Spowiedź święta to nie sztuczne gadanie regułek księdzu, ale sakrament miłości, w którym sam Jezus chce swoją miłością zmazać z nas grzechy, zabrać ten wielki kamień z naszego serca i nareszcie pokazać nam, czym jest prawdziwa wolność w Nim.
Wyrwani z Niewoli to dwóch szalonych chłopaków. Heres i Piotrek jeżdżą po całej Polsce i w młodzieżowy sposób opowiadają młodym o Bogu, potrafią trafić do ich serc ze skutecznością zawodowego snajpera, różnica w tym, że oni strzelają do odbiorców miłością.
Zaskakujące jest, że zarówno Heres, jak i Piotrek mają bardzo podobne historie życia, choć poznali się dopiero po nawróceniu, gdy zauważyli swoje łyse głowy wśród tłumu ludzi na rekolekcjach o. Manjackala. Po wielu latach cierpienia, bólu, błądzenia, picia, ćpania i życiu swoim fałszywym „ja”, chłopaki odczuli wielkie pragnienie zmiany, jednak wszelkie światowe sposoby zawodziły. Pozostało tylko jedno wyjście… uciec się do Stwórcy. Ostatkiem sił chłopaki decydują się na pójście do spowiedzi świętej i… następuje przełom! Do dziś opisują to jako najpiękniejszy moment ich życia, kiedy głaz spada z serca, a oni czują dogłębną wolność, wybuchając płaczem uwolnienia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Mogę zaświadczyć, że wiele razy Bóg ratował mnie poprzez sakrament pokuty i pojednania.
Kiedy czułem już tak wielką pustkę i ciemność, kiedy zły wdeptywał mnie w ziemię coraz większymi grzechami, jeden moment oddania tego wszystkiego naszemu Panu zdejmował ze mnie te okropne łańcuchy zła i pustki, które nie pozwalały mi żyć pełnią życia. To niesamowite, bo spotykam Jezusa w konfesjonale zawsze, kiedy klękam do jego kratek.
Kiedy zrozumiemy, że każdy z nas nosi większe lub mniejsze rany dzieciństwa, kiedy zapragniemy nie zaprzeczać im, ale je zaakceptować i nareszcie zacząć żyć pełnią życia, gdy będziemy wiedzieć, kim jest Bóg – że jest Ojcem, który za mną szaleje i chce mojego szczęścia, który posłał samego Siebie na drzewo krzyża, który posyła nam Ducha Świętego, aby nas umacniał i uświęcał, gdy to wszystko pojmiemy i zaakceptujemy swoją nową tożsamość dzieci Króla, którą mamy w Jezusie – wtedy będziemy gotowi na porządkowanie naszego życia.
Nie tylko wiosną przychodzi czas na porządki w domu, znacznie ważniejsze porządki czekają każdego z nas na pewnym etapie istnienia, kiedy zrozumiemy, że nasze dawne życie nie było w pełni zgodne z nauką Chrystusa.
Nadejdzie moment wyboru, kiedy to staniemy przy urnie naszego życia i będziemy musieli zdecydować. Nie będzie to wybór tak prosty jak skreślenie krzyżyka przy swoim kandydacie na prezydenta miasta, tutaj będziemy musieli postawić krzyżyk naszemu staremu, próżnemu życiu.
Dopiero gdy pojąłem, kim jestem w Bogu, oraz że On, sam Stwórca Wszechświata, jest tak blisko mnie, wtedy zrozumiałem, że wszelkie grzechy i złe czyny, których dokonuję, oddalają mnie od Niego, a to przecież jedynie żywa i bliska relacja z Nim daje mi tyle pokoju, radości i spełnienia, daje mi to, za czym tak bardzo tęsknię.
Reklama
Zrozumiałem, że to Jego obecność jest tym, czego usilnie przez tyle lat poszukiwałem. Zrozumiałem, że grzechy są jak ptasie kupy na oknie, przez które nie może do mojego pokoju dostać się światło. Im więcej kup, tym mniej światła. Im więcej grzechów, tym mniej pokoju.
Spowiedź święta to tratwa rzucana nam przez Boga zawsze, gdy toniemy. Kiedy wybierzemy życie z Nim i wzrastanie w świętości, do której jesteśmy powołani, musimy odbyć spowiedź z naszego starego życia. Jedynie nagłe, gwałtowne zerwanie z przeszłością pozwoli nam rozpocząć życie na pełnej petardzie, jak mawiał ks. Kaczkowski!
Szczegółowy rachunek sumienia, żal za grzechy, szczera spowiedź i mocne postanowienie poprawy otworzą twoje serce na moc przemieniającej miłości Jezusa! Nasz Zbawiciel wywalczył nam nasze zdrowie i wolność na krzyżu Golgoty, jednak przyjmowanie tego uzdrowienia w naszym życiu często przebiega etapami. Najważniejszy z nich to oczyszczenie się z grzechów podczas spowiedzi świętej, to wtedy najpełniej miłość Boga może w nas działać. Oddając grzechy Stwórcy, poczujesz, jak spala je miłość Jezusa. Oczyszczony możesz powrócić do życia jako czysty i piękny dziedzic samego Króla.
Reklama
To niepojęte – my przynosimy Bogu do konfesjonału największe brudy naszego życia, a On daje nam w zamian coś tak nieprawdopodobnego. Spowiedź święta to czyszczenie naszego okna życia z kup grzechów. Nareszcie możemy zacząć żyć prawdziwie jako Jego dzieci!
To porządkowanie nie będzie łatwe jak zawiązanie buta czy przewleczenie nici przez ucho igielne, choć i tutaj mogą pojawić się pewne komplikacje. Jednak znacznie większe przychodzą, gdy mamy pragnienie zerwania z dawnym, grzesznym życiem. Pamiętam doskonale te moje potyczki, aby zło całkowicie wyeliminować z mojego istnienia. Początkowo na pewno nie jest łatwo, aby odrzucić to, czym żyło się tyle lat, jednak poczucie wolności, gdy zerwiemy ze złem, jest warte każdej walki.
W moim życiu przez całą młodość dominował kibicowski styl życia, co wiązało się z gotującą się we mnie nienawiścią do kibiców przeciwnych drużyn, nienawiścią do policji, do ludzi o innych poglądach. Równocześnie wzrastała we mnie pycha. Po nawróceniu zrozumiałem, że nienawidzenie mojego bliźniego tylko dlatego, że pochodzi z innego miasta i dopinguje inny klub piłkarski, na pewno nie jest tym, czego nauczał nasz Pan. Zrozumiałem, że nienawiść rujnuje i blokuje moją pełną wolność. Podobnie z muzyką rap z niewłaściwym przekazem, złymi serialami, włóczeniem się z ziomkami nocą po osiedlu. Jedynie nagłe zerwanie z tym wszystkim uratowało moje dalsze życie.
Reklama
Postaw swoje dawne przyzwyczajenia w świetle miłości Boga i zapytaj sam siebie, czy tak powinien postępować syn/córka Stwórcy Wszechświata? Wtedy o wiele łatwiej będzie ci odrzucić zło, aby skupić się na Bogu. Kiedy pojmiesz, że sensem twojego życia nie jest żaden podziw innych ludzi, strach i respekt ziomów z osiedla czy życiowy sukces, ale że żyjesz po to, aby poznawać Boga i wzrastać w świętości, wtedy nie będziesz chciał mieć nic wspólnego ze złem. Zacznie cię ono drażnić jak wiertarka sąsiada o piątej nad ranem. Wtedy twoje serce samo będzie lgnęło do żywej relacji z Jezusem.
Reklama
Pytanie tylko, czy wystarczy nam odwagi, aby zaryzykować, aby porzucić ten nędzny świat, opinie innych i podziw ludzi. Czy wystarczy mi odwagi, aby w pokorze uklęknąć przy kratkach konfesjonału i wyznać Bogu, że bez Niego nie daję rady i że tylko On może mi pomóc?
Łatwo jest płynąć z prądem tego świata, wiem po sobie, że zdecydowanie trudniej jest zapragnąć zmiany i odrzucając zło, stanąć z Jezusem naprzeciw całemu bagnu mojego życia. Ale czy nie warto zaryzykować? Czy nie warto nareszcie zacząć żyć jako odważne i dzielne dziecko Boga?
Artykuł zawiera fragment książki Damiana Krawczykowskiego - "Selfie smartfonem Boga. Odkryj swoją wartość", Wydawnictwo Świętego Wojciecha. Książka ukazała się pod patronatem "Niedzieli". Sprawdź więcej: Zobacz
Wydawnictwo Świętego Wojciecha