Reklama

Wakacje w Polsce

Niedziela Ogólnopolska 37/1999

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mazury. Jedna z najpiękniejszych i najdziwniejszych krain w Polsce. Jedyny w swoim rodzaju, łagodnie pofałdowany krajobraz z potężnymi lasami, czystymi, łagodnymi wodami mniejszych i wielkich jezior. Nie ma takiego drugiego obszaru w Europie. Nie ma tak wspaniałej przyrody na tak wielkim terenie. Takiego naturalnego bogactwa: ptaków, ryb, nieprzebranych darów lasów, czystych ziem uprawnych.
Ta cudowna kraina poraża swoją pustką. Poza turystycznymi miejscowościami, głównymi szlakami żeglarzy i kajakarzy, skupiskami letnich domków leży bezkresny obszar całkowicie niezagospodarowany, surowy i przerażająco ubogi, z rzadko rozrzuconymi siedzibami ludzkimi, których mieszkańcy walczą o przetrwanie każdego kolejnego dnia. Kiedy pozna się bliżej te miejsca, tak urocze dla oka i tak zasmucające, gdy przyjrzy się egzystencji ich mieszkańców, trudno mieć wątpliwości, że nasi sąsiedzi zza Odry, niegdyś mieszkańcy Prus Wschodnich, mają tak wielką ochotę, by znów tu się pojawić, objąć w posiadanie i zagospodarować te setki, tysiące hektarów nieużytków. A są to nieużytki podwójnej jakości. Leżące odłogiem ziemie rolne, które już dawno przestało się opłacać komukolwiek uprawiać - wielkość ich obszaru jest naprawdę wstrząsająca, oraz wspaniałe tereny nad jeziorami i pośród leśnych pagórków i łąk, gdzie można by rozwinąć na dużą skalę nowoczesny przemysł turystyczny. Dać pracę tysiącom ludzi i zasilić w pieniądze ten dramatycznie, z roku na rok ubożejący i podupadający region. Miarą ubóstwa są mnożące się napady na domki letniskowe. Te domki to nieustanne wyzwanie dla dzieci i młodzieży, których głód rzeczy (a nieraz autentyczny głód), a także degeneracja życia rodzinnego, często naznaczonego alkoholizmem rodziców, i społecznego skłaniają do szukania tego rodzaju "rozrywki". (Do domu znajomych w ciągu dwóch i pół lat włamywano się dziesięciokrotnie). Pokutuje też w tym głęboko zakorzeniona mentalność mieszkańców tych ziem, że dom pozostawiony na sezon czy dwa to "mienie porzucone" i jako takie staje się naturalną własnością wsi. "Mienie porzucone" to typowy element krajobrazu Mazur, z których wyjeżdżali w ciągu ostatnich dziesięcioleci nie tylko Niemcy, ale - już w latach późniejszych - Warmiacy, rdzenni Polacy, których odmienność językowa i kulturowa skazywała w komunizmie na upokorzenia, represje i wygnanie. Ilu ich wyjechało z Polski, rozgoryczonych, zrozpaczonych, że zmusza się ich do opuszczenia Ojczyzny, że odmawia się im prawa do polskości? Czy ktoś to zliczył? W poszczególnych wsiach przetrwały jeszcze nieliczne, niczym relikty dawnych lat, rodziny Warmiaków. Nie słychać natomiast, żeby wracali z obczyzny.
Wracają natomiast Niemcy. Dzięki podstawionym osobom wykupują domy i gospodarstwa. Słyszy się o całych miejscowościach, w których - zwłaszcza latem - dominują Niemcy.
Brak jakiegokolwiek programu, który mógłby odbudować zrujnowane przez lata dominacji PGR-ów gospodarstwa rolne, dać szansę Polakom zamieszkującym mazurskie wsie. Brak wizji rozwoju turystyki, zwłaszcza agroturystyki, dzięki której cały ten region powinien być kwitnący i dostatni (w końcu każdy Polak chciałby móc tanio spędzać wakacje wśród jezior i lasów) i wszystko to powoduje, że całe Mazury sprawiają wrażenie wielkiego "mienia porzuconego". Porzuconego przez własne państwo, skrajnie zaniedbanego i zostawionego własnemu losowi przez władze lokalne.
Właścicielka wytwórni domków letniskowych opowiadała mi o dziesiątkach młodych chłopców zgłaszających się do niej w tym sezonie do pracy. Na pytanie o wykształcenie odpowiadali niezmiennie: "Niepełne podstawowe". "Co umiesz robić?" - pytała każdego z nich właścicielka. " Nic" - padała odpowiedź. Z tej mapy zniknęło całkowicie szkolnictwo zawodowe, szkoły podstawowe we wsiach wymierają. Wszędzie brak pracy, bo region nie rozwija się ani gospodarczo, ani turystycznie.
Jakie są perspektywy dla tych młodych ludzi? Jak przeżyją ich rodziny, rozsiane wśród przepastnych lasów? Skąd te rodziny mają czerpać motywację do życia, do dobrego wychowania dzieci? A jak ciężko jest zmusić - bez nawozów - trudną, ubogą mazurską ziemię do rodzenia płodów rolnych, które pozwolą przetrwać - wiedzą tylko ci, którzy ją uprawiają. Nieprzeliczona armia ludzi nie tylko bezrobotnych, ale niezdolnych do pracy, z braku jakiegokolwiek wykształcenia zmuszonych latami do bezczynności, już jest, a będzie wkrótce jeszcze poważniejszym problemem społecznym, o którym jakoś w kraju dziwnie cicho.
Na tym tle wygrywanie na emocjach zdesperowanych rolników jest szczególnie rażącą przewiną. Chodzi przecież o ludzi, którzy dosłownie walczą o życie. Z jednej strony, partia Leppera usiłuje wykorzystać ich w rozgrywce o władzę dla komunistów, z drugiej - prowokuje ich do coraz większej determinacji miejscowa policja. Trzeba to nazwać po imieniu: już nie skandalem nawet, ale wręcz zbrodnią.
Ta kraina potrzebuje mądrego, uczciwego gospodarza. Kogoś, kto przejmie się wreszcie losem dziesiątków tysięcy ludzi. Ludzi, którzy pragną tylko jednego: skutecznie dbać o pomyślność swoich rodzin i całego regionu, a zostali wyrzuceni na śmietnik przez system gospodarczo-finansowy, w którym liczy się doraźny zysk za wszelką cenę, w którym podupadają gospodarstwa produkujące tak dziś deficytową na całym świecie zdrową żywność, a bogaci się szara strefa.
W tym groźnym, w sensie zjawisk społecznych, świecie, pełnym lęku i
narastającej brutalności, jedyną siłą, która łagodzi emocje i obyczaje i daje sens ludzkiemu życiu, jest Kościół. Jego działalność na Mazurach przypomina trochę działalność misjonarzy wśród obcych i dzikich żywiołów, wśród ludów pierwotnych. Z tym, że owa "dzikość" bez wątpienia nie charakteryzuje całego regionu, a ponadto jest cechą wtórną, jest efektem polityki państwa. Przecież ogromna część tego terytorium to w sensie historycznym obszary czysto polskie, obszary żarliwej religijności, dawne warmińskie księstwo kościelne.
Z wielkim podziwem patrzyłam na księży proboszczów, którzy dokonują cudów zręczności - integrują ubogą, pozbawioną perspektyw ludność wokół kościoła, wokół parafii. To Bóg działa, to za łaską Bożą ludzie trzymają się Kościoła, bo dokąd mają pójść? To prawda, ale jak wielkiego trzeba także ludzkiego heroizmu, poświęcenia, codziennego trudu, żeby w ludziach tak bardzo upokarzanych przez warunki życia rozbudzić nadzieję. W Klebarku Wielkim k. Olsztyna obserwowałam młodego Księdza Proboszcza, który dzięki pomocy parafian dokonuje kapitalnego remontu pięknej, siedemnastowiecznej plebanii. Ma tam być i klub dla parafian, i mała prywatna kaplica w miejscu dawnej spiżarni, i biblioteka. Być może ta biblioteka dla Klebarka stanie się remedium na wtórny analfabetyzm, tak rozpanoszony wśród młodzieży tych okolic.
Duchowieństwo katolickie to prawdziwi, jedyni gospodarze tej ziemi. Taka jest moja teza. Pod swoimi skrzydłami usiłują chronić ludzi porzuconych, zepchniętych na margines przez system. Rozumieją, odgadują w lot ich prawdziwe potrzeby. Solidaryzują się z nimi. Ponieważ nie uważają - w przeciwieństwie do cynicznych twórców "procesu przemian" gospodarczych w Polsce - że ktoś może nie zasługiwać tutaj na godziwe życie i traktowanie. Że ktoś ma mniejsze prawa do korzystania z dóbr kultury, nauki, wykształcenia.
Być może - mam taką nadzieję - spod skrzydeł mądrych księży proboszczów i wikarych małych mazurskich wsi i miasteczek wyrosną kiedyś gospodarze tej ziemi. Prawdziwi gospodarze.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

1999-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Święcenie pokarmów

Kościół ustanowił sakramentalia, czyli „święte znaki, które z pewnym podobieństwem do sakramentów oznaczają skutki, przede wszystkim duchowe. Sakramentalia nie udzielają łaski Ducha Świętego na sposób sakramentalny, lecz przez modlitwę Kościoła uzdalniają do przyjęcia łaski i dysponują do współpracy z nią. Wśród sakramentaliów znajdują się najpierw błogosławieństwa (osób, posiłków, przedmiotów, miejsc). Każde błogosławieństwo jest uwielbieniem Boga i modlitwą o Jego dary” (KKK 1667-1671). Modlitwa i błogosławienie pokarmów znane jest już w Starym Testamencie, czyni to także Jezus: „On tymczasem wziął pięć chlebów i dwie ryby, podniósł wzrok ku niebu, pobłogosławił je, połamał i dawał uczniom, aby rozdawali ludziom” (Łk 9, 16).
CZYTAJ DALEJ

Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych?

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii Łk 24, 1-12.

Sobota, 19 kwietnia. Wielka Sobota
CZYTAJ DALEJ

500 paczek trafiło do najuboższych

2025-04-19 12:30

Marzena Cyfert

Poświęcenie darów dla ubogich

Poświęcenie darów dla ubogich

Abp Józef Kupny pobłogosławił w Wielką Sobotę 500 paczek dla ubogich. Przygotowane one zostały przez wrocławską Caritas ze środków przekazanych przez wiernych archidiecezji.

– Nasze akcje angażują bardzo wielu ludzi, aby te działania pomocowe były przeprowadzone sprawnie, dokładnie i docelowo trafiły do najbardziej potrzebujących. Dzisiaj zostanie rozdanych 500 paczek, poświęconych przez naszego metropolitę, dla naszych podopiecznych, którzy korzystają na co dzień z łaźni i kuchni – mówił ks. Dariusz Amrogowicz, dyrektor wrocławskiej Caritas.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję