"Pierścień biskupi, jaki otrzymałem, przypomina mi, że poślubiłem Oblubienicę Mistyczną, Kościół tarnowski, diecezję tarnowską. Chociaż Jej jeszcze nie znam, to już dla Niej bije gorąco moje serce. Kościół tarnowski jest w moich myślach, jest opleciony moimi uczuciami" - tak przemawiał bp Jerzy Ablewicz 20 maja 1962 r. w czasie święceń biskupich. Jego serce, które umiłowało tarnowską diecezję, przestało bić swym ziemskim rytmem 31 marca 1990 r. o godz. 23.50.
Reklama
S. Celina Czechowska ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Dębickich
wspomina, iż pierwsze jej spotkanie z bp. Ablewiczem miało miejsce
zaraz po jego przybyciu do diecezji. Otóż, Ksiądz Biskup zerwał ścięgno
w nodze, przyjechał do Krynicy na kurację i zamieszkał w domu zakonnym
Sióstr Służebniczek Dębickich. "Nie mógł odprawiać Mszy św. Przeżywał
to bardzo - mówi s. Celina. - Ukazywał się nam jako człowiek modlitwy.
Dużo się modlił i nas, siostry, zachęcał do modlitwy".
Ks. Władysław Kostrzewa, który był kapelanem bp. Ablewicza
przez ostatnie 15 lat jego życia, wspomina go jako człowieka głębokiej
i żywej wiary. Miał okazję przez te lata dzielić z nim radości i
smutki diecezji. "Do wszystkich spraw podchodził z miłością i zatroskaniem,
a przy tym modlił się całą swoją osobą przed każdym ważnym wyjazdem
czy istotną sprawą duszpasterską nie tylko w swojej kaplicy, ale
w katedrze, w kościele pw. Miłosierdzia Bożego, na grobach swoich
poprzedników. Tam szukał rady, siły i mądrości" - mówi ks. Kostrzewa.
S. Borgia ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Dębickich
pracuje w gospodarstwie seminaryjnym w Porębie Radlnej od 1958 r.
Niejeden raz otwierała bp. Ablewiczowi drzwi, gdy przyjeżdżał tam
pracować, odpoczywać, modlić się. Poręba była najczęściej odwiedzanym
przez niego miejscem. Bywał tam każdego tygodnia. "Pierwszy raz przyjechał
z bp. Pękalą. Było to w 1962 r. - wspomina s. Borgia. - Od tego czasu
był już częstym gościem u nas. Chodził na spacery do lasu, tam miał
takie swoje pniaczki, na których przysiadywał, czytał książki, modlił
się na różańcu. W Porębie pisał listy pasterskie, przygotowywał się
do kazań przed ważnymi uroczystościami".
Ks. Kazimierz Góral w latach 1970-75 był osobistym sekretarzem
i kapelanem bp. Ablewicza. Zapamiętał go jako człowieka ogromnej
wiary i miłości, kochającego lud i kapłanów. "Bardzo cieszył się
z pielgrzymek do Rzymu, do stolicy chrześcijaństwa - wspomina ks.
Góral. - Tam modlił się na grobach Apostołów, słychać było szept
jego modlitw, czuć było, że te kamienie Rzymu są w pewnym sensie
wyklękiwane przez niego".
Bp Ablewicz bardzo lubił pielgrzymować do Tuchowa. Tam,
u stóp Matki Bożej, zawierzał wszystkie sprawy diecezji. O. Kazimierz
Fryzeł - redemptorysta, kustosz sanktuarium Matki Bożej Tuchowskiej,
po raz pierwszy spotkał się z bp. Ablewiczem jesienią 1968 r., jeszcze
jako kleryk. Pamięta, że Ksiądz Biskup do Tuchowa przychodził pieszo,
przez Górę św. Marcina. Te pielgrzymki odbywał regularnie, przychodził
co tydzień. Tutaj znajdował czas i miejsce na wiele przemyśleń. Interesował
się życiem redemptorystów. "Przypominał nam, aby dbać o sanktuarium,
o jego rozwój. Mówił, że ludzie kochają Matkę Bożą Tuchowską" - wspomina
o. Fryzeł.
Ojciec Święty Jan Paweł II podczas wizyty w Tarnowie
w czerwcu 1987 r. w uznaniu zasług podniósł bp. Ablewicza do godności
arcybiskupa. Rzesze, zgromadzone wtedy na placu, oklaskami witały
tę nominację. S. Borgia wspomina, że abp Ablewicz bardzo to przeżył. "
Jak przyjechał do nas po wizycie Ojca Świętego, składałyśmy mu życzenia,
mówiłyśmy, że bardzo się cieszymy, że Papież wyniósł go do godności
arcybiskupa. Był zadowolony". S. Borgia pamięta, iż także ludzie
z okolicznych domów przychodzili do Księdza Arcybiskupa z gratulacjami.
Cieszyli się, że odwiedza on biedny lud Poręby Radlnej.
Ksiądz Arcybiskup bardzo kochał prosty lud wiejski. I
chociaż pochodził z Krosna, z miasta, to jednak wysoko cenił pracę
rolników, chciał ulżyć ich niełatwej sytuacji. Do tego ludu zawsze
szedł z otwartym sercem, starał się go zrozumieć i doprowadzić do
Boga. Temu ludowi poświęcił wiele troski. Pragnął też, aby spracowany,
polski chłop miał godne warunki do modlitwy.
S. Borgia mówi, że abp Ablewicz często rozmawiał w Porębie
z ludźmi biednymi; oni bardzo to sobie cenili. "Dzieci częstował
cukierkami, a te maleństwa przybiegały do nas i chwaliły się, że
dostały cukierki od Księdza Arcybiskupa. Zawsze miał przy sobie jakieś
pomadki. A kiedy w lasku zgubił pióro, dzieci znalazły je i przyniosły.
Wtedy powiedział: ´ten, kto znalazł, niech sobie zatrzyma´".
Sobota 31 marca 1990 r. Ta data wpisuje się na trwałe w annały
diecezji tarnowskiej. W Domu Biskupim przy ul. Mościckiego w Tarnowie
Ksiądz Arcybiskup zbliżał się do progu wieczności.
"Gdy dowiedział się, że ma raka, jego myśli były już
gdzie indziej, wiedział, że jego życie się kończy" - opowiada s.
Celina. "Ostatnie miesiące jego życia były naznaczone niemałym cierpieniem,
łączył to cierpienie z cierpieniem Chrystusa - mówi ks. Kostrzewa.
- Nigdy nie przyjął leków przeciwbólowych, chciał cierpieć".
"Już latem 1989 r., gdy Ksiądz Arcybiskup przyjechał
do Poręby, widziałyśmy, że coś mu dolega - mówi s. Borgia. - Ostatni
raz był u nas jesienią. Poszedł do lasku, w to miejsce, gdzie zawsze
odpoczywał. Później pożegnał nas, udzielił błogosławieństwa i powiedział:
´Już więcej do Sióstr nie przyjadę´. I tak się stało. Nie przyjechał.
A 1 kwietnia 1990 r. - telefon z Tarnowa: ´Ksiądz Arcybiskup nie
żyje´. Bardzo nas zabolała ta wiadomość".
S. Celina była u abp. Ablewicza dzień przed śmiercią.
Nie mógł mówić. "Trzymałam go za rękę. Drgała. Wtedy dane mi było
po raz ostatni z wdzięcznością ucałować jego kapłańską dłoń" - mówi.
Tuż przed północą 31 marca 1990 r. umierający otwarł
oczy, zatrzymał wzrok na krzyżu, na obrazie anioła i wizerunku Matki
Bożej. Gromnica płonęła. Później zamknął oczy, już na zawsze. Zamknął
je, by Tam otworzyć Oczy Ducha, by ujrzeć całą rzeczywistość Nieba.
W 10. rocznicę jego śmierci w tarnowskiej katedrze zostanie odsłonięte epitafium ku czci abp. Ablewicza. Ukazała się też książka poświęcona jego życiu. Od 1993 r. działa Fundacja abp. Jerzego Ablewicza, która pomaga zdolnym, ale biednym dzieciom i młodzieży ze wsi, aby mogły się uczyć w szkołach średnich i wyższych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu