O II Przeglądzie Pieśni Patriotycznej chciałbym wspomnieć trochę
na przekór wszystkim innym mediom, które nawet słowem nie zająknęły
się o tej imprezie (jeżeli się mylę, chętnie zamieszczę sprostowanie)
. 11 maja w sali Teatru "Maska" w Rzeszowie odbył się koncert galowy
Przeglądu, podczas którego soliści, zespoły wokalno-instrumentalne
i chóry rzeszowskich i okolicznych szkół, a także Związku Piłsudczyków
wykonały kilkanaście piosenek i pieśni, na ogół znanych szerszej
publiczności - m. in. "Witaj majowa jutrzenko", "Pierwsza Kadrowa", "
O, mój rozmarynie rozwijaj się", "Płonie ognisko". Były wyróżnienia,
nagrody książkowe i puchary od władz miasta dla młodych wykonawców
i ich opiekunów.
Myślę, że jeżeli jakaś impreza odbywa się dopiero po raz
drugi, to trzeba pewnej wyrozumiałości, że nie wszystkie punkty programu
udały się na 100%. Poza tym uczestnikami Przeglądu byli ludzie młodzi,
żywioł wdzięczny, ale i czasami trudny do opanowania. Najważniejszym
jednak argumentem przemawiającym za tym Przeglądem był fakt, że jednak
się odbył - w czasach, gdy wszelkiego rodzaju patriotyczne odniesienia
nie tylko stają się niemodne, one przestają w ogóle funkcjonować.
Chwała więc wszystkim, którzy przyczynili się do realizacji Przeglądu.
Wierzę, że ta impreza okrzepnie, zwłaszcza, gdy w następnych
latach uda się zaradzić pewnym uchybieniom, widocznym również podczas
koncertu galowego. Na pewno trzeba popracować nad konferansjerką.
Same pieśni, nawet te najbardziej chwytające za serce, to za mało,
by przykuć uwagę widzów. Słowo i śpiew muszą stanowić pewną dynamiczną
całość. Na pewno warto przemyśleć repertuar prezentowanych utworów.
Jakoś nie mogę się bowiem dopatrzyć specjalnych treści patriotycznych (
o wychowawczych nie wspominając) w słowach piosenki, że "na Gnojnej
chleją do czwartej nad ranem" - nawet, gdy do tych, którzy chlali,
dołączał gen. Wieniawa-Długoszowski. Podczas koncertu galowego nie
ma chyba również potrzeby powielania przez różnych wykonawców tych
samych utworów.
Bardzo dobrym pomysłem było wspólne: uczestników i widzów,
odśpiewanie pieśni "Marsz Polonia" na zakończenie koncertu galowego.
Ale prawdziwym, choć chyba trochę niezamierzonym "strzałem w dziesiątkę"
była obecność na koncercie Janusza Zakrzeńskiego, aktora, odtwórcy
postaci marszałka Józefa Piłsudskiego w filmach "Polonia Restituta"
i "Pasjanse Pana Marszałka" (oraz m. in. Benedykta Korczyńskiego
z "Nad Niemnem" i rotmistrza Zaremby z "Czarnych chmur").
Zakrzeński, człowiek wzruszająco serdeczny, "rozruszał"
całe towarzystwo; wspólnym śpiewem, rozmową, anegdotą i - gdy mówił
o swoich wrażeniach po wysłuchaniu kilku utworów - tym szczerym zachwytem: "
Jeszcze Polska nie zginęła!". Nawet gdy było w tym sporo kurtuazji,
młodzieży chyba warto było trudzić się, by usłyszeć te słowa...
Jak w dalszej części wystąpienia podkreślił Gość Przeglądu,
dzięki wspomnianym rolom filmowym, a także dzięki uczestnictwu w
Radzie Programowej Związku Piłsudczyków, czuje się on mocno związany
z postacią Piłsudskiego. W prostych, a więc łatwo trafiających do
młodych słuchaczy słowach powiedział, za co kocha Marszałka: po pierwsze
- za to, że ofiarował swoje serce matce; po drugie - że ukochał nad
życie swoją Ojczyznę; po trzecie - że nic dla siebie od niej nie
wziął, nawet dworek w Sulejówku wybudowali mu legioniści. Słowa Janusza
Zakrzeńskiego, choć nie śpiewane, mocno zabrzmiały podczas Przeglądu.
Marszałek, którego 67. rocznica śmierci przypadała niemal dzień po
koncercie, nie był człowiekiem bez wad, ale sprawom Ojczyzny oddał
się bezgranicznie.
I nic dla siebie nie wziął? To takie dziwne, gdy dzisiaj
spojrzy się na świat polityki. Ale to już temat na inny felieton.
Pomóż w rozwoju naszego portalu