzenia obydwu izb parlamentu poświęcone
złożeniu hołdu ofiarom Golgoty Wschodu. Sejm i Senat w specjalnych
uchwałach uczciły polskich jeńców wojennych, wziętych do niewoli
podczas sowieckiej agresji na Polskę 17 września 1939 r., przetrzymywanych
w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku, zamordowanych przed sześćdziesięciu
laty przez Związek Sowiecki w lesie katyńskim, w Twerze, Charkowie
i w innych nieznanych jeszcze miejscach. Zamordowano kwiat inteligencji
polskiej, ludzi najbardziej wartościowych, istotną substancję narodu.
Rozpacz, ból i smutek rodzin pomordowanych oraz całego narodu były
tym większe, że przez pół wieku zbrodni tej towarzyszyła zmowa milczenia.
Od początku świat zdawał sobie sprawę z tego, że zbrodnia
katyńska była największym mordem popełnionym na jeńcach podczas drugiej
wojny światowej. Potwierdził to Kongres Stanów Zjednoczonych w 1951
r., powołując Komisję Izby Reprezentantów do zbadania okoliczności
tej zbrodni. Przez dziesiątki lat wyjaśnienia prawdy o Katyniu domagały
się rodziny pomordowanych. Dobrze się więc stało, że w uchwałach
Sejmu i Senatu jest mowa o pełnym ustaleniu wszystkich sprawców zbrodni
katyńskiej i osądzenia ich. O nieprzedawnieniu tego przestępstwa.
O godnym upamiętnieniu ofiar.
Otwarta z tej okazji wystawa w Sejmie, zatytułowana: Katyń
- walka o Prawdę, ukazuje w sposób przejmujący ten okrutny mord.
Spoglądając w twarze zaproszonych do Sejmu dostojnych gości, m.in.
ostatniego prezydenta na uchodźstwie - Ryszarda Kaczorowskiego, ks.
prał. Zdzisława Peszkowskiego, byłego więźnia obozu w Kozielsku,
twarze żon, synów i córek pomordowanych, widziałem w nich żal, ale
i nadzieję, że wkrótce poznamy pełną prawdę o tej zbrodni, że ich
najbliżsi zostaną odpowiednio uhonorowani i spoczną na wojskowych
cmentarzach.
Przypomnę, że już w 1988 r. stanął w Katyniu krzyż. Ale
do dzisiaj nie ma tam nic ponad niewielką kwaterę, na której można
zapalić znicze. Co więcej, nie ma do dzisiaj ani jednego polskiego
cmentarza wojskowego na Wschodzie. Czyli ciągle nie są godnie pochowani
polscy oficerowie i żołnierze zamordowani w Związku Radzieckim. Tymczasem
w Polsce znajdują się 732 cmentarze rosyjskie, wszystkie zadbane
i uszanowane. Na szczęście zostały już wyznaczone daty otwarcia niektórych
polskich cmentarzy na Wschodzie. Oby nic nie stanęło na przeszkodzie
ich poświęceniu.
Można napisać, że w obchodach 60. rocznicy zbrodni katyńskiej
w Sejmie dominowały dwa elementy: pamięć i przebaczenie. O pamięci
mówiła wspomniana wystawa. O przebaczeniu - twarze osób należących
do Rodziny Katyńskiej. Ks. prał. Zdzisław Peszkowski mówił, że w
istocie chodzi o to, aby czcząc pamięć Golgoty Wschodu, "spoglądać
na Katyń przez pryzmat Wieczernika, czyli przez pryzmat Chrystusa
Zmartwychwstałego. Tylko w Chrystusie Zmartwychwstałym jest możliwy
pokój i przebaczenie". Podobnie wypowiada się Rodzina Katyńska w
słowach: "Pamiętamy Golgotę Wschodu, to, co straszne i zarazem bohaterskie.
Pamięć składamy na ołtarzu i przebaczamy. Przebaczamy tym, którzy
zamordowali 27 tys. polskich żołnierzy i oficerów; tym, którzy oszukiwali
nas, zwalczali tę prawdę. Kiedy słowa przebaczenia wypowiedzieliśmy
w Katyniu, Miednoje i Charkowie, dopiero wtedy poczuliśmy się zwycięzcami".
Dlaczego pamięć i przebaczenie? Pamięć, ponieważ przyczyną
dramatu katyńskiego był system wyprany z wszelkich wartości, deprawujący
żyjących w nim ludzi. Faktycznie bowiem ten, który strzelał oficerom
polskim w tył głowy, nie miał w sercu Boga, bo wyrzuciła Go opętana
ideologią władza. Ustawowe usunięcie Boga z życia publicznego doprowadziło
do cierpień milionów ludzi. Wniosek z tego nasuwa się oczywisty:
gwarantem bezpieczeństwa ludzi i suwerenności narodu może być tylko
Bóg i Jego przykazania.
A przebaczenie? Bardzo ciekawą propozycję w sprawie upamiętnienia
Golgoty Wschodu złożył ks. Peszkowski podczas pielgrzymki Rodzin
Katyńskich na Jasną Górę 19 kwietnia 1998 r. Powiedział, że należy
- może na Jasnej Górze, u stóp Matki Bożej - postawić obelisk z imionami
tych wszystkich, którzy zginęli w Katyniu, aby każdy pielgrzym mógł
powiedzieć: dotknąłem Golgoty Wschodu, oni są z całej Polski, ten
jest z mojej miejscowości.
Mamy wolną i suwerenną Polskę, ale nie potrafimy ani dotrzeć
do prawdy o Katyniu, ani należycie uczcić naszych męczeńskich bohaterów.
Mamy już w miarę dostatnią Polskę, ale nie jesteśmy na tyle gościnni,
aby przyjąć naszych rodaków - zesłańców do Kazachstanu. Mamy suwerenną
Polskę, ale musimy bronić krzyża w Oświęcimiu, jakby on nie był naszą
największą świętością. Mamy Trzecią Rzeczpospolitą, ale z jakim trudem
przychodzi nam potępienie systemu komunistycznego, który przez 45
lat zniewalał ludzi, zabierał własność, okłamywał, upadlał.
Te wszystkie sprawy są tak samo ważne, jak codzienna praca,
zabieganie i trud wokół naprawy państwa, jak prowadzone obecnie reformy.
Zmarły minister Polski Podziemnej Adam Bień powiedział, że państwo,
które nie rozlicza zbrodni, nie zasługuje na szacunek swoich obywateli
i nie jest żadnym państwem.
Tylko prawda wyzwala. Wyzwolenie przez prawdę może być bolesne,
ale nie ma innej drogi do pojednania i przebaczenia. Innymi słowy
- będziemy karłowaci, niewolniczy, mali i słabi, jeśli nie poznamy
absolutnie całej prawdy o swojej historii, nie tylko historii o zbrodni
katyńskiej, ale całej historii ostatnich dziesiątków lat. Na kłamstwie
buduje się tylko nowe kłamstwo. Katyń nadal woła o Prawdę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu