Reklama

Nie jesteśmy tacy źli

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Słońce kwietniowe wysoko już zawisło na błękitnym niebie. Bezwietrzny dzień pozwalał na leniwe zachowania każdemu: temu najmłodszemu i temu najstarszemu. Usiadłem na wiosennej ławeczce nieopodal redakcji. Podziwiałem odnowiony kościółek, który jakby uśmiechał się do każdego przechodnia swoimi wiosennymi kolorami. Przyglądałem się ludziom robiącym w pobliskich sklepach zakupy, żywo dyskutujących o niedawnym śmiertelnym wypadku samochodowym w centrum Łomży. Słuchałem szczekania psów, tych wyprowadzanych na smyczy i tych bezpańsko biegających. Na drugiej ławce, obok mnie, usiedli młodzi ludzie. Położyli obok siebie wypchane tornistry, widać było, że są czymś załamani. Siedzieli przez pewien czas bez słowa, w zupełnym milczeniu. Wreszcie młoda dziewczyna zerwała się z ławki, zaczęła czegoś szukać w swojej torbie, wyciągnęła paczkę papierosów, poczęstowała przyjaciół. W górę uniósł się potężny słup papierosowego dymu. Zaczęła się rozmowa. Najpierw cicha, spokojna, później przerodziła się prawie w krzyk. Przechodzący ludzie zaczęli znacząco spoglądać na młode towarzystwo, ktoś obdarował ich ironicznym uśmiechem, krótką aluzją. Nikt z młodych nie zwracał na to uwagi. Widocznie ich problem był znacznie większy, poważniejszy od wielu życiowych spraw. Krzykliwe słowa jasnoblond chłopaka dotarły wyraźnie do moich uszu. "Jak mogli cię starzy nie puścić, przecież to odlot. Starzy w ogóle nas nie rozumieją" - krzyczał. Pozostali chyba zgadzali się z mówcą, bo nikt nie protestował. Zobaczyłem dziewczynę, która trzymała w swoich dłoniach spuszczoną głowę, co pewien czas pociągając nosem. Widząc, że jest słuchany, blondynek mówił dalej: " Marta, nie wiem jak ty, ale ja bym chyba urwał się z kwadratu. Niech starzy nie myślą, że jesteśmy głupi i mogą nam wszystkiego zabronić" . "Ja też nie mogę tego zrozumieć, załamka totalna, taki długi weekend majowy, a ja będę pokój grzała, to niesprawiedliwe" - powiedziało zapłakane dziewczę. Ponownie nastała cisza. Skończyli palić papierosy, pety rzucili gdzieś za siebie, zaczęli opluwać swoją ławkę. Na drugiej ławce, tuż obok młodych ludzi usiadła starsza pani. Ciężko oddychała. Rozpinała swój płaszcz, patrzyła gdzieś na wysokie drzewa, poruszała nerwowo ustami. Była zmęczona, a może... po prostu chora. Specyficzne zachowanie starszej pani dostrzegli młodzi. Coraz częściej kierowali swój wzrok ku zmęczonej, głośno oddychającej kobiecie. Coś tam mówili, coś chcieli zrobić, ale chyba siebie nawzajem się wstydzili. W końcu wstali. Zapłakana dziewczyna podeszła do sąsiedniej ławeczki. "Co pani jest" - zapytała krótko. Nikt z nas nie słyszał odpowiedzi. Dziewczyna po raz drugi zadała to samo pytanie. Cisza. Usiadła koło starszej pani, wpatrując się w jej twarz. Pozostali kompanii odeszli bez słowa. Co pewien tylko czas oglądali się za siebie, komentowali cicho całe wydarzenie. Po pewnym czasie wśród huku przejeżdżających samochodów usłyszałem słowa starszej pani skierowane do młodej dziewczyny: " Widzisz, córcia, to astma. Tę chorobę mam już od kilku lat. Bardzo jest uciążliwa. Człowiek nie może złapać tchu, tak mu ciężko. Najgorsze, że takie ataki mam coraz częściej. No, ale nie ma co się przejmować, idź do kolegów i koleżanek, czekają na ciebie tam, przy kiosku" - powiedziała szybko, łapiąc powietrze staruszka. "Nic się im nie stanie, jak poczekają, zresztą już i tak rozchodziliśmy się do domów. A może ja panią gdzieś odprowadzę, może po kogoś zadzwonię, przecież pani nie może w takim stanie zostać sama" - powiedziała zatroskanym głosem uczennica. Widać było w jej oczach strach, może bezradność, a na pewno niepewność, co do przyszłości. Wreszcie wyciągnęła gdzieś z kieszeni mały telefon, nerwowo coś wystukała, czekała na połączenie. " Mama, to ja, Marta. Dzwonię do ciebie, bo nie wiem, co zrobić. Siedzę na placu z chorą, starszą panią. Coś jej jest. Możesz przyjechać? Nie mogę jej tak zostawić. Przyjedź" - zakończyła. Podszedłem do chorej. Zanim zdążyłem o cokolwiek zapytać, staruszka pozdrowiła mnie chrześcijańskim pozdrowieniem.

Młoda dziewczyna też odruchowo powiedziała: "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus". Odpowiedziałem. Zaproponowałem podwiezienie do pogotowia. Starsza pani nawet nie chciała słuchać. "Mnie nic nie jest, zaraz wszystko będzie dobrze. Najgorsze, że zapomniałam ze sobą wziąć takiego ´psiukacza´, po nim, jak ręką odjął" - mówiła już coraz szybciej chora. "To może odwiozę do domu, niech pani tylko powie gdzie?" - nalegałem. Starsza pani powiedziała mi adres. Zawiozłem. W domu czekał mąż, synowa, małe brzdące biegające w dużych kapciach po podłodze. Domownicy zaopiekowali się chorą. Wracałem do redakcji. Pod redakcyjnymi drzwiami stała dziewczyna, która pierwsza udzieliła staruszce pomocy. Stała ze swoimi rodzicami. Zobaczywszy mnie, zapytała: " Proszę księdza, i co?". "Wszystko w porządku. Ale podziwiam ciebie, że miałaś chęć i odwagę zainteresować się starszą osobą". Rodzice dziewczyny uśmiechnęli się. Spojrzeliśmy na siebie. Dumna z siebie dziewczyna odpowiedziała: "Widzi ksiądz, młodzież nie jest jeszcze taka zła". Co do tego nie mam wątpliwości. Szkoda tylko, że nie wszystka młodzież.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zasady obowiązujące w Watykanie po śmierci papieża

Zasady obowiązujące w Watykanie po śmierci papieża, czyli w okresie Sede vacante i dotyczące wyboru następcy, spisano w wydanej w 1996 roku Konstytucji Apostolskiej "Universi Dominici Gregis" Jana Pawła II o wakacie w Stolicy Apostolskiego i wyborze Biskupa Rzymskiego.

Sede vacante to w Kościele katolickim termin określający okres, w którym stolica biskupia jest nieobsadzona.
CZYTAJ DALEJ

Co dzieje się w liturgii po śmierci papieża?

2025-04-21 13:34

[ TEMATY ]

papież Franciszek

śmierć Franciszka

PAP/EPA/ANGELO CARCONI

21 kwietnia 2025 roku, o godz. 7.35, zmarł papież Franciszek. Kościół na całym świecie wchodzi w czas sede vacante – okres, w którym Stolica Apostolska jest nieobsadzona i cały Lud Boży oczekuje na wybór nowego Następcy św. Piotra.

W tym czasie warto zwrócić uwagę na kilka spraw w liturgii. Przede wszystkim, w modlitwie eucharystycznej nie wymienia się imienia papieża. Zamiast tego, kapłan wspomina jedynie biskupa diecezjalnego: „…razem z naszym biskupem N.” – pomijając słowa o papieżu.
CZYTAJ DALEJ

Franciszek zakończył swój pontyfikat w uroczystość Niedzieli Wielkanocnej

2025-04-21 16:05

[ TEMATY ]

śmierć Franciszka

Włodzimierz Rędzioch

Msza św. na placu św. Piotra w święto Zmartwychwstania Pańskiego jest jedną z najbardziej uroczystych i najważniejszych w roku. Przyciąga tłumy wiernych, również dlatego, że kończy się papieskim błogosławieństwem Urbi et Orbi. W tym roku, ze względu na stan zdrowia Franciszka jego udział w uroczystości stał pod znakiem zapytania, chociaż jego ostatnie „wypady” – na plac św. Piotra, do bazyliki św. Piotra i bazyliki Matki Bożej Większej - wskazywały, że Papież jest w stanie uczestniczyć publicznej uroczystości i udzielić błogosławieństwa.

Od zawsze starałem się być na tej szczególnej Mszy św. I tak też było tego roku. W połowie Eucharystii postanowiłem udać się na dach tzw. Braccio Carlo Magno, monumentalnego korytarza, który łączy lewą kolumnadę placu z fasadą bazyliki – jest to miejsce zarezerwowane dla dziennikarzy, fotografów i kamerzystów akredytowanych przy watykańskim Biurze Prasowym, z którego roztacza się wspaniały widok na plac św. Piotra i fasadę bazylik. Musiałem wyjść z placu i wejść do Watykanu przez boczną bramę zarezerwowaną dla pracowników watykańskich, bramę Perugino. Cała strefa była kontrolowana przez policję i przepuszczono mnie tylko dlatego, że miałem legitymację watykańską. Teren kontrolowano też z helikoptera, który krążył po okolicy. W Watykanie, przed Domem św. Marty było pusto – stali tylko żandarmi watykańscy, którzy poinformowali mnie, że Franciszek przyjmuje wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych, Jamesa Davida Vance’a. Jak się później dowiedziałem, było kilkuminutowe spotkanie na wymianę życzeń z okazji Świąt Wielkanocnych.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję