Wyjątkowa sprawa
W jednym z programów "Ziarno" wystąpiła niepełnosprawna dziewczynka.
Bardzo mnie to ucieszyło. Chciałabym, aby więcej było takich osób
pokazywanych czy opisywanych.
Ja sama mam 15 lat i bardzo lubię poznawać nowe osoby
i korespondować z nimi. Lubię pisać do osób niepełnosprawnych, i
w tej sprawie zwracam się właśnie do Was. Proszę serdecznie o adresy
takich osób, a także podanie im mojego adresu - bardzo chętnie odpiszę
lub zatelefonuję. Mam nadzieję, że przez Wasz tygodnik odnajdę takie
osoby. Z góry serdecznie dziękuję.
Kasia z Ostródy
Prawdopodobnie Kasia miała na myśli Madzię Buczek - któż bowiem
nie zna Madzi? To ona założyła Podwórkowe Kółka Różańcowe. Jeśli
ktoś zechce napisać do Kasi, to chętnie przekażemy jej takie listy.
A Kasi dziękujemy za gotowość korespondowania - na pewno
odezwą się jej rówieśnicy. Nie tak często mamy okazję drukować listy
od osób "niepełnoletnich". Tym bardziej cieszy nas ta oferta. Zaczyna
się wszak od małych rzeczy, by osiągnąć wielkie. Ofiarując swój czas,
ofiarowujemy to, co mamy najcenniejszego. Bo nasz czas - to nasze
życie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Aleksandra
Pamiętajmy o czwartym przykazaniu
Reklama
Pragnę nawiązać do listu Przy łóżku matki, opublikowanego w Niedzieli
nr 51, ponieważ świadomość, że zdarzają się dzieci, które mają tak
oziębłe serca, jest dla mnie bardzo bolesna. Czy one myślą, że zawsze
będą zdrowe i w pełni sił? Czasami choroba przychodzi niespodziewanie,
jak złodziej z ukrycia. Trudno pojąć, jak to jest możliwe, że matka
wychowa kilkoro dzieci, a te nie potrafią zapewnić jej spokojnej
starości. Dzieci mają czasem duży dom, z wszystkimi wygodami, tylko
brak w nim miejsca dla rodziców, często steranych ciężką pracą.
Czasami bywam w Domu Starców w Nałęczowie i rozmawiam z
pensjonariuszami. Ileż w ich oczach łez i bólu. Jedna z pań opowiadała
mi, że poświęciła wiele sił i pieniędzy, by wybudować dom, w którym
nie ma teraz dla niej kąta. Czasem się zdarza, że gdy starszy ojciec
lub matka zaczyna niedomagać na zdrowiu, wysyła się go na wiele tygodni
do szpitala. A często niepotrzebny jest szpital, lecz odrobina miłości
i serca. Wszyscy znają czwarte przykazanie Dekalogu: Czcij ojca swego
i matkę swoją, ale wiele osób stara się wymazać je z pamięci. Sam
pielęgnowałem moich rodziców, gdy byli w podeszłym wieku. Mama trzy
lata spędziła w łóżku; trzeba było ją nakarmić, oprać, a oprócz tego
pracować w gospodarstwie. Starałem się ulżyć jej w cierpieniu, pamiętając,
że ona mnie urodziła, wychowała, że nie spała po nocach, gdy chorowałem.
Siłę do wytrwania czerpałem z codziennej modlitwy, coniedzielnej
Mszy św. i częstej Komunii św. Byłem długo społecznym opiekunem i
widziałem różne sytuacje. Dlatego mogę powiedzieć, że nasz stosunek
do ludzi starszych, do rodziców jest najlepszym dowodem naszego człowieczeństwa,
świadectwem naszej wiary i jej realizacji w codziennym życiu.
W Roku Jubileuszowym życzę wszystkim ludziom w podeszłym
wieku wielu łask Bożych i czułej opieki Matki Bożej oraz miłości
od dzieci i wnuków.
Jan z Wojciechowa
Za przykładem chłopca z Łodzi
Wśród listów drukowanych w Niedzieli spodobała mi się wypowiedź
12-letniego chłopca z Łodzi, który troskliwie opiekuje się kapliczką
w pobliżu swojego domu. To bardzo piękny przykład dla młodych i dla
starszych. Zwłaszcza w tym roku - Roku Świętym, Jubileuszowym - powinniśmy
odnowić nie tylko nasze serca i dusze, ale również te piękne symbole
naszej wiary i miłości do Chrystusa i Matki Bożej, jakimi są przydrożne
krzyże i kapliczki.
W pobliżu mojego domu były dwie bardzo zniszczone kapliczki,
na ich miejsce wykonałem nowe. Przy jednej z nich wznowiliśmy przedwojenny
zwyczaj odprawiania nabożeństw majowych. Potem zanikła ta piękna
tradycja, ale od 3 lat śpiewamy w maju Litanię Loretańską na cześć
Matki Bożej. Z okazji Wielkiego Jubileuszu Roku 2000 wykonałem również
jako wotum wdzięczności nową kapliczkę, którą umieściłem w moim ogrodzie
przed domem. W październiku poświęcił ją uroczyście nasz Przewielebny
Ksiądz Proboszcz. Wszystko na większą cześć i chwałę Chrystusa i
Matki Bożej, by podziękować za wiele otrzymanych łask z prośbą o
dalszą opiekę Bożą, przez wstawiennictwo Pani Jasnogórskiej.
PS
Wyrażam moją wdzięczność za tak pięknie redagowaną Niedzielę,
za tak bogaty materiał do czytania. To naprawdę wzmacnia moją wiarę,
dodaje nadziei na przyszłość.
Józef z Ostrówka
Rozpoczął się Wielki Jubileusz
Reklama
Przez otwarte Święte Drzwi Jan Paweł II wprowadził ludzkość w
Rok Jubileuszowy. Symbolem tego, że Ojciec Święty dźwiga na swoich
ramionach ciężar Kościoła i całego świata, ciężar oddalonych od siebie
religii i cierpień wielu narodów, była kapa, którą był okryty. Jej
kolory nawiązywały do graficznego znaku Wielkiego Jubileuszu, w którym
pięć różnokolorowych gołębi symbolizuje pięć kontynentów. Zbudowany
z potrójnych promieni krzyż, widoczny na symbolu jubileuszowym, opasuje
Ziemię swoją mocą, chwałą i ciepłem. Gdy patrzyłam na Ojca Świętego "
niosącego" ten krzyż, myślałam, że przez ten znak prosi nas, abyśmy
napełnili się siłą, dali się porwać Jezusowi i abyśmy się nie bali.
Od tylu już lat powtarza nam przecież, byśmy się nie lękali, lecz
otworzyli nasze sumienia i serca, zrobili w nich miejsce dla Boga
i dla drugiego człowieka. Mimo rozdarcia religijnego i politycznego
towarzyszącego ludzkości u progu nowego tysiąclecia Jezus zaprasza
nas i zapewnia znad stołu Ostatniej Wieczerzy, że modlitwa o jedność
będzie wysłuchana.
Tak się szczęśliwie złożyło, że niemal jednocześnie z Janem
Pawłem II rok 2000 rozpoczęli na ekumenicznym spotkaniu w Warszawie
młodzi ludzie z Europy i innych kontynentów, którzy wnieśli w ludzką
rodzinę swoją młodość i pojednanie, zapał, odwagę i nadzieję na nowe
tysiąclecie.
S. Magdalena - dominikanka ze Świętej Anny
"Żeby Pan Bóg był zdrowy..."
To pobożne życzenie znalazło swój zapis w Modlitwie wiernych podczas
Mszy św., sprawowanej w języku polskim dla dzieci w kościele pw.
św. Anny w Dortmundzie. Nabożeństwo licznie zgromadziło polskie rodziny,
bo 12 grudnia 1999 r. tu właśnie rozpoczęto trwające w Okręgu Dortmund
dziesięciodniowe rekolekcje adwentowe, będące jednocześnie przygotowaniem
do Wielkiego Jubileuszu Roku Świętego - roku łaski od Pana. Na zaproszenie
proboszcza parafii św. Anny w Dortmundzie, ks. prał. Ryszarda Mroziuka,
kierującego pracą Polskiej Misji Katolickiej w tym Okręgu, przybył
z Poznania o. Franciszek Żok, aby głosić słowo Boże.
Dla ułatwienia i dokładnej informacji opracowano specjalne,
jubileuszowe wydanie Biuletynu. Z rekolekcji, w czasie których były
polskie nabożeństwa, spowiedź i bardzo ciekawe nauki, skorzystały
polskie rodziny zamieszkałe w miastach: Dortmund, Hagen, Witten,
Hamm, Iserlohn, Werl i Herne - należących do Okręgu Dortmund.
Wiesława Jarońska
Brakuje jeszcze jednej pielgrzymki na Jasną Górę...
Z dużym zainteresowaniem czytam zawsze w tygodniku Niedziela i
w miesięczniku Jasna Góra kronikę jasnogórską. Szczególnie budujące
są relacje o pielgrzymkach różnych stanów i zawodów. Obok wielkich
rzesz, pielgrzymują mniejsze grupy: pszczelarzy, ogrodników, energetyków,
hydraulików i innych. Ci ludzie w pielgrzymkowych rozważaniach i
modlitwach dostrzegają duchowe owoce swojej pracy fizycznej.
Kogo brak w tych rzeszach pielgrzymich? Brak ogólnopolskich,
zrzeszonych pielgrzymek rodzin, które Pan Bóg obdarzył powołaniem
kapłańskim lub zakonnym. Przy uroczystościach kapłańskich - święceniach,
jubileuszach, pogrzebach powtarza się twierdzenie, że pierwszym seminarium
duchownym dla przyszłego kapłana jest jego pobożna rodzina, która
jest także pierwszym nowicjatem dla powołania konsekrowanego. Formacja
wrodzona, rodzinna jest najważniejsza. Gdyby zorganizować rodziny
kapłańskie, kleryckie, sióstr i braci zakonnych oraz instytutów świeckich,
dałoby to w sumie kilkadziesiąt tysięcy rodzin zjednoczonych charyzmatem
powołania kapłańskiego lub zakonnego. Liturgia i paraliturgia takiej
pielgrzymki byłaby wielką modlitwą dziękczynną, że Pan Bóg synów
tej ziemi wybrał na szafarzy swoich Tajemnic. Byłaby równocześnie
wielką modlitwą o dalsze powołania kapłańskie i zakonne i wspaniałą "
Akcją Powołań". Bazą takich corocznych pielgrzymek byłyby "Bractwa
Powołaniowe" w parafiach. One to modlitwą, informacją i wszelką inną
pomocą, również materialną, współpracowałyby z Bogiem nad powoływaniem "
nowych robotników do Winnicy Pańskiej".
Jeżeli potrafią zorganizować się do zbożnego dzieła pielgrzymkowego
pszczelarze, ogrodnicy, hydraulicy i inni, to czyż nie powinny tego
uczynić rodziny kapłańskie? Ufam, że znajdą się organizatorzy, którzy
tego dzieła dokonają.
Ks. Witold z Władysławowa
Katolicy sprzed kościoła
Grupka młodych ludzi ciasno stłoczonych przy wejściu do kościoła
i puste ławki przy ołtarzu - to powszechny widok podczas niedzielnych
Mszy św. Ponawiane apele duszpasterzy o przesunięcie się do przodu
nie zawsze przynoszą skutek. Proboszcz w jednej z parafii zapytał
młodych, ok. 15-letnich chłopców: "Dlaczego stoicie przed kościołem?". Odpowiedzieli mu: "A co, nie wolno stać przed kościołem?".
W polskiej literaturze jest przepiękny obraz parobka Kuby
z Chłopów Reymonta. Był tak uradowany dobrym słowem proboszcza, że
przesunął się pod sam ołtarz, aby Bogu i Pannie Najświętszej wyśpiewać
swoją radość. Został skarcony przez Borynę: "Każdy ma w kościele
swoje miejsce, a ty nie pchaj się, gdzie najpierwsze siedzą". W dawnej
tradycji wiejskiej pierwsze miejsca w świątyniach były zarezerwowane
dla dziedzica i najbogatszych gospodarzy. Podział ten, na szczęście,
już nie istnieje. Wszystkie miejsca w kościele są równe i nie ma
szczególnie uprzywilejowanych.
Ta "ucieczka na tyły" niepokoi z wielu jeszcze innych powodów.
Gromady stojące przed kościołami niby uczestniczą we Mszy św. Piszę "
niby", gdyż ołtarza nie widać, nie wszędzie jest zewnętrzne nagłośnienie,
ale jest za to okazja, aby porozmawiać z sąsiadem, obserwować ruch
uliczny w mieście czy ptaki na drzewach przy wiejskim kościółku.
Kończy się nabożeństwo, jeszcze ruch przypominający znak krzyża oraz
przyklęknięcie i - do domu. Może należy przypomnieć sobie słowa Chrystusa: "
Do każdego więc, kto przyzna się do Mnie przed ludźmi, przyznam się
i ja przed moim Ojcem, który jest w niebie".
Ks. Józef Warczak