Na tej ziemi prawdziwe potrzeby człowieka mieszają się ze sztucznie kreowanymi oczekiwaniami. Może dlatego tak trudno nam zrozumieć, że komuś wystarcza tylko tyle, ile jest niezbędne do godnego życia, i że autor biblijny modli się zarówno o oddalenie nędzy, jak i nadmiaru - bogactwa, które potrafi przytłoczyć i próbuje zająć pierwsze miejsce w ludzkim myśleniu i działaniu. Ważne są jasno postawione pytania: dlaczego o coś zabiegam i czemu służy to, o co zabiegam?
Niejednokrotnie pochylaliśmy się nad tajemnicą niewierności Narodu Wybranego, stąd wiemy, że wyrażała się ona głównie w braku ufności wobec Boga. Poraża dosadność sformułowań: lepiej było pozostać w niewoli i umrzeć tam, ale być najedzonym, niż - będąc wolnym - doświadczyć głodu i utrudzenia. Wszechmocny nie zniża się do poziomu narzekających. Obiecuje i rzeczywiście daje „chleb z nieba”, który będzie towarzyszył ludowi przez cały czas wędrówki, aż do wejścia do Kanaanu. Chce przez to uświadomić Izraelitom, że tylko w jedności z Nim mogą zaspokoić każdy głód, a przede wszystkim wszelkie duchowe pragnienia. W nauczaniu Jezusa „chleb z nieba” przybiera kształt… osobowy: „chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu”. Chrystus ukryty pod postaciami eucharystycznymi pragnie obdarzać swoich wiernych życiem wiecznym. Do tego trzeba jednak otwartych ludzkich serc, które nie boją się przyjmować boski Pokarm. Nie wystarczy zachwycić się cudem rozmnożenia chleba i doznać sytości żołądka - koniecznie trzeba wznieść się z swoim myśleniu aż do Daru prowadzącego nas do niebiańskich rzeczywistości! Zanim wypełni się to dosłownie w zbawieniu wiecznym - mówi św. Paweł - należy „porzucić dawnego człowieka” z bagażem wad i żądz, a „przyoblec człowieka nowego”, dla którego naturalnym stanem jest świętość.
Wróćmy do postawionych wyżej pytań. Czy mają sens praca zawodowa i zabieganie o dobra materialne? Jak najbardziej! Szczególnie, gdy - w zgodzie z powołaniem - służy to naszemu życiu i jest formą utrzymania rodziny bądź wspierania bliźnich. Gdzie jest granica tej zapobiegliwości? Tam, gdzie praca i zarabianie stają się celem samym w sobie, gdzie dochodzi do niezdrowej rywalizacji i deptane są zasady miłości bliźniego. Czemu ostatecznie ma służyć wysiłek zewnętrzny i duchowy? Doskonaleniu się i uświęcaniu - aż po zbawienie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu