Raz w roku mała przydrożna kapliczka w Szpikołosach staje się
miejscem celebracji odpustu ku czci Matki Bożej Łaskawej. Położona
przy samej szosie Hrubieszów - Dubienka, naprzeciw cmentarza, tonie
w zieleni pobliskiego lasu. Śpiewy liturgiczne cudownie łączą się
ze śpiewem słowików i kukułki, atmosfera tej uroczystości jest niepowtarzalna,
przypomina dawne przedwojenne majówki organizowane przez młodzież.
Ludzie z różnych stron przyjeżdżają samochodami, ciągnikami i furmankami.
Przyjeżdżają całymi rodzinami, zabierając ze sobą prowiant oraz napoje,
mimo że cały teren jest obstawiony straganami. Niektórzy siedzą na
furmankach, inni na rozłożonych kocach, a jeszcze inni na nagrobkach
pobliskiego cmentarza. Przez cały czas trwa spowiedź. Ta niezwykła
i cudowna atmosfera bywa czasem zakłócana przez jadące samochody.
Krzyże i kapliczki przydrożne to znak wiary mieszkających
tam ludzi, ale mogą także być znakiem - upamiętnieniem jakiegoś ważnego
wydarzenia z przeszłości. W Szpikołosach kapliczka pod lasem jest
znakiem upamiętniającym męczeństwo polskich unitów. W Szpikołosach
parafia unicka została utworzona w 1640 r. i funkcjonowała bez zakłóceń
do 1792 r., czyli w okresie rządów polskich. Za panowania Austriaków
zaczęły się nowe porządki, które boleśnie dotknęły Kościół katolicki
obu obrządków, w tym wypadku zlikwidowano parafię w Szpikołosach
i przyłączono ją do Dziekanowa (Diakonowa), pozostała tylko stara
drewniana świątynia, która stała się kościołem filialnym. W 1801
r. na miejscu starej cerkwi zbudowano nową w stylu cerkwi galicyjskich,
obcym na terenie ziemi chełmskiej, gdyż tu niczym nie różniły się
one od kościołów budowanych przez łacinników. Po 1815 r. tereny te
dostały się pod władanie Rosji, w której religią obowiązującą dla
wszystkich było prawosławie wrogo nastawione szczególnie do unitów,
których uznano za odszczepieńców od wiary carów. Rok 1875 to koniec
istnienia Kościoła unickiego na ziemiach zabranych przez Rosjan.
Car rozkazał, że wszyscy unici zostają przypisani do Cerkwi prawosławnej
czy chcą tego, czy nie. Kapłanów, którzy nie chcieli się temu podporządkować,
zamykano w więzieniach lub wywożono na Syberię. To samo robiono ze
zwykłymi wiernymi, którzy nie chcieli porzucić swojej wiary katolickiej
w obrządku wschodnim.
W tym czasie w Dziekanowie i Szpikołosach proboszczował
młody i gorliwy kapłan ks. Jan Michałowski, wielki przeciwnik nowej
wiary. Zwalczał ją w gorących kazaniach i czynach, niestety Rosjanie
złamali tego kapłana, uderzając boleśnie w liczną rodzinę, którą
posiadał. Tak obrońca katolickiej wiary stał się kapłanem prawosławnym
i pracował w tej samej parafii, ale należącej teraz do Cerkwi prawosławnej.
Gdy przyjechał do świątyni szpikołowskiej jako kapłan prawosławny,
aby odprawić nabożeństwo według liturgii zalecanej przez cara, ludzie
nie przyjęli go. Jedni wybuchli płaczem, inni bronili dostępu do
świątyni. Posypały się kozackie uderzenia nahajkami, spisywano protokoły
do naczalstwa w Hrubieszowie. Odstępcę proboszcza lud nazwał pogardliwie "
Chrystoprodawca". Nie pomogły gwałtowne działania władz moskiewskich:
lud pozostał niezłomny. Kozacy przez 2 tygodnie kwaterowali w Szpikołosach,
zabierając ludziom wszystkie zapasy żywności i paszy. Głód i nędza
zaczęły zaglądać do wiejskich chat. Jakby mało tego, z biednych ludzi
ściągnięto jeszcze po 7 lub 10 rubli kontrybucji, w tym czasie była
to znaczna suma pieniędzy. W dodatku przyszło jeszcze jedno nieszczęście,
mianowicie grad zniszczył wszystkie plony. Jak pisze Antoni Wiatrowski: "
Skatowanych i wygłodzonych, najbardziej opierających się prawosławiu,
stawiano przed «sprawiedliwe» sądy moskiewskie. Czternaście osób
skazano na więzienie od 3 do 8 miesięcy, które odsiedziały w Lublinie
lub Janowie. Były to następujące osoby: Dąbrowski Jan, Dąbrowska
Maria, Kidaj Katarzyna, Kidaj Ewa, Lesiuk Jacenty, Lesiuk Teodor,
Lesiukowa Prakseda, Lisawiecka Eudoksja, Lizutowa Katarzyna, Mikitiukowa
Julia, Młynarska Agata, Młynarska Katarzyna, Młynarski Paweł i Rudiokowa
Maria. Oprócz tego na Sybir popędzono Fidryka Michała, Kościuka Szymona,
Kozłowskiego Emiliana, Lesiuka Grzegorza, Mikitiuka Teodora i Rudiuka
Mikołaja. Niektórzy z nich już ojczyzny nie ujrzeli: męczeńskie ich
kości utonęły w białym morzu dzikich tajg Sybiru". Podobne burzliwe
zdarzenia miały także miejsce w Brodzicy oraz w Pobereżanach (przedmieście
Hrubieszowa).
Rok 1905 przyniósł ulgę cierpiącym unitom, po tzw. "carskim
ukazie" mogli powrócić do Kościoła katolickiego, ale tylko w obrządku
rzymskim. Dawni unici zarówno oporni, jak też ci, którzy wcześniej
pogodzili się z wolą cara, teraz masowo wpisują się w poczet wiernych
Kościoła katolickiego. Na cmentarzu szpikołowskim naprzeciw małej
drewnianej kapliczki ku czci św. Antoniego spoczywały męczeńskie
kości niektórych uczestników smutnych wydarzeń z 1875 r. Dla upamiętnienia
osób i wydarzeń z tamtego okresu ludność katolicka postanowiła wybudować
nową murowaną kapliczkę ku czci Matki Bożej Łaskawej. Kamień węgielny
poświęcił biskup lubelski Franciszek Jaczewski, który przejeżdżał
tędy do Horodła w 1906 r. Biskupa powitali wygnańcy z Syberii, którzy
przeżyli w niewoli od 29 do 32 lat. Byli to: Lesiuk Grzegorz, Mikitiuk
Teodor i Kozłowski Emilian. W kilka tygodni później proboszcz hrubieszowski
ks. Józef Adamczyk odprawił w tej kapliczce pierwszą Mszę św. odprawiano
tak aż do odzyskania kościoła w 1919 r. W czasie wojny kapliczka
ta znowu stała się kościołem parafialnym, bo szpikołowską świątynię
zajęli prawosławni Ukraińcy. Przejeżdżając drogą obok tej kapliczki
warto się na chwilę zatrzymać, pokłonić się Matce Bożej Łaskawej
oraz bohaterskim męczennikom za wiarę, których ciała spoczywają w
pobliżu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu