Reklama
Jak już informowaliśmy, rok 2002, na wniosek Kapituły Katedralnej,
zatwierdzony przez biskupa włocławskiego Bronisława Dembowskiego
jest w diecezji włocławskiej Rokiem Dwóch Wielkich Biskupów: bp.
Aleksandra Bereśniewicza (1823-1902) i bp. Stanisława Zdzitowieckiego (
1854-1927). Mija bowiem 100 lat od śmierci bp. Bereśniewicza (4 czerwca)
i 100 lat od ingresu bp. Zdzitowieckiego do katedry włocławskiej (
2 grudnia). Co do tej pory uczyniliśmy, by uczcić tych naszych dawnych
Pasterzy?
11 lutego odbyła się konferencja rejonowa dla księży
w Koninie, która przypadła akurat w 75. rocznicę śmierci bp. Zdzitowieckiego,
a 12 lutego w Zduńskiej Woli i Włocławku w kolejną rocznicę urodzin
tegoż Biskupa. Księża wysłuchali wtedy referatu bp. Romana Andrzejewskiego:
Rok Dwóch Wielkich Biskupów Włocławskich. W Ładzie Bożym ukazał się
w czterech częściach (10 lutego, 17 lutego, 24 lutego i 3 marca 2002
r.) artykuł tegoż autora o bp. Stanisławie Zdzitowieckim pt. Dobre
dzieła są nieśmiertelne.
Dla uczczenia tych Pasterzy Kościoła włocławskiego księża
odbyli w dwóch grupach 17 kwietnia pielgrzymkę do katedry, gdzie
wysłuchali referatów: bp. R. Andrzejewskiego Szkic do duchowego portretu
księdza włocławskiego (ukształtowanego w dużej mierze za tychże Biskupów)
oraz ks. prof. Dariusza Lewandowskiego: Regotyzacja katedry (dokonana
za czasów bp. Bereśniewicza). W pielgrzymce tej wzięli też udział
profesorowie i alumni Wyższego Seminarium Duchownego. W koncelebrowanej
Mszy św. wysłuchali homilii Pasterza diecezji. Otwarte były podziemia
katedry i księża mogli zejść do grobów zmarłych biskupów na modlitwę.
W niedzielę 5 maja grupa młodzieży Gimnazjum im. ks.
Jana Długosza we Włocławku (założonego przez bp. Zdzitowieckiego
w 1916 r.) udała się ze sztandarem szkolnym na Jasną Górę, gdzie
w czasie Mszy św., sprawowanej przez bp. R. Andrzejewskiego przed
Cudownym Obrazem Królowej Polski podziękowano Bogu za wznowienie
Szkoły i dokonano aktu zawierzenia jej przyszłości Matce Najświętszej.
W drodze powrotnej młodzi "Długoszacy" wstąpili do Kamieńska - rodzinnej
parafii bp. Zdzitowieckiego, gdzie jest kościół przez niego poświęcony
i tablica z łacińskim napisem, upamiętniająca uroczystość konsekracji.
Otaczając chrzcielnicę, przy której późniejszy Założyciel ich Szkoły
otrzymał pierwszy sakrament, odmówili Wierzę w Boga. Następnie udali
się do Barczkowic, gdzie była posiadłość rodziny Zdzitowieckich i
gdzie urodził się przyszły Biskup.
Obecnym artykułem pragnę z okazji zbliżającej się rocznicy
śmiercibp. Aleksandra Bereśniewicza (4 czerwca), przypomnieć Czytelnikom
jego osobę i zasługi dla Kościoła. W sobotę 5 października przewidziana
jest w auli Seminarium otwarta sesja naukowa poświęcona obydwu Księżom
Biskupom, a nazajutrz, w uroczystość poświęcenia katedry, liturgiczne
dziękczynienie za dar opieki nad katedrą i diecezją przez tych Pasterzy.
W listopadzie (23 listopada - rocznica konsekracji bp. Zdzitowieckiego)
i w grudniu (2 grudnia - rocznica ingresu) przewidziane są uroczystości
w Gimnazjum i Liceum im. ks. Jana Długosza.
Przedwojenne koleje życia nieugiętego Żmudzina
Bp Aleksander Kazimierz Bereśniewicz przyszedł do Włocławka
w 1883 r. z opinią człowieka, który cierpiał dla Kościoła i Ojczyzny.
Miał wtedy 60 lat życia (ur. 16 czerwca 1823 r. w Szwelniach na Żmudzi)
i prawie 24 lata biskupstwa. Początkowe nauki pobierał w szkole publicznej,
którą prowadzili bernardyni w Datnowie. Potem kształcił się w Kiejdanach.
Mając 17 lat, wstąpił do Seminarium Duchownego w Worniach, skąd jako
zdolny alumn został wysłany na dalsze studia do Akademii Duchownej
w Wilnie. Ale władze carskie, aby osłabić ducha patriotycznego, jaki
panował na Wileńszczyźnie, zamknęły tę Akademię i przeniosły jej
niektórych profesorów i studentów do Petersburga, stolicy cesarstwa.
Chciały bowiem mieć większą kontrolę nad kształceniem księży katolickich.
Bereśniewicz, mając 22 lata, ukończył studia w Petersburgu, przyjął
święcenia diakonatu i uzyskał stopień magistra teologii. Z powodu
braku odpowiedniego wieku (24 lata) musiał czekać na święcenia kapłańskie.
Jako diakon wrócił więc do rodzimej diecezji i w Seminarium w Worniach
wykładał język łaciński i teologię dogmatyczną. W 1847 r. przyjął
święcenia kapłańskie, a trzy lata później, w wieku 27 lat (!), został
rektorem Seminarium. Za opór wobec władz carskich, chcących ingerować
w życie seminaryjne, został zesłany do innej diecezji, do Wilna (
1854). Tam pracował w szkołach jako zwykły katecheta i sędzia w sądzie
kościelnym. Niepospolite zdolności i ogromna gorliwość duszpasterska
zwrócił nań uwagę Stolicy Apostolskiej.
Nic dziwnego, że wkrótce, mimo młodego wieku (35 lat!),
został dostrzeżony jako dobry kandydat do godności biskupiej. 27
września 1858 r. był prekonizowany przez bł. Piusa IX na biskupa
tytularnego maksymilianopolskiego i sufragana żmudzkiego. Święcenia
biskupie przyjął w Petersburgu 27 lutego 1859 r. i wrócił do rodzimej
diecezji, ale nie na długo. Już w następnym roku władze carskie zgodziły
się na to, by objął stanowisko rektora Akademii Duchownej w Petersburgu.
Dokonał tam w krótkim czasie zbawiennych reform, a nawet uzyskał
pozwolenie cara na wysyłanie zdolniejszych studentów na studia zagraniczne.
Miał duży wpływ na młodzież, co nie podobało się władzom carskim.
Abp A. Kakowski pisze o nim, że "to prawdziwy ignis ardens [ogień
płonący] pod względem wiary i polskości" (kard. A. Kakowski, Z niewoli
do niepodległości. Pamiętniki, Kraków 2002, Platan, s. 61). Po czterech
latach pełnienia funkcji rektora Akademii został zwolniony ze stanowiska
za odmowę potępienia powstania styczniowego. Władze carskie wydaliły
go z uczelni. Wrócił wtedy do swojej żmudzkiej diecezji, której stolicę
w Worniach przeniesiono wtedy do Kowna. Nadal opierał się rusyfikacji
i w 1870 r. został zesłany do Mitawy (Jełgawy); spędził tam 5 lat.
Po śmierci biskupa żmudzkiego Kapituła wybrała go na tymczasowego
administratora diecezji. Ta tymczasowość trwała 8 lat, bo władze
carskie nie chciały się zgodzić, by został tam ordynariuszem. Bp
Bereśniewicz zdążył jednak dokonać wielu zmian w zakresie wewnętrznej
organizacji Seminarium, podniósł poziom wykładów i zadbał o pogłębienie
duchowego życia księży i alumnów.
Błogosławione "zesłanie" na ziemię kujawską
Impas kownieński został rozwiązany dopiero w 1883 r., kiedy zawakowało biskupstwo we Włocławku po nominacji bp. Wincentego Chościaka-Popiela na arcybiskupstwo warszawskie. Na co liczyły władze carskie, zgadzając się na przejście twardego, opornego Żmudzina na krańce imperium, do diecezji kujawsko-kaliskiej? Traktowały to pewnie jako kolejne zesłanie. Może też i na to, że osłabnie Biskup oderwany od swoich żmudzkich korzeni, że w nowym środowisku opadnie jego zapał i gorliwość, że "po wschodniemu" zaciągając w mowie, zrazi sobie subtelnych ludzi nadwiślańskiego kraju. Stało się jednak inaczej. Od początku zyskał sobie dużo sympatii i to już w czasie ingresu. Od ołtarza bowiem, z pastorałem w ręku, wezwał do obrony praw Narodu i Kościoła. I jeszcze jedna rzecz zdobyła mu sympatię. Wspomina o tym ks. W. Pogorzelski ( 43 lata w kapłaństwie, Sieradz 1935, s. 13-14), ale i przetrwało to w ustnej tradycji: cierpiał na chorobę żołądka i na bronchit, nabyty podczas zesłania, często spluwał; podczas modlitwy za cara po jego imieniu też głośno splunął (tfu!). Ludzie pokochali go za to, a jego gorliwość nie tylko nie ustała, ale jeszcze wzrosła na ziemi kujawskiej i w całej rozległej diecezji kujawsko-kaliskiej, sięgającej aż za Częstochowę, i owocowała na wielu polach życia. Lud oczekiwał tu na takiego właśnie Pasterza. Tak zbawienne okazały się drogi Opatrzności pisane rękoma nieprzyjaciół Kościoła!
cdn.
Pomóż w rozwoju naszego portalu